8. Książę z Narodu Ziemi

89 16 28
                                    

– Jak myślisz? – zagadał Arata. – To prawda, że tak wiele osób tutaj umiera? Ja sądzę, że specjalnie nas straszą. W końcu byle kto nie zostaje przedstawicielem narodu. Tu jest sama elita. A na dodatek, jaki rodzic pozwoliłby, aby jego dziecku stała się krzywda?

Mamoru przestał potakiwać zaraz po wyjściu z komnaty. Współlokatorowi i tak to nie przeszkadzało. Usta nie zamykały mu się od wyjścia i opowiadał o najmniejszych zakamarkach akademii oraz tysiącach innych rzeczach. Czasami zadawał pytanie, po czym sam sobie na nie odpowiadał, nie czekając na reakcję.

Czwarty książę słuchał, zbędne informacje wyrzucał z głowy, a ważniejsze zapamiętywał. Przypatrywał się detalom, idąc z gracją i z dłońmi ułożonymi z tyłu pleców. Arata natomiast ciągle gestykulował i wskazywał palcem w danym kierunku.

– Stójcie!

Mamoru niechętnie odwrócił się w stronę chłopaka z mnóstwem piegów na twarzy. Rude, kręcone włosy opadały mu na czoło. Nosił szatę w barwach zieleni z wzorami uszytymi ze złotych nici. Za nim stała grupka nastolatków, wśród których parę osób nosiło malachitowe szaty Narodu Ziemi, niektórzy pomarańczowe Narodu Światła, a pozostali – błękitne szaty Narodu Powietrza.

– Więc plotki są prawdziwe. – Rudy chłopak wystąpił naprzód. – Prawowity spadkobierca z klanu Burzowej Chmury ma czwartego syna bez energii w rdzeniu żywiołu.

Arata stanął koło Mamoru, kładąc dłonie na biodrach.

– I co z tego?

– Nie z tobą rozmawiam. – Uśmiechnął się cynicznie, a następnie zwrócił się do czwartego księcia. Ukłonił się, zaciskając palce na pięści. – Kadet Kaede, trzeci książę z klanu Kwitnącego Drzewa.

Mamoru odwzajemnił ukłon i powiedział niechętnie:

– Mamoru, czwarty książę z klanu Burzowej Chmury.

– Naprawdę jestem zaskoczony, że ktoś tak wysoko postawiony przemieszcza się z bezklanowcem.

– Ty...!

Arata ruszył w stronę Kaede, ale Mamoru zagrodził mu drogę ręką.

Bezklanowcy nie przynależeli do żadnego klanu. Nie mieli żadnych praw i nosili szare szaty bez herbów.

– Dlaczego tak go nazwałeś? – zapytał z ciekawości.

Odpowiedzi nie uzyskał od rudowłosego. Odezwał się młodzieniec z Narodu Powietrza:

– Obydwoje jego rodzice zdradzili nasz naród. Kilka lat temu próbowali zamordować rodzinę spadkobierców, ale na szczęście ich złapano i skazano na śmierć. On dostał zdecydowanie za słabą karę. – Wskazał na Aratę palcem. – Zdegradowano go o jeden status społeczny.

Arata chwycił palcami za szatę, patrząc na własne buty. Kaede splunął mu pod nogi.

– Dalej zamierzasz stać przy tym śmieciu? Lepiej dołącz do nas. Tacy jak my powinni trzymać się razem. Chwasty trzeba wypielić, a nie pielęgnować.

Mamoru zerknął na współlokatora. Chłopak drżał, walcząc z samym sobą. Nie mógł odejść, bo reszta nazwałaby go tchórzem, a gdyby zaczął się bronić, sprawiłby sobie tylko dodatkowe kłopoty. Z tak niskim statusem i kiepską reputacją skazany był na poniżenie.

Poczuł ukucie w sercu. Czekało go to samo, jeżeli nie spełni warunku ojca.

– Patrzcie, jak zaniemówił. Pewnie brzydzi się dzielić z kimś takim komnatę! – zaśmiał się drugi chłopak w zielonych szatach. Reszta mu zawtórowała.

Arata drgnął na te słowa i migiem odwrócił wzrok, próbując zachować odrobinę godności, jaka mu pozostała.

Mamoru dalej milczał, przypatrując się zgromadzonym. Etykieta nakazywała trzymać się blisko rodzin spadkobierców. Tego z pewnością oczekiwał od niego klan. Dobre stosunki z innymi rodzinami to podstawa harmonii.

Zrobił krok w przód, a tłum ucichł.

– Wybaczcie. – Pokłonił się ledwie widocznie. – Nie znałem sytuacji.

Zadowolenie pojawiło się na twarzy grupki osób.

– Nie martw się. Poprosimy opiekunów. Z pewnością zgodzą się na zamianę komnat.

– Jednakże... – przeciągnął wypowiedz, zapamiętując detale na twarzach zebranych. – Nie powinno sądzić się dzieci za czyny dorosłych. Zatem pozwólcie, że zabiorę tego głośnego bezklanowca ze sobą, bo chociaż jest nieokrzesany, to ma więcej taktu niż ktokolwiek tu zebrany. 

Dokonać niemożliwegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz