Rozdział 17

13 1 0
                                    

  Byłam potworem. Cholernym potworem. Niczym innym. Stawałam się Aidanem.

Złapałam się za skroń siadając na chłodne kafelki w zaparowanej łazience.

Ja go uderzyłam. Mu leciała krew.

A ja czułam z tego powodu satysfakcję?

Co się ze mną dzieje?

Głównym pytaniem było: kim ja w ogóle jestem?

Wzięłam drżącą dłonią z umywalki wibrujący telefon. Nawet to sprawiło mi trudność. Przeczytałam zawartość wiadomości.

Nieznany: To ty jesteś potworem, Aurelio.

Aurelia?

Zmarszczyłam brwi, a moje serce zabiło dwa razy szybciej.

Ja: Aurelia? Kim jesteś? Nie rób sobie ze mnie żartów.

Wyłączyłam urządzenie, uprzednio blokując podejrzaną osobę. Przyłożyłam telefon do piersi zaciskając mocno powieki. To była pomyłka.

iPhone ponownie zawibrował.

Otworzyłam oczy i sprawdziłam wiadomość.

Nieznany: Jestem jednym z twoich demonów. Nie znasz większego koszmaru, Aurelio. Albo Goldie. Jeśli chcesz to może być jeszcze Aurey. Jak wolisz?

Ja: Przestań mnie tak nazywać!

Mój oddech przyspieszył. Był jednym z moich demonów? Byłam roztrzęsiona.

Nieznany: Kto mi zabroni, Goldie?

Nie wiem

Zagryzłam dolną wargę.

Ja: Ja ci zabronię. Znam cię?

Nieznany: Z pewnością mnie znasz, Aurelia.

Ja: To na pewno pomyłka, nawet nie wiem kim jesteś! Nie mam na imię Aurelia, a Lucetta.

Ze zmarszczonymi brwiami czekałam na odpowiedź, a nawet przeszło mi przez myśl, by go zablokować.

Nieznany: Aurelio, nie żartuj sobie. Wiem rzeczy, których ty nie wiesz.

Rozchyliłam lekko wargi klikając na przycisk blokowania, a wtedy przyszła kolejna wiadomość.

Nieznany: Dobrze ci radzę: nie blokuj mnie.

Ja: Skąd wiesz, co chciałam zrobić?

Nieznany: Jak już mówiłem: wiem rzeczy, których nie wiesz ty.

To była pomyłka. Aurelia? To jakieś żarty? Wyłączyłam powiadomienia, po czym wyłączyłam też urządzenie. Nie chciałam wiedzieć, że on coś do mnie napisał.

Czułam się jak w horrorze.

Ból fizyczny tamuje ból psychiczny

Zagryzłam wargę. Chciałam poczuć cokolwiek innego niż strach i przerażenie. Poczułam krew spływającą aż po podbrudku, ale wciąż było zero bólu.

Wciąż trzęsącą się dłonią sięgnęłam po zapalniczkę na jednej z półek przy drzwiach, po czym zsunęłam się po nich oddychając głęboko.

To pomoże

Podwinęłam koszulkę. A co jeśli nie pomoże? Już długo tego nie robię...

Ale działało.

Westchnęłam głęboko, po czym odpaliłam zapalniczkę przyglądając się ogniu. Pomarańczowe płomyki wirowały. Odchyliłam głowę do tyłu licząc do trzech, a następnie przyłożyłam zapalniczkę do brzucha. Musiałam to poczuć.

Death is waiting. Aidan Landino. Death #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz