Rozdział 27-Rozpoczęcie 2 roku

14 1 0
                                    

Pheobe po wydarzeniach z Pokątnej razem z mamą wruciła do domu i tam spędziła resztę wakacji.
-Pheobe wstawaj!!!!!-krzyknęła z dołu Jagoda.-Za godzinę masz pociąg!!
-Ehh.-jęknęła blądynka przeciągając się. Wstała i udała się do łazienki. Umyła zęby i twarz oraz rozczesała włosy. W między czasie do głowy wpadł jej ryzykowny pomysł.
Kiedy się ubrała po cichutku wymknęła się ze swojego pokoju i weszła do sypialni swojej matki.
Jak najciszej się dało otworzyła szafę i wyciągnęła kartonowe pudło. Ze środka wyciągnęła list, który kiedyś przeczytała i jedno ze zdjęć.
-Pheobe szybciej!-usłyszała i podskoczyła ze strachu, szybko wepchnęła pudło do szafy i schowała list i zdjęcie do kieszeni bluzy.
-Jestem już.
-Bież kanapkę i leć po kurtkę i buty, a ja wezmę twój kufer.-odparła kobieta i wyciągnęła różdżkę.
Pheobe szybko złapała kanapkę i popędziła po swoje trampki.
-Gotowa?
-Tak.-odparła dziewczynka zakładając swoją ulubioną kurtkę jeansową.
-No to lecimy.-oznajmiła kobieta chwytając córkę za rękę.
Po chwili stały już na dworcu Kings Cross. Pheobe pobiegła po wózek na który chwilę później pani Black załadowała kufer.
-Biegniemy.
Wbiegły w ścianę pomiędzy peronem 9 i 10 i ich oczomu ukazała się czerwona lokomotywa Ekspersu Hogwart Londyn.
-Do zobaczenia, szczeniaczku.-powiedziała kobieta ściskając mocno córkę.
-Zobaczymy się na święta?
-Oczywiście. A teraz leć zająć przedział.
-Kocham cię mamo.-odparła wesoło dziewczynka i wtaszczyła kufer do pociągu.
-Yo también te amo.- powiedziała Jagoda kiedy jej córka zniknęła w jednym z wagonów. Spojrzała na zegar, który wisiał na stacji, westchnęła i teleportowała się do ministerstwa. Zapowiadał się kolejny "cudowny" dzień w pracy.
Pheobe długo nie szukała przedziału. Ten, który znalazła zajmowała tylko jedna osoba. Dziewczyna wyglądała na pierwszy rok. Miała długie prawie białe włosy i wyłupiaste oczy.
-Czy mogę usiąść?-spytała Black.
-Oczywiście.-odparła rozmażonym głosem.
-Jestem Pheobe Black.-przedstawiła się. Dziewczynka oderwała się od czytania "Żonglera" Black znała to czasopismo. Pisali w nim jakieś banialuki, ale czasem lubiła sobie poczytać jakieś głupoty lub rozwiązać quiz czy krzyżówkę.
-Luna Loovegood. To ty jesteś córką tego mordercy?-spytała prosto z mostu. Wdech i wydech, Pheobe.
-Tak, to ja.
-Miło cię poznać. Jadę na pierwszy rok. Trochę się boję, ale tatuś mówił, że nie ma czego, i że z moją ciekawością świata na pewno trafię do Ravenclaw. A ty na który rok jedziesz?
-Na drugi. Jestem w Gryffindorze.
-Fajnie. Uważam, że to jeden z lepszych domów. Nie to, że Slytherin i Hufflepuffu są złe, ale Gryffindor i Ravenclaw mają dla mnie ciekawszą historię.
Okazało się, że Luna wcale nie jest taka nieśmiała jak się Black na początku wydawało. Dziewczyna była bardzo wygadana, ale miła. No z wyjątkiem tego, że nie owijała w bawełnę tylko waliła prosto z mostu. I za to Pheobe ją polubiła.
Kiedy pociąg ruszył Black się trochę zmartwiła. Nigdzie nie było widać Weasleyów. Kiedy tak siedziała i słuchała co mówi Luna drzwi przedziału się otworzyły.
-Pheobe!-usłyszała dobrze znany jej irytujący głos Hermiony-Nie widziałaś może Rona i Harrego?
-Niestety nie. Też zaczynam się martwić. Poznaj proszę Lunę, jedzie na pierwszy rok.
-Miło mi Hermiona Granger. No nic idę szukać ich dalej. Ale jak ich spotkasz to powiadom mnie.-odparła Granger i wyszła z przedziału.
-To twoja przyjaciółka?
-Przyjaciółka to za duże słowo. Kolegujemy się i tyle. Tak między nami Hermiona jest ciut irytująca.
Drzwi przedziału znowu się otworzyły.
-Na miłość boską Hermiono nie było tu....
-Nie jestem Hermioną i raczej nie chcem nią być.
-Fred! Już myślałam, że nie zdążyliście na pociąg.
-Od dzisiaj mów na mnie Hermiono.
-Nie no bo jeszcze Granger się obrazi, a kto wtedy mi pomoże z historią magii?
-Ja.
-Bez urazy, ale jesteś jeszcze gorszy ode mnie.
-Dzięki, Black. A któż to?
-Fred to jest Luna Loovegood. Luna to Fred Weasley, mój przyjaciel.
-Witam i jednocześnie żegnam. Idziesz ze mną Black?
-Pewnie. Do zobaczenia Luna.
-Pa, Pheobe. Miło było cię poznać.
Black wyszła z chłopakiem z przedziału.
-Czemu pomyliłaś mnie z Hermioną?
-Bo podobni do siebie jesteście. Na pewno nie jesteście spokrewni?
-Bardzo śmieszne. A tak poważnie?
-Groźnie się robi skoro używasz słowa "poważnie". A tak na serio to wpadła chwilę przed tobą do przedziału i zaczęła jęczeć czy widziałam Harrego i Rona.
-Prawie się spóźniliśmy na pociąg. Pewnie dlatego nie mogła ich znaleźć, ale teraz pewnie siedzą sobie razem w przedziale i słuchają narzekań Granger.-zaśmiał się Weasley.
Pheobe kątem oka dostrzegła Cordelię siedzącą w przedziale ze Ślizgonami i momentalnie przypomniała sobie o liście i zdjęciu które tkwiły w kieszeni jej bluzy. Przypomniała sobie również o tym jak Lastrange obraziła Rona i Hermionę w pociągu, gdy wracali na wakacje do domów. Cordelia obiecała jej, że tego nie zrobi, a jednak ich obraziła. Black nie wiedziała jak teraz zaczną coś robić w sprawie rodzinnego sekretu.
-Panie przodem.-Fred przepuścił ją do przedziału, w którym siedział George i Lee Jordana, którego Black zdążyła już poznać. Był miły i zabawny dlatego też dogadywali się ze sobą.
-Pheobe!-ucieszył się Jordan.-Jak wakacje? Byłaś w Polsce? Kupiłaś mi pamiątkę?
-Wakacje świetnie, byłam w Polsce i kupiłam ci pamiątkę, ale leży na dnie mojego kufra więc musisz zaczekać.
-Trudno. To co odwalamy coś czy gramy?
-Gramy.-zażądziła Black.
Całą drogę do Hogwartu grali w eksplodującego durnia i gargulki. Drugi rok jak na razie zapowiadał się świetnie. Do czasu.

Wspomnienie dawnych lat/P.B & F.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz