Minął styczeń i niestety zaczął się luty. Luty to zdecydowanie najmniej ulubiony miesiąc Pheobe. Spytacie pewnie, dlaczego? Bo są walentynki. Młoda Black nie znosi walentynek. Dla niej to święto jest ztrasznie sztuczne.
Niemniej jednak miło jej było gdy dostała dwie kartki walentynkowe i różę.
-Łada.-przyznał Harry gdy jedli śniadanie.-Wiesz od kogo?
-Nie. A tak między nami to nienawidzę walentynek.
-Dlaczego?-zdziwiła się Hermiona.-Wiesz ja też za nimi nie przepadam, ale żeby od razu nienawidzić?
-Wiesz według mnie to trochę sztuczne święto i wydaje mi się, że każdy tak na przymus chce z kimś spędzić to święto.-wyjaśniła Black.
-Ja mam takie samo odczucie.-przyznał Ron z ustami wypchanymi jajecznicą.
-Witajcie drodzy młodzianie. Wesołych walentynek wam życzymy.-usłyszeli za sobą. Za ich plecami stali Fred i George trzymający w rękach pudła z różowym i czerwonym confetti.
-Po co wam to?-spytała Hermiona.
-Niespodzianka moja droga.-odparł George.-Idziesz z nami Black?
-Pewnie. Hermiono czy odniesiesz moją różę do dormitorium?
-Jasne.-odparła brunetka. Black wstała z ławki i ruszyła przez wielką salę do wyjścia.
-Dostałaś różę?-spytał zaciekawiony Fred.
-Tak.
-Wiesz od kogo?
-A co cię to interesuje Freddie?
-Mnie nic. Po prostu chcem wiedzieć kto jest tak naiwny nabrać się na twoją słodycz.
-Oj grabisz sobie Weasley. Ja na prawdę jestem słodka.
-Nie pochlebiaj sobie krasnalu.-włączył się George.
-Ale jesteście wredni.
-No co ty. Żartujemy sobie z ciebie. Pewnie, że jesteś słodka.
-Tak słodka jak cukrowe pióra.
-Dobra nie gniewam się. Ale już tak nie słodźcie bo się porzygać można.
-Racja.-zgodził się George i we trójkę wybuchnęli śmiechem.
Udali się do sali wejściowej i tam zaczęli swoją akcję. Poczekali tylko aż Puchon Cedric Diggory wejdzie na wielką salę i wyciągnęli swoje różdżki. Użyli zaklęcia Wingardium Leviosa i zawiesili confetti pod sufitem.
-Teraz wystarczy tylko poczekać.-odezwał się Fred.
-A wy dostaliście walentynki?-zagadnęła Pheobe kiedy ukryli się pod schodami.
-Pewnie. Co roku fanki piszą do nas i dostajemy pełne worki serduszek.-mówił z uśmiechem George. Black przewróciła oczami.-A tak na serio to ja dostałem dwie, a Fred z dziesięć.
-Ta wszystkie od Angeliny.
-Nie wszystkie. Jedna ode mnie.-odparła Black.
-Serio?
-Tak. Ale nie myśl sobie, że jesteś wyjątkiem. Georgeowi też dała jedną, Harremu i Ronowi.
-Eh myślałem, że jestem wyjątkowy.
-O wychodzą już.-oznajmił George. Maił rację. Uczniowie zaczęli wylewać się z wielkiej sali.
Kiedy wszyscy znaleźli się już w sali wejściowej bliźniacy i Pheobe opuścili różdżki, a różowe i czerwone confetti spadło im na głowy. Uczniowie byli wyraźnie zachwyceni takim obrotem spraw.
-Wesołych walentynek!-krzyknęli im bliźniacy.
-Dobra lecę po torbę i na lekcję. Do zobaczenia chłopaki!-krzyknęła Pheobe i zniknęła im z oczu.
-To ty wysłałeś jej różę prawda Freddie?-spytał z uśmiechem George.
-Ja? Skąd ci to do głowy przyszło George?-odparł z lekkim uśmiechem starszy bliźniak i ruszył schodami w górę. Na jego policzki wpłynęły różowe plamy.
-Freddie zarumieniłeś się.
-Dobra ja dałem jej różę! Pasuje?
-Bardzo. Ale wież ona zasługuje na tą różę. Jeszcze żadna dziewczyna tyle z nami nie wytrzymała. Ona musi nas lubić.
-Ona na pewno nas lubie George.
-Ciebie z pewnością.
Te walentynki nie były takie zła jak się spodziewała Black. I od nienawidzę ich przeszła na one nie są takie złe.
CZYTASZ
Wspomnienie dawnych lat/P.B & F.W
FanfictionKontynuacja mojej pierwszej książki. Córka Syriusz i Jagody Black, Pheobe rozpoczyna naukę w Hogwarcie. Dziewczyna zaprzyjaźnia się nie tylko z Harrym Potterem, ale także z dwójką następnych szkolnych rozrabiaków. Czy dziewczyna poczuje coś więcej d...