Prolog

29.3K 823 436
                                    


Esmeray

Krew skapywała z sufitu, ściany były umazane czerwienią, a na podłodze leżały martwe ciała. Cały dom był spowity mrokiem, a cisza, która mnie otaczała, sprawiała, że czułam się jak ryba w wodzie. Moje bose nogi były całe we krwi. Uniosłam wzrok, a na końcu korytarza dostrzegłam mężczyznę. Nie drgnęłam, gdy zerwał się do biegu, by mnie zabić. Jego dłonie zacisnęły się na mojej krtani, a ja się śmiałam. Zdezorientowanie, które zauważyłam na jego twarzy, było urocze, szczególnie, gdy uświadomił sobie, że właśnie wbiłam w jego bebechy ostrze. Poluzował uścisk, a ja wyciągnęłam nóż i dźgnęłam go jeszcze raz i jeszcze... Przestałam, dopiero gdy upadł na podłogę. Przeskoczyłam nad jego ciałem, uważając, by nie poślizgnąć się na jego krwi.

To była rzeź.

Raz na dwa lata porywali zabójców z innych organizacji. Wrzucali ich do jednego domu, który był zaprojektowany tak, że nikt z niego nie mógł uciec. Żaden krzyk nie przebiłby się przez te mury, nikt nie przyjedzie tu z odsieczą. Nikt przede mną nie ucieknie. Oni wszyscy byli nieświadomi tego, że ja i mój brat znamy każdy korytarz, każde pomieszczenie... Wiedzieliśmy, gdzie się ukrywają. Ich miny, kiedy orientowali się, że byliśmy wszędzie i nie mogli przed nami uciec... Lubiłam to, gdy uciekali jak przerażona zwierzyna.

Głowy obserwowały tę rzeź na telewizorach w bezpiecznym miejscu. Delektowali się każdą sekundą, kiedy ja i mój brat wykonywaliśmy brudną robotę. A ja z każdą sekundą zatracałam się w tym. Posmak adrenaliny na czubku języka, był uzależniający, a jeszcze bardziej chwila, gdy ich oczy gasły. Byłam ostatnią osobą, którą widzieli... Umierali, patrząc na mnie. Ich ciała nigdy nie wróciły do rodzin, bezcześcili ich zwłoki, wycinając im ograny, które były nienaruszone. Mogli je sprzedać na czarnym rynku. Usłyszałam kroki i od razu się odwróciłam. Postać mężczyzny obserwowała mnie z końca korytarza. Zacisnęłam palce wokół rękojeści noża i uniosłam wzrok na kamerę umieszczoną w rogu ściany. Miałam zapewnić im rozrywkę. Oblizałam wargi gotowa na kolejną dawkę ekscytacji, gdy postać nagle się odezwała.

– Esmeray.

Zamrugałam i w jednej chwili wszystko stało się wyraźne. Jego głos, otaczające mnie ciała i zapach krwi, który drażnił moje nozdrza. Czułam bicie swojego serca. Znów uniosłam wzrok na kamerę. On tam był, patrzył na mnie i czekał.

– Esme – odezwał się ponownie.

Kącik moich ust się uniósł, a spojrzenie powędrowało w stronę znanego mi głosu. Tego roku zaszła pewna zmiana, myśleli, że będę posłuszna. Umieszczając mnie w tym domu, zapomnieli o jednym... Ja wiedziałam, gdzie oni są.

Wystawiłam ostrze w stronę mężczyzny i ruszyłam w jego stronę.

– Uciekaj – wyszeptałam.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Powoli się do niego zbliżałam, a on nadal stał w miejscu. Moje stopy zostawiały za sobą krwawe ślady. Zaśmiałam się, kiedy stanęłam naprzeciwko mężczyzny.

– Uciekaj.


Pierwszy rozdział już we wtorek... 

Możecie dzielić się swoimi reakcjami tu jak i na Twitterze pod hasztageiem: #whiteagony

White AgonyWhere stories live. Discover now