– Jak myślisz? – zagadał Arata. – To prawda, że tak wiele osób tutaj umiera? Ja sądzę, że specjalnie nas straszą. W końcu byle kto nie zostaje przedstawicielem narodu. Tu jest sama elita. A na dodatek, jaki rodzic pozwoliłby, aby jego dziecku stała się krzywda?
Mamoru przestał potakiwać zaraz po wyjściu z komnaty. Współlokatorowi i tak to nie przeszkadzało. Usta nie zamykały mu się od wyjścia i opowiadał o najmniejszych zakamarkach akademii oraz tysiącach innych rzeczach. Czasami zadawał pytanie, po czym sam sobie na nie odpowiadał, nie czekając na reakcję.
Czwarty książę słuchał, zbędne informacje wyrzucał z głowy, a ważniejsze zapamiętywał. Przypatrywał się detalom, idąc z gracją i z dłońmi ułożonymi z tyłu pleców. Arata natomiast ciągle gestykulował i wskazywał palcem w danym kierunku.
– Stójcie!
Mamoru niechętnie odwrócił się w stronę chłopaka z mnóstwem piegów na twarzy. Rude, kręcone włosy opadały mu na czoło. Nosił szatę w barwach zieleni z wzorami uszytymi ze złotych nici. Za nim stała grupka nastolatków, wśród których parę osób nosiło malachitowe szaty Narodu Ziemi, niektórzy pomarańczowe Narodu Światła, a pozostali – błękitne szaty Narodu Powietrza.
– Więc plotki są prawdziwe. – Rudy chłopak wystąpił naprzód. – Prawowity spadkobierca z klanu Burzowej Chmury ma czwartego syna bez energii w rdzeniu żywiołu.
Arata stanął koło Mamoru, kładąc dłonie na biodrach.
– I co z tego?
– Nie z tobą rozmawiam. – Uśmiechnął się cynicznie, a następnie zwrócił się do czwartego księcia. Ukłonił się, zaciskając palce na pięści. – Kadet Kaede, trzeci książę z klanu Kwitnącego Drzewa.
Mamoru odwzajemnił ukłon i powiedział niechętnie:
– Mamoru, czwarty książę z klanu Burzowej Chmury.
– Naprawdę jestem zaskoczony, że ktoś tak wysoko postawiony przemieszcza się z bezklanowcem.
– Ty...!
Arata ruszył w stronę Kaede, ale Mamoru zagrodził mu drogę ręką.
Bezklanowcy nie przynależeli do żadnego klanu. Nie mieli żadnych praw i nosili szare szaty bez herbów.
– Dlaczego tak go nazwałeś? – zapytał z ciekawości.
Odpowiedzi nie uzyskał od rudowłosego. Odezwał się młodzieniec z Narodu Powietrza:
– Obydwoje jego rodzice zdradzili nasz naród. Kilka lat temu próbowali zamordować rodzinę spadkobierców, ale na szczęście ich złapano i skazano na śmierć. On dostał zdecydowanie za słabą karę. – Wskazał na Aratę palcem. – Zdegradowano go o jeden status społeczny.
Arata chwycił palcami za szatę, patrząc na własne buty. Kaede splunął mu pod nogi.
– Dalej zamierzasz stać przy tym śmieciu? Lepiej dołącz do nas. Tacy jak my powinni trzymać się razem. Chwasty trzeba wypielić, a nie pielęgnować.
Mamoru zerknął na współlokatora. Chłopak drżał, walcząc z samym sobą. Nie mógł odejść, bo reszta nazwałaby go tchórzem, a gdyby zaczął się bronić, sprawiłby sobie tylko dodatkowe kłopoty. Z tak niskim statusem i kiepską reputacją skazany był na poniżenie.
Poczuł ukucie w sercu. Czekało go to samo, jeżeli nie spełni warunku ojca.
– Patrzcie, jak zaniemówił. Pewnie brzydzi się dzielić z kimś takim komnatę! – zaśmiał się drugi chłopak w zielonych szatach. Reszta mu zawtórowała.
Arata drgnął na te słowa i migiem odwrócił wzrok, próbując zachować odrobinę godności, jaka mu pozostała.
Mamoru dalej milczał, przypatrując się zgromadzonym. Etykieta nakazywała trzymać się blisko rodzin spadkobierców. Tego z pewnością oczekiwał od niego klan. Dobre stosunki z innymi rodzinami to podstawa harmonii.
Zrobił krok w przód, a tłum ucichł.
– Wybaczcie. – Pokłonił się ledwie widocznie. – Nie znałem sytuacji.
Zadowolenie pojawiło się na twarzy grupki osób.
– Nie martw się. Poprosimy opiekunów. Z pewnością zgodzą się na zamianę komnat.
– Jednakże... – przeciągnął wypowiedz, zapamiętując detale na twarzach zebranych. – Nie powinno sądzić się dzieci za czyny dorosłych. Zatem pozwólcie, że zabiorę tego głośnego bezklanowca ze sobą, bo chociaż jest nieokrzesany, to ma więcej taktu niż ktokolwiek tu zebrany.
![](https://img.wattpad.com/cover/357664111-288-k522137.jpg)
CZYTASZ
Dokonać niemożliwego
FantasyKretożmije atakujące wioski. Pigułki mroku pozwalające władać więcej niż jednym żywiołem. Schorowany książę, o którego istnieniu nikt nie wiedział. Rytuał siedmiu bram uznano za początek wojny, lecz sprawca znikł, pozostawiając za sobą martwe ciała...