Dziesięć

25 1 0
                                    

MORGAN

          Związałam włosy w luźnego koka i wypuściłam kilka kosmyków z przodu. Poprawiłam nogawkę od dresów, która zawinęła mi się do góry i opuściłam łazienkę w akompaniamencie śpiewu Harry'ego. Roześmiałam się głośno, słysząc to, jak fałszuje.

          - Muzyka to z ciebie nie będzie - skomentowałam, uderzając go delikatnie w plecy w pocieszającym geście.

- Myślisz? - zapytał, odwracając się przez ramię. - Ja myślę, że mam predyspozycje.

- Tato, jedyne co możesz mieć to chęci i nic więcej - zaśmiałam się.

          Rzuciłam się na kanapę i rozejrzałam po przestronnym salonie. Tata powoli rozstawiał dekoracje w kolorze granatu i srebra, czyli w moich dwóch ulubionych kolorach. Rozwiązywał właśnie sznurek, który miał zamiar powiesić przy oknie razem z napisane Wszystkiego najlepszego.

          - Gdzie Madison? - zmarszczyłam brwi, rozglądając się.

- Pojechała odebrać tort z cukierni.

- Aha - burknęłam. - Pomóc ci?

Tata pokręcił głową. Uniosłam dłonie do góry, kapitulując i więcej nie zadając tego pytania. Chciałam być dobrą córką i pomóc, on nie przyjął pomocy, to niech radzi sobie sam. Nie zamierzam mu nawet powiedzieć, że literki wiesza na odwrót

- Mogę cię o coś spytać?

- Jeśli to nie ma nic wspólnego ze śpiewem, to jasne. Pytaj o co chcesz

Wyjęłam telefon, czując w tylnej kieszeni wibracje. Odczytałam wiadomość od Liam'a, uśmiechając się. Całkowicie szczerze, co ostatnimi czasy działo się dosyć rzadko.

- Ale obiecujesz, że nie będziesz na mnie zła?

          Zmarszczyłam brwi, spoglądając na tatę.

          - Coś się stało?

Moje zainteresowanie telefonem momentalnie wyparowało. Zmartwiona spojrzałam na tatę, unosząc się na rękach. Mine miał dosyć poważną, a nawet zaprzestał wykonywania czynności, którą robił dosłownie przed sekundą.

- Po prostu... - westchnął, przecierając twarz dłonią. - Wszystko u ciebie w porządku? Te zmiany... To do ciebie po prostu nie podobne, nigdy nie chciałaś obcinać swoich włosów, ponieważ zawsze krzyczałaś, że chcesz być jak Roszpunka, a teraz nagle masz je takie króciutkie... - mówił rozemocjonowany. - Madison mówiła, że jesteś pokłócona z Oscarem, to dlatego taka się stałaś? - zapytał łagodnie.

          Otworzyłam usta, aby zaprzeczyć, ale szybko je zamknęłam, ponieważ nie wiedziałam co powinnam mu odpowiedzieć. Skłamać? Przecież to oczywiste, że wszystkie moje zmiany są zasługą tego chłopaka. Nikogo innego. Tylko jego.

          - Tak - przyznałam cicho po kilku sekundach ciszy. Spuściłam głowę, postanawiając bawić się frędzlami z szarego koca położonego na oparciu kanapy. Wydawały się zdecydowanie bardziej interesujące niż ta rozmowa. - To przez niego.

Nie trać nadzieiWhere stories live. Discover now