Pięć

10 0 0
                                    

OSCAR

Wysiadłem z samochodu, mocno trzaskając drzwiami. Założyłem przeciwsłoneczne okulary na nos, zanim nie postanowiłem ruszyć w stronę wejścia do szkoły. Cholernie źle się czułem. Impreza u Alexei'a przemieniła się w mocną libację alkoholową i nawet wtedy, gdy każdy się już zwinął - co miało miejsce około szóstej nad ranem - my twardo siedzieliśmy i piliśmy. Finalnie wróciłem do domu kompletnie pijany o jakieś szesnastej i mimo tego, że byłem wykurwiście zmęczony, nie poszedłem spać. Dlatego czuję się jak śmierć, a wyglądam zapewne jeszcze gorzej.

Wszedłem do sali chemicznej i usiadłem na swoim standardowym miejscu. Wiedziałem kto niedługo usiądzie obok mnie, dlatego postanowiłem nacieszyć się chwilą spokoju, która mi pozostała. Morgan od zawsze była gadułą, nie wytrzyma bez mówienia i jestem bardziej niż pewny, że jej wewnętrzna potrzeba odezwania się da mi w kość.

- Co tam, stary? - Samuel klepnął mnie zaczepnie w ramię, zanim nie usiadł na krześle obok. Skrzywiłem się lekko na radosny ton jego głosu.

- Zamknij się. - Syknąłem w jego stronę, opierając się o ścianę i przymykając powieki. - Nie spałem od prawie trzydziestu godzin, a ty mi jęczysz nad uchem, jak, kurwa, Stacey, gdy ją obracałeś.

Widziałem, że uniósł kąciki ust. Zaraz powie coś głupiego, jestem tego pewien.

- Między wami jest tylko taka różnica, że jej się podobało, a tobie nieszczególnie.

Cóż, trudno się nie zgodzić.

- A jak tam z Lacey, hm?

Przewróciłem oczami, nie chcąc mu odpowiadać na to pytanie. Nie widziałem takiej potrzeby, gdyż to, co działo się podczas imprezy uznaje, że powinno zostać między mną a dziewczyną. I tyle.

- Nie interesuj się. - Warknąłem tylko.

Samu uniósł tylko ręce do góry, uśmiechając się głupkowato. Nie mówię, że nie wydarzyło się kompletnie nic, ale nie powiem również, że wydarzyło się nie wiadomo co. Mogę tylko zdradzić, że czułem się nie pocieszony po wyjściu z imprezy.

- Czyli ci nie dała. - Wydedukował, ryjąc się jak głupi. - Wreszcie jestem w czymś lepszy niż ty!

Uniosłem brwi do góry, odwracając się w jego stronę. Zerknąłem na chłopaka ze szczerym zainteresowaniem.

- A w czym ty niby jesteś lepszy niż ja?

- Mam lepszą bajerę. - Dumnie rozwalił się na krześle, dłonie układając na karku.

- A to, przepraszam bardzo, jest jakiś konkurs czy o co chodzi? - Uniosłem się. - Jesteś chory, jeśli myślisz, że możesz być ode mnie lepszy. - Prychnąłem.

- Założymy się?

Zerknąłem na wyciągniętą dłoń Samuela,a następnie na jego mordę. Moje ego nie pozwalało mi przegrać, musiałem wygrać, nawet bezlitośnie.

A najgorsze było to, że nawet przez sekundę nie pomyślałem o tej dziewczynie, o którą się założymy.

- Zgoda. - Przybiłem.

W tym samym momencie podeszła do nas Morgan. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu. Zrobiłem to specjalnie, aby ją wkurzyć, co się udało, gdyż zrobiła tą swoją charakterystyczną minę. Robiła ją za każdym razem, gdy coś lub ktoś, ją irytował. Tak też było i w tym przypadku.

Nie trać nadzieiWhere stories live. Discover now