17. Taca

71 13 23
                                    

Brzdęk sztućców roznosił się daleko poza łączące korytarze. Jadalnia została zapełniona przedstawicielami, którzy, przebrani w zwykłe szaty w barwach swoich narodów, zajadali się jedzeniem na po brzegi wypełnionych talerzach.

Nikt nie rozmawiał, a podkrążone oczy sugerowały o ich zmęczeniu. Zdawali się marzyć o tym samym: ciepłym posłaniu i napełnieniu żołądka. Wykończeni, dopiero przy zachodzącym słońcu mogli wrócić do komnat i przebrać się w czyste ubrania. Na posiłek pozwolono im zejść godzinę później.

Na samo słowo „jedzenie" brzuch Mamoru wydał głośny dźwięk zadowolenia. Nie przepadał za atmosferą przy wspólnych posiłkach z rodziną, ale teraz zatęsknił nawet za babcią-wariatką, która wmawiała każdemu, że wszystko co złe było wynikiem klątwy Plugawca. Samo wspomnienie wywoływało w nim nostalgię. Kłócący się wujkowie i ciotki o to, kto miał rację oraz rodzice z braćmi, pozwalający toczyć się rozmowie własną drogą. I trzeci książę, który dogryzał jednej ze stron, zwiększając napięcie przy stole. Na swój sposób było to zabawne. Sam nigdy nie odważyłby się, aby celowo zdenerwować któregokolwiek członka rodziny. W końcu dorastał...

– Patrz, jak łazisz!

Taca z jedzeniem, którą Mamoru trzymał, z hukiem upadła na posadzkę, a naczynia potłukły się na drobne kawałki. Myśli krążące mu po umyśle rozbiły się o otaczającą go rzeczywistość. Część jedzenia ubrudziła jego szaty.

– Ale miernota. Wiedza nie pomoże, jeżeli jesteś słabszy od pięciolatka.

Podniósł głowę, przestając wpatrywać się w potłuczone naczynia. Stał przed nim Hayato z klanu Głazu. Złowrogie nastawienie wręcz od niego biło. Przez krótki moment Mamoru myślał o przeproszeniu, ale w ostatnim momencie zagryzł język zębami. Hayato nie miał przy sobie żadnej tacy. Mógł co prawda dopiero po nią iść, ale wtedy nie wpadliby na siebie. Do tego ta uwaga o wiedzy i porównanie do pięciolatka...

Natychmiast przypomniała mu się sytuacja z dzisiejszych zajęć z mentorką Światła. Miał wrażenie, że po incydencie sprzed trzech dni, dla kobiety reszta przedstawicieli przestała mieć znaczenie. Ciągle odpowiadał na pytania, a gdy upomniał mentor Hikari o innych osobach znajdujących się w pomieszczeniu, zrobiła test dla wszystkich przedstawicieli poza nim. Jego reputacja ucierpiała. Z miernoty, jakim okazał się w trakcie toru treningowego, zaczęto spostrzegać go jeszcze jako nadętego panicza.

Kaede z klanu Kwitnącego Drzewa oraz jego świcie przeszkadzało to, oczywiście, najbardziej. Mamoru zresztą prędko odnalazł go wzrokiem. Książę Ziemi stał przy ścianie z Renem z Narodu Ziemi i Osamu z Narodu Światła. Obserwowali Hayato, któremu z pewnością kazano ośmieszyć Mamoru na oczach zebranych w jadalni. Cisza panująca w pomieszczeniu jakby to potwierdzała.

– Czemu zamilkłeś? Wystraszyłem wszystkowiedzącego panicza?

Mamoru zmęczonym wzrokiem spojrzał na stojącego przed nim chłopaka.

– Nie mam potrzeby marnować sił na kogoś twego pokroju.

– Jasne – prychnął Hayato. – Czemu się nie przebierzesz? Nie przystoi księciu paradować w brudnych szatach. A może plotki mówią prawdę? Książę Mamoru z rodu Błyskawicy nie potrafi używać wewnętrznej strefy?

Mamoru przystanął w pół kroku. Miał zamiar odejść, lecz zmienił zamiar.

– Więc o to chodziło – wymamrotał pod nosem.

Roześmiał się głośno z patowej sytuacji. Kiedy skończył, przejechał palcami po włosach, a następnie pociągnął za jeden z końców złotego pasa przypasanego wokół bioder. Jednym ruchem rzucił go pod nogi Hayato. Nie krępując się, zdjął górne ubranie, które wylądowało tuż obok złotego pasa. Pozostał w fioletowej, luźnej koszuli z długim rękawem, spodniach i czarnych butach za kostkę.

Dokonać niemożliwegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz