Wzdrygnęłam się na ton głosu osoby, która mnie nawoływała.
- Chase, gdzie ty ją znalazłeś?
Odwróciłam się w stronę nieznajomej kobiety i rozchyliłam wargi, przez to jak piękna była. Wyglądała na dwadzieścia pięć lat, a miała prawdopodobnie około trzydziestu. Długie, falowane ciemne włosy za pas były zdrowe i lśniące. Charakteryzowała się nieskazitelną cerą, praktycznie bez zmarszczek, a wyróżniała się pięknymi niebieskimi oczami, które momentami zdawały się wchodzić w fiolet. Była średniego wzrostu oraz miała nienaganną sylwetkę.
Czyli mój bliźniak nazywał się Chase.
- Jestem Aurora - przedstawiła się i podeszła do mnie. Chwyciłam jej dłoń i niemal odrazu się spięłam. Była zimna. Tak, jakby kobieta już dawno była martwa.
W okolicy nie było żadnych innych domów. Było pusto. Byłam sama w ogromnej willi znajdującej się po środku lasu, razem z nieznajomymi osobami. Cudownie.
Szybko odwróciłam się za siebie i odskoczyłam do tyłu, widząc biegnącego starszego mężczyznę z nożem w moją stronę, prawie wpadając na Aurorę.
- Boże, ojcze, uspokój się - skarcił go Chase. - To Aurelia.
Mężczyzna zwolnił, przyglądając mi się. W jego dłoni wciąż był nóż. Chryste.
- O kurwa - wyszeptał. - Powiedz coś.
- Umm.. Coś? - bardziej spytałam niż powiedziałam.
Nie czułam się tu dobrze.
- O kurwa! - Złapał się za głowę.
Zmarszczyłam brwi, przekrzywiając głowę.
- Nie przejmuj się nim, Goldie. Wejdźmy do środka - rzekła Aurora.
Kobieta otworzyła ogromne drzwi i wpuściła mnie do środka. Wewnątrz nie było żadnego żyrandolu, ani innego środka światła. Było po prostu dużo okien.
Aurora złapała mnie zimną dłonią i pociągnęła w stronę schodów.
- Pokażę ci twój pokój - odparła z miłym uśmiechem.
Pokiwałam głową, wchodząc za nią do jednego z pomieszczeń i o Boże.. To był pokój moich marzeń!
Było strasznie dużo roślin. Zajmowały pół pokoju. Podobało mi się to. Pomieszczenie same w sobie było ogromne, a na środku znajdowało się duże łóżko. Na półkach były obrazy i płyty znanych artystów. Lil peep. Tam był Lil peep. W rogu pokoju była gitara, a w drugim rogu fortepian. Pomiędzy instrumentami była ogromna szafa. Coś co najbardziej przykuło moją uwagę, to regał, cały wypełniony książkami. Pokój wyglądał jakby ktoś w nim mieszkał już od dawna. Cały czas była w nim jakaś dusza. Chciałam już rzucić się na ogromny puszysty dywan przed łóżkiem.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, coś zaatakowało mnie od tyłu.
- Snickers, nie wolno tak robić - skarciła go Aurora. - Wciąż ciebie pamięta. To twój pies, Aurey.
Na moje usta wpłynął uśmiech, gdy usłyszałam szczekanie psa. Gdzieś je już słyszałam. Odwróciłam się w stronę pupila i przykucnęłam przy nim. Duży doberman merdał ogonkiem i domagał się więcej pieszczot. Skoczył mi na kolana i polizał po twarzy. Zaśmiałam się, wciąż go głaszcząc.
W końcu jednak wstałam i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. To był sen. To musiał być sen.
Usiadłam na ogromnym łóżku, a Aurora usiadła obok mnie.
- Gdzie byłaś przez cały ten czas? - spytała w końcu. - Szukaliśmy ciebie i Layli przez dziesięć lat. Myślałam, że nie ma już szans na odnalezienie was.
CZYTASZ
Death is waiting. Aidan Landino. Death #1
RomanceLucetta Rose Monroe to zwykła uczennica. Ma dobre oceny, ale jednocześnie jest znienawidzona przez nauczycieli, ponieważ ma cięty język i nie potrafi się zachować. Na pewnej imprezie poznaje chłopaka z podobnym gustem muzycznym i zainteresowaniami...