Rozdział VIII

13 3 2
                                    



Kolejna noc , tym razem bez siostry.
- hej ,nie widziałyście niskiej ciemniej blondynki,jasna bluzka i dżinsy..-zaczęłam opisywać Cassandre grupce małych dziewczynek z zielonymi bandanami.
Tylko pokiwały głowami,
Nawet jakby ją widziały to pewnie bały się rozmawiać z obcą dziewczyną.

Minęło kilka godzin , spotkałyśmy się w namiocie Lietty i obgadałyśmy cały dzień. Było około godziny 22:00 , więc latarki były niezbędne jeśli chciałyśmy zobaczyć - cokolwiek.
Dzień wcześniej skończyłam czytać magazyn o ginących  dzieciach przyjeżdżających w okolice obozu, w 90% przypadkach byli to ludzie z biednych rodzin - obóz gwarantował za dosłownie grosze jedzenie , miejsce spania i interakcje z drużynami. Właściwie to nie wiem dlaczego jest ten podział , im dłużej jesteś na obozie tym lepszą rangę możesz zdobyć. Im wyższa ranga tym więcej pożywienia , lepsze warunki i atrakcje. Ja przyjechałam tylko na lato , ale wiem że dziewczyny tu są dłużej.
- Odsuń się , zabierasz pół miejsca. - podniosła głowę Lia kierując ją do Atarii.
Nie śpią. Kontynuowanie tematu o obozie nie byłoby dobrym pomysłem, Lavinia leżała obok nas.Nikt nigdy nie nauczył mnie jak postępować w takich momentach lub siostra podejmowała decyzje za mnie.

- Słyszałyście o zabijanych dzieciach które są wrzucane do jeziora a z ich obciętych włosów robione są peruki ?

-...

Powiedziałam to na głos? Lavi to słyszała?

-przestań gadać bzdury małolatko , nażarłaś się za dużo herbatników ?

- Becky, ogarnij się.- Lietta powiedziała to raczej z powodu strachu , nie żeby mnie zwyzywać.

Już nic nie mówię. Zgasiłam latarkę i położyłam się na bok , musiałam się trochę powiercić by znaleść wygodną pozycję do spania , ale w końcu się udało.
——————————————————————————

Po chwili poczułam większy chłód , dźwięki wydawane przez pasi koniki robiły się coraz głośniejsze a wiatr coraz bardziej wiał w moje końcówki włosów. Gęsia skórka opętała moje całe ciało , które drżało z chwili na chwilę coraz mocniej. Nie wiem czy śnię , czy już się wybudziłam , ale jedno jest pewne, nie leżę już w namiocie.
Otworzyłam oczy, w lesie było tak samo ciemno jak przed ich otwarciem ,ale przebłyski drzew uświadomiły mi ,że to nie sen. Porozglądałam się na prawo i lewo i zobaczyłam dziewczyny.
-Dlaczego my jesteśmy w lesie? - odważyłam się odezwać pierwsza-o co tutaj chodzi?
Jeden ruch w niewłaściwą stronę i mogło być po nas
-to nie przypomina lasu z obozu.-wtrąciła Atarii.
-Rozdzielmy się i znajdźmy jakieś ślady żeby wrócić jak naszybciej na obóz..- na bardziej beznadziejny pomysł nie mogłam wpaść, ale chciałabym pójść za Brytyjką żeby zobaczyć co planuje zrobić.
-okej ja idę z Atarii- od razu zaklepała koleżankę i schowała za jej plecami.
W takim razie idę z Lavinią.
Nie miałyśmy latarek ani nic co mogłoby oświetlić nam drogę, jedynym źródłem światła były świetliki przelatujące przed naszymi oczami co jakiś czas.
Nie bałam się lasów, kilka było dookoła mojego domu i często w nich przebywałam. Brat w dzieciństwie zbudował mi procę z patyków, biegałam po lesie i strzelałam w drzewa a wiewiórki uciekały na mój widok. Jest to jedyny przedmiot do „walki" którym aktualnie byłabym w stanie się obronić. Jakkolwiek to brzmi.
Czułam nieustający oddech Lavi przez całą drogę,
w pewnym momencie ujrzałam światło nie dobiegające od świetlików , a z jakiegoś domu.
Nadzieja wzrosła, już chciałam wołać drugą grupę i biec w stronę światła ,ale coś mnie zatrzymało.
Ostre narzędzie wbiło się w moje plecy a ja przewróciłam się na mech, sparaliżowało całe moje ciało. Powoli traciłam kontakt ze światem, łzy ściekające po policzkach nie ustawały. Dlaczego tak jest? Dlaczego dołączyłam do tych wszystkich dzieci które leżały w lesie ? Gdzie są dziewczyny ? Czemu robią to nam ?

Przecież jesteśmy tylko dziećmi.



KONIEC KSIĘGI I

Camp Mort'eOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz