Od dnia podwujniej napaści na Hermionę i tę Krukonkę uczniowie nie mogli poruszać się sami po zamku. Na przerwach pomiędzy zajęciemi byli odprowadzani przez nauczycieli pod salę gdzie miała odbyć się ich następna lekcja, a w pokoju wspólnym mieli być przed wieczorem. Zostały też odwołane wszystkie mecze Quiddicha.
Pheobe obawiała się, że szkoła może zostać zamknięta tak jak powiedziała MacGonagall. Ofiarami tych na paści jak na razie byli dwaj Gryfoni, jeden duch, Krukonka i Puchon oraz kotka Filcha. Nie wyglądało to kolorowo. Black miała powiedzieć chłopakom o swoich podejrzeniach, ale kiedy tylko zaczynała rozmowę oni zmieniali temat, albo gdzieś znikali.
Harry, Ron i Pheobe postanowili, że muszą w końcu porozmawiać z Hagridem. Umówili się, że kiedy wszyscy już zasnąć wymkną się pod peleryną niewidką Harrego do gajowego.
Black musiała poczekać chwilę aż w końcu Lavender i Parvati zasną, i po cichu wymknęła się z dormitorium.
-Chłopaki jesteście tu?-spytała szeptem kiedy była już w pokoju wspólnym. W powietrzu zawisła głowa Harrego i chłopak wpuścił ją pod pelerynę.
Szli ciemnymi korytarzami i odetchnęli z ulgą kiedy dotarli do wielkich, dębowych drzwi i je otworzyli. Biegli przez błonie do chatki gajowego i ściągnęli pelerynę dopiero pod drzwiami.
Kiedy zapukali Hagrid otworzył natychmiast z wycelowaną w nich kuszą.
-Co wy tu robicie?-spytał opuszczając kuszę.
-A to na kogo?-spytał Harry i pokazał na kuszę kiedy weszli do środka.
-Eee..to nic..nic takiego.-bąknął Hagrid.-Czekałem.....no nie ważne. Siadajcie zrobię herbaty.-dodał. Pheobe była w domu gajowego pierwszy raz. Wystrój tego wnętrza nie zdziwił jej zbytnio.
Większą uwagę zwróciła na zachowanie Hagrida. Był dziwnie poddenerwowany.
-Hagridzie nic ci nie jest?-spytała dziewczyna.-Słyszałeś o Hermionie?
-Taaak...s..słyszałem.-odparł z zająknięciem. Kiedy podał im wielkie kubki z wrzątkiem(ze stresu zapomniał wsadzić tam torebek z herbatą) do ich uszu doszło pukanie. Hagrid upuściła kawałek ciasta który właśnie nakładał na talerz, a Gryfoni wymienili przerażone spojrzenia, wciągnęli na siebie pelerynę i wycofali się do konta. Hagrid szybko rzucił na nich spojrzenie, chwycił kuszę i otworzył drzwi.
-Dobry wieczór Hagridzie.-powiedział Dumbledore wchodząc do środka, a za nim wdreptał ktoś jeszcze. Pheobe ściągnęła brwi.
-To jest szef taty!-szepnął zdumiony Ron.
-Korneliusz Knot, minister magii.-dodała równie zdumiona Pheobe. Harry szturchnął ich oboje łokćmi w brzuch żeby byli cicho.
Hagrid ciężko opadł na jedno z krzeseł i zerkał to na Konota to na Dumbledorea.
-Jest niedobrze, Hagridzie.-powiedział Knot.-Bardzo niedobrze. Cztery ataki na dzieci mugoli. Sprawy zaszły za daleko, a ministerstwo musi coś zrobić w tej sprawie.
-Ja nigdy...-zaczął Hagrid i zerknął na dyrektora.-Pan mnie zna panie psorze....pan wie, że ja nigdy....
-Chcę żeby to było jasne, Korneliuszu. Hagrid cieszy się moim pełnym zaufaniem.-rzekł Dumbledore spoglądając na Knota surowo.
-Posłuchaj Albusie, akta Hagrida świadczą przeciw niemu. Rada nadzorcza nalega...
-Powtarzam ci jednak Korneliuszu, że wyrzucenie Hagrida z Hogwartu nic nie da.
-Postaw się na moim miejscu. Oczekuje się, że coś z tym zrobię. Jeśli się okaże, że to nie Hagrid, wróci do szkoły, ale teraz muszę go zabrać.-odparł Knot. W Pheobe coś zawrzało. Nie mogli usunąć Hagrida ze szkoły. Bez niego Hogwart już nie będzie taki sam.
-Zabrać mnie?-wybuchnął Hagrid.-Dokąd?
-Nie na długo. To nie jest kara Hagridzie, to po prostu środki ostrożności.-powiedział Knot nie patrząc na niego.
-Ale...nie do Azkabanu?-zapytał przerażony. Zanim ktoś zdarzył się odezwać do drzwi znowu ktoś zapukał.
Dumbledore otworzył dzrwi, w których stał Lucjusz Malfoy. Harry wydał z siebie zduszony okrzyk za co oberwał z dwóch stron w rzebra. Kieł zaczął warczeć.
-Knot, ty już tutaj?-spytał na powitanie.-Dobrze, bardzo dobrze..
-Czego tu chcesz?-ryknął Hagrid.-Wynocha z mojego domu!
-Uwież mi przebywanie w twoim...domu jak to mówisz, nie sprawia mi przyjemności. Powiedziano mi w szkole, że dyrektor tutaj jest.
-A czego ode mnie chcesz Lucjuszu?
-Rada nadzorcza zadecydowała, że przyszedł czas by zawiesić cię w obowiązkach dyrektorskich. Obawiamy się, że straciłeś kontrolę nad tą całą sytuacją. Cztery napaści na dzieci mugoli. Jeśli tak dalej pójdzie nie spotkamy już w Hogwarcie żadnego dziecka od mugoli.
-Och...Lucjuszu..poczejak...-wyjąkał zaniepokojony Knot.
Gryfoni przysłuchiwali się dalszej części rozmowy, z której wynikło, że Dumbledore nie będzie obejmował stanowiska dyrektora przez jakiś czas, a Hagrida zabiorą najprawdopodobniej do Azkabanu.
Kiedy wszyscy mieli już wychodzić Hagrid zatrzymał się w progu.
-Jakby ktoś chciał coś znaleźć to niech idzie za pająkami. One go już zaprowadzą! No i tyle. No i ktoś musi karmić Kła jak mnie nie będzie.-i wyszedł z chatki. Ron zrzucił z nich pelerynę niewidkę.
-Teraz naprawdę wpadliśmy. Bez Dumbledorea nie minie dzień i dojdzie do kolejnej napaści.-powiedział Weasley, a potem Kieł zaczął wyć wpatrzony w zamknięte drzwi.
CZYTASZ
Wspomnienie dawnych lat/P.B & F.W
FanfictionKontynuacja mojej pierwszej książki. Córka Syriusz i Jagody Black, Pheobe rozpoczyna naukę w Hogwarcie. Dziewczyna zaprzyjaźnia się nie tylko z Harrym Potterem, ale także z dwójką następnych szkolnych rozrabiaków. Czy dziewczyna poczuje coś więcej d...