– Witaj, Masahiro!
Były władca skinął służącym, którzy przemierzali korytarz. Otworzył kamienne drzwi znajdujące się na samym krańcu rezydencji. W sali narad zapadło milczenie, a siedem par oczu zwróciło się ku niemu. Był ostatnim przybyłym.
Setki świec i pochodni oświetlało twarze zgromadzonych. Haiden, najstarszy syn Masahiro, zerknął w kierunku otwieranych drzwi, a potem skoncentrował się na makiecie Seiki leżącej na kamiennym stole. Przy nim stało dwóch najwyższych zwierzchników – Chinatsu i Takeo.
Kin znajdowała się po drugiej stronie stołu. Nikt nie odważył się podejść bliżej. Miejsce obok niej było tym, do którego zmierzał Masahiro.
Przechodząc obok stołu, minął generała gwardzistów – Soichiro z klanu Srebrnego Pioruna. Barczysty mężczyzna stał z założonymi rękami przy Chinatsu. Tuż obok niego znajdował się Yuma, generał narodu.
– Skoro wszyscy się zebrali, zacznijmy – głos Haidena rozniósł się po sali narad. – Ame, mogłabyś?
Generał granic, Ame z klanu Płaczliwego Obłoku, opierała się plecami o płaskie drewno. Nogę zgięła w kolanie, trzymając but na ścianie. Uśmiechała się przy tym beztrosko. W ręce trzymała długie źdźbło trawy, którego strzępki rzucała na posadzkę.
– Same nudy – odparła, bardziej zainteresowana trzymaną trawą niż zebraniem zwierzchników. – Przez ostatnie miesiące nikt nie opuścił ani nie zawitał do klanu Burzowej Chmury.
Haiden przeniósł wzrok na resztę zebranych. Odczekał parę chwil, zanim zadał kolejne pytanie:
– Yuma, jak sytuacja?
Generał narodu podskoczył. Lekko przygarbiony, wystraszonym wzrokiem błądził wszędzie, byle nie skrzyżować z kimś wzroku.
– Y... w porządku... prawowity spadkobierco – dodał pośpiesznie i wyprostował się sztywno, jakby przypominając sobie, z kim rozmawiał. – To znaczy, nie ma żadnych konfliktów. Nie zauważyliśmy wrogich jednostek przekraczających nasze granice. Burze na wschodnim krańcu zerwały parę dachów, ale sytuacja jest opanowana. Tylko...
Pewność siebie, jaką miał, nagle uleciała. Zaśmiał się nerwowo, drapiąc po karku.
– Jest jakiś problem? – zaniepokoiła się Chinatsu.
– Nie... yyy... to... to bardziej plotki i...
– Na Wielkiego Twórcę! Wyduś to z siebie! – Echo głosu Kin odbiło się od ścian.
Yuma gwałtownie zrobił krok w bok.
– Ludzie mówią o powrocie Plugawca, człowieku władającym siedmioma dominującymi bramami. Niepokoją się o swoje domy i dzieci.
– Plotki szybko do nas dotarły – zauważył Soichiro.
Ciemne włosy miał krótko przystrzyżone. Blizna po mieczu zaczynała się od brwi i kończyła na brodzie. Równe, głębokie cięcie, powstałe w czasie bitwy, pozbawiło go wzroku w prawym oku.
Takeo spojrzał na generała gwardzistów.
– Co masz na myśli?
– Prawowity spadkobierco, chciałem o tym pomówić na końcu. Jednakże, skoro zaczęliśmy ten temat, czy mógłbym kontynuować?
Haiden kiwnął głową, dając mu pozwolenie.
– Zacznę zatem od początku. Dostaliśmy zawiadomienie od prawowitego spadkobiercy Goku z klanu Wiszących Skał z prośbą o pomoc przy kretożmijach, które wkroczyły na ich teren. I kilka dni temu dostałem raport. Kiedy nasi gwardziści dotarli na miejsce, po zwierzętach nie było żadnego śladu. Zastali zrabowane wioski i rannych, lecz zniszczenia nie przypominały ataku kretożmij. Byli tam też inni gwardziści. Z Narodu Wody.
CZYTASZ
Dokonać niemożliwego
FantastikJeżeli jeden z żywiołów wygaśnie, to za nim przepadną wszystkie! Ta zasada jest przekazywana przez władców, którzy dbają o równowagę pomiędzy żywiołami. Prawowity spadkobierca ciemności nie zamierza się podporządkować i pragnie zawładnąć narodami. R...