Prolog

16 0 0
                                    

Czerwiec 2023...

          Morgan Yearwood uwielbiała spędzać letnie wieczory na polanie nieopodal domu. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi siadała pod drzewem i otoczona łąką, czytała swoje ulubione powieści romantyczne. Co jakiś czas spoglądała na niebo pokryte złotymi promieniami i wzdychała, nie mogąc uwierzyć, że ma możliwość siadania pod rozłożystym drzewem lawendowym i mogła podziwiać tak piękne widoki, które jej serwowała matka natura.

          Z butelką świeżo wyciskanej lemoniady, którą macocha dziewczyny przyrządza każdego ranka oraz z kilkukrotnie przeczytaną Dumą i Uprzedzeniem, jednego z czerwcowych wieczorów, dokładniej tego, w którym oficjalnie ukończyła przedostatnią klasę liceum, przysiadła pod drzewem. Wdychała zapach lawendy, nie mogąc wyjść z podziwu.

          Przychodzę tu codziennie, a za każdym razem ten widok zapiera mi dech w piersiach - pomyślała sobie, otwierając na stronie, na której wczoraj skończyła.

          Morgan była nieokiełznaną romantyczką. Chodzącą perfekcją, która sunęła przez życie z przeświadczeniem, że każdy ma w sobie tyle samo dobra, jak i zła. Nie wywyższała się, a razem z paczką przyjaciół przeżywała swoje nastoletnie chwile, ciesząc się, że spotkała kogoś takiego jak Milo Santos, Tayler Turner oraz Oscar Sullivan...

          Na samo wspomnienie o ostatnim z chłopców na ustach dziewczyny zamajaczył przepiękny uśmiech, który złamał niejedno serce z kamienia. Zawrócił jej w głowie dawno temu i już na zawsze miał pozostać w myślach dziewczyny.

          Cieszyła się jak głupia, gdy posyłał jej swój popisowy uśmiech lub ukradkiem dotknął jej dłoni, kiedy mijali się na szkolnym korytarzu podczas przerw. Przeżywała romans ze swoją pierwszą miłością, podobnie jak główne bohaterki w jej ulubionych książkach.

          Szkoda było tylko tego, że musiała okłamywać resztę ze swoich przyjaciół. Bowiem wiedziała, że gdyby przyznała się do uczuć, którymi darzy Oscara, ich przyjaźń zostałaby zakończona.

          A to złamałoby jej serce.

          Dlatego Oscar Sullivan był jej tajemnicą, a ona jego.

          I był jej powodem, dla którego tak bardzo pokochała tę łąkę i to drzewo. Bo to było ich miejsce. To właśnie tu się spotykali nocami tak, aby ich nikt nie przyłapał. To tutaj Morgan przeżyła pierwszy pocałunek, a następnie pierwszy raz. To właśnie było to miejsce, do którego oboje wracali, kładli się na trawie i przy zachodzie słońca czytali na głos książki, które dziewczyna obecnie czytała.

          Zagłębiła się w literaturze, ciesząc się z ostatnich chwil, jakie mogła spędzić w Leesville. Zaczynały się wakacje, a to oznaczało również jej coroczny wyjazd do rodziny w Nowym Orleanie. Lubiła tę tradycję, która od pokoleń była szerzona w rodzinie Yearwood. W pierwszy dzień wakacji wywożono ją na farmę jej dziadków i równe dwa miesiące spędzała czas ze swoim kuzynostwem.

          Zazwyczaj nie mogła się doczekać tego wyjazdu, ale kotwica, która nie pozwalała jej tym razem wyjechać, uniemożliwiała jej z cieszenia się na spotkanie rodzeństwa.

          Blondłowsa poprawiła czarne okulary znajdujące się na jej nosie, zanim przewróciła kartkę.

          - ,,Zachowaj tylko te wspomnienia, które dają ci radość" - odczytała na głos, głośno wzdychając.

          Gdyby to było takie proste...
   
          Morgan zerknęła na zegarek, znajdujący się na jej nadgarstku. Przygryzła koniuszek kciuka, odkładając książkę na bok. Oparła głowę o konar drzewa, walcząc z myślami. Kilkukrotnie otwierała konwersacje z Oscarem, odczytując ostatnią wiadomość, którą do niej wysłał.

Nie trać nadzieiWhere stories live. Discover now