Rozdział 19-Zakończenie 1 roku

9 1 0
                                    

Zbliżał się koniec roku szkolenego. Black wpakowała się z Weasleyami w kłopoty w ostatnim tygodniu. Profesor MacGonagall napisała listy do ich rodziców i dała szlaban na tydzień. No, ale kłopoty dla Balck miały się dopiero zacząć. Zresztą nie tylko dla niej.
Dwa dni przed zakończeniem roku szkolenego władowała się w niezłe tarapaty.
-Pheobe idziesz z nami czy zostajesz?-spytała na kolacji Hermiona.
-Pewnie, że idę. Nie przegapiłabym tego.-odparła z uśmiechem Black.
Kiedy było już dawno po ciszy nocnej spotkali się w pokoju wspólnym.
-Dobra Harry dawaj pelerynę i...
-Nie.-odezwał się chłopięcy głos. W fotelu siedział Nevile Longbottom.-Nie pozwolę żeby Gryffindor znowu przez was stracił punkty. Nie wypuszczę was.
-Wybacz Nevile, ale musimy to zrobić.-powiedziała Hermioma i wyciągnęła różdżkę.-Petrificus totalus.-powiedziała. Nevil zesztywniał i padł na ziemię jak kłoda. Pheobe wymieniła z Ronem porozumiewawcze wystraszone spojrzenie.
-Zaczynam się ciebie bać.-powiedzieli równocześnie. Hermiona uśmiechnęła się tylko i wszyscy czworo weszli pod pelerynę niewitkę.
Najciszej jak się dało szli korytarzami na trzecie piętro. Kiedy znaleźli się w zakazanym korytarzu spostrzegli, że Puszek śpi.
-Ktoś tu był przed nami.-szepnęła Black. Pierwszy raz tutaj była i widziała Puszka. Nie bała się go jakoś bardzo, ale była podekscytowana wrażeniem jego wielkości.
-Snape tu musiał być.-oświadczył pewnie Harry. Cała czwórka zaczęła zdejmować łapę psa z klapy w podłodze.
-Słyszycie?-spytała po chwili Granger.
-To harfa przestała grać.-powiedział Harry. Na ramię Rona z góry spadła duża kropla lepiącej i śmierdzącej mazi, która okazała się być śliną psa.
-AAAAAAAAAAA!!!!-krzyknęli i w ostatniej chwili wskoczyli w otwór w podłodze. Spadli na coś dosyć miękkiego, ale zimnego i ciut śliskiego.
-Przynajmniej miękkie lądowanie.-odezwał się Ron. Nagle to coś zaczęło ich oplatać.-Co to jest?!
-To rośliny.-odparła Pheobe.
-Diabelskie sidła!!-krzyknęła Hermiona siedząc spokojnie.-Musicie po prostu wyluzować.-powiedziała i plącze oplotło ją cała, a potem wciągnęło w dół.
-Hermiona!-krzyknęli.
-Spokojnie. Jestem na dole. Musicie wyluzować.-powiedziała gdzieś z dołu. Po chwili zniknął również Harry.-Pheobe, Ron teraz wy!-krzyknęła Granger. Pheobe odetchnęła głęboko i pomyślała o mamie, wujostwie, kuzynie i o tajemnicy, którą mają odkryć razem z Cordelią. Po chwili pnącze wciągnęło również ją. Upadła na kamienną podłogę.
-Żyjesz?-spytał Harry podając jej rękę i pomagając wstać.
-Jest okej.-odparła wstając.-Ron dawaj.
-Nie może się wyluzować.-zaczęła panikować Hermiona.
-One zaraz go uduszą.-wyszeptała Pheobe. Hermiona przypomniała sobie, że diabelskie sidła nie znoszą światła i zaklęciem Lumos je przecięła. Ron spadł obok niej i chwilę później szli już dalej.
Za drzwiami znajdowało się przestronne pomieszczenie. Wszędzie było pełno latających kluczy.
-Musi być zardzewiały i stary.-oznajmił Harry. Potrzebowali klucza, który otwierał drzwi po drugiej stronie pomieszczenia. Harry wsiadł na miotłę, która lewitowała delikatnie w powietrzu i zaczął szukać klucza. W końcu wypatrzył odpowiedni ze złamanym skrzydłem. Złapał go i rzucił Hermionie, która otworzyła drzwi. Ron, Pheobe i Hermiona wbiegli za nie i otworzyli je szeżej żeby Harry mógł wlecieć do środka i uciec przed goniącymi go kluczami. Zamknęli drzwi w idealnym momencie bo reszta rozbudzonych kluczy wbiła się w nie z olbrzymią siłą.
Natrafili na wielką szachownicę.
-To szachy czarodziejów!-zachwycił się Weasley.-Ale brakuje kilku figur.-okazało się, że muszą rozegrać grę na śmierć i życie. Muszą wygrać żeby przejść dalej. Pheobe, Harry i Hermiona zajęli miejsce brakujących figur i zaczęła się gra. Ron jako specjalista wsiadł na gońca. Gra była brutalna i zaciekła, ale okazało się, że Weasley jest świetnym strategiem.-Muszę dać się zbić!!-krzyknął nagle.
-Nie!-odparli.
-Muszę. Wtedy Harry będzie mugł zrobić szach mat.-odparł z lekko przarażoną miną. Pheobe patrzyła na niego ze współczuciem i strachem. Dał się zbić i spadł na ziemię. Hermiona chciała do niego podejść, ale Harry zabronił jej tego do puki nie wygrają. Potter ruszył się i wygrali.
Jeden z odłamków figury bardzo mocno uderzył Pheobe w głowę. Film jej się urwał. Co się stało dalej nie wiedziała.

*****

Black obudziła się w skrzydle szpitalnym następnego dnia. Na łóżku obok leżał Harry. Dziewczyna dźwignęła się na łokciach i rozejrzała po pomieszczeniu.
-Dzień dobry Pheobe.-usłyszała męski głos. Obruciła się w jego stronę i dostrzegła Dumbledora.
-Dzień dobry. Co się stało? Co z kamieniem? Ron i Hermiona?-zadawała pytania.
-Spokojnie. Wszystko jest dobrze.-uspokoił ją mężczyzna. Po chwili obudził się również Harry i dyrektor wyjaśnił im co się stało poprzedniej nocy.
Ze skrzydła wyszli po południu. Na schodach prowadzących do salonu Gryfonów spotkali radosnych Rona i Hermionę.
-Bliźniacy o ciebie pytali.-oświadczył Ron w stronę Black.-Martwili się.
-To miłe.-odparła uśmiechnięta dziewczyna.
Odbywała się kolacja na zakończenie roku szkolengo. Dyrektor za chwilę miał ogłosić, który dom wygra Puchar Domów.
-Ten rok był bardzo niezwykły i wyjątkowy.-zaczął.-Ale przejdę do tego na co wszyscy czekają. Ostatnie miejsce zajmuje Gryffindor, potem Hufflepuff, Ravenclaw i na pierwszym miejscu Slytherin.-ogłosił. Stół Ślizgonów zaczął głośno wiwatować, natomiast od stołu Gryfonów słychać było pomruki niechęci.-Tak, brawo Slytherin, jednakże muszę przyznać dodatkowe punkty dla panny Hermiony Granger 50 punktów, panu Ronaldowi Weasleyowi również 50 punktów, dla panny Pheobe Black również 50 punktów. Muszę przyznać również 60 punktów Harremu Potterowi, a także 10 punktów dla pana Nevilea Longbottoma.-ogłosił wesoło. Wszyscy byli w ciężkim szoku na jego słowa.-Tym samym Gryffindor wygrywa Puchar Domów!!!-Gryfonii zaczęli głośno wiwatować.

*****

Na stacji Hogsmeed cała czwórka żegnała się z Hagridem.
-Do zobaczenia Hagridzie.-powiedziała Black przytulając pół olbrzyma.
-Na razie Pheobe i pozdrów mamę. Cholibka tak jesteś do niej podobna.-westchnął.
Kiedy Pheobe, Ron i Hermiona siedzieli już w pociągu Harry stał jeszcze z Hagridem. Pheobe dostrzegła, że olbrzym daje coś Harremu. W końcu Harry wsiadł do pociągu, który ruszył.
-Co tam masz?-spytał Ron, Harrego.
-Album. Hagrid dał mi, album sam go zrobił.-odparł i zaczął oglądać zdjęcia. Pheobe rozpoznawała niektóre z nich. Jej mama miała takie same u siebie w albumie.-Pheobe ona wygląda jak ty.-powiedział Potter wskazując na zdjęcie, na którym były cztery dziewczyny. Dwie blądynki, brunetka i rudowłosa. Harry wskazywał blądynkę po prawej stronie, która puszczała do nich oczko i wyciągała język.
-Tak. To moja mama.-odparła.
-Bardzo ładna.-przyznała Hermiona.

*****

Na peronie 9 i ¾ Pheobe od razu wypatrzyła swoją mamę w tłumie. Blądynka stała obok mamy Rona i wesoło ze sobą gawędziły.
-Mamo!-krzyknęła uradowana dziewczynka i przytuliła kobietę.
-Kochanie. Jak tam wszystko dobrze?
-Tak. Poznaj Harrego i Rona. -powiedziała dziewczynka wskazując na swoich przyjaciół.
-Witajcie moi chłopcy. Miło was poznać Pheobe bardzo dużo o was mówiła.-przywitała się uśmiechnięta kobieta.
-Dzień dobry.-przywitał się Harty.
-Miło panią poznać.-dodał Ron.
Po pożegnanie się jeszcze z bliźniakami Pheobe razem z mamą teleportowały się do domu.

Wspomnienie dawnych lat/P.B & F.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz