Rozdział dwunasty

10.8K 498 571
                                    


Na wstępie chce zaznaczyć, że te rozdziały nie są przeze mnie sprawdzone pod względem: interpunkcji czy błędów (są one totalnie surowe, ale w papierowej wersji wszystko będzie pięknie)

Mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzać, a jak coś wyłapiecie dajcie znać :3

Zaczynajmy...

Esmeray

Trójka kobiet przygotowywała mnie do ,,widowiska'' mojego ojca. Szorowały moje włosy z kilka razy, by wypłukać resztkę niebieskiej farby. Ulizały mi kosmyki włosów przy nasadzie głowy, a resztę spięły w idealny warkocz, który sięgał mi do połowy pleców. Ubrana byłam w obcisły czarny top, który miał odsłaniać wszystkie moje tatuaże – szczególnie znamię na plecach. Kobiety podały mi obcisłe spodnie w tym samym odcieniu, były przepasane pasem, który miał wsunięte ostrza o przeróżnych rozmiarach i ostrzach. Jedne były ząbkowate, przypominające piłę, a inne gładkie, jak kuchenne noże. Usiadłam na krześle, by zasznurować masywne buty wojskowe. Takie obuwie nie było dobrym pomysłem, bo każdy mógł usłyszeć moje kroki, ale mojemu ojcu chodziło o to, żeby mnie słyszeli. Nie chciałam wstawać, ale zbliżała się godzina zero. Podniosłam się i powolnym krokiem ruszyłam w stronę lustra, które stało pod ścianą. Spojrzałam w swoje odbicie.

Moje wszystkie tatuaże na rękach były idealnie wyeksponowane, a makijaż, który zrobiła mi jedna z kobiet, podkreślał to, co powinien. Czarne wyciągnięte kreski, mocny kontur kości jarzmowych i czerwone usta. Ojciec musiał zadbać, o to, żebym przykuwała oko, jego gości. Byłam wychudzona, dostrzegałam wystające kości mojej miednicy i obojczyków. Przyzwyczaiłam się już do takiego widoku. Odwróciłam się w stronę komody, na której leżał naszyjnik z ogromnym srebrnym krzyżem, wysadzanym diamentami i dwie katany. Najpierw założyłam biżuterię, która zatrzymała się na moim biuście, a następnie ubrałam skórzany uchwyt, który musiałam zamocować na swoich plecach. Spoglądając ponownie w odbicie w lustrze, widziałam dwie katany, wystające za moich pleców.

Moje serce zwolniło.

Nie było już odwrotu. A ja musiałam wymyślić jakiś plan. Obiecałam, że go wyciągnę i miałam zamiar dotrzymać słowa.

– Pięknie wyglądasz. – Usłyszałam głos mojego brata, odwróciłam się w jego kierunku. Nie wiedziałam nawet kiedy tu wszedł. – Znów przypominasz moją siostrę, a nie jakąś niebieskowłosą wywłokę.

Nie ruszyło mnie to określenie. Przyzwyczaiłam się do gorszych synonimów niż to, którym właśnie poczęstował mnie Nikolai. Zlustrowałam jego ubiór. Nasz ojciec miał dziwne upodobania, bo on miał na sobie jedynie obszerne czarne spodnie i takie same buty jak ja. Na klatce piersiowej miał pasy, które utrzymywały uchwyt na katany. Dwa miecze wystawały zza jego pleców. Cały jego tors był wytatuowany, Nikolai lubił kulturę Japonii i wszystko co było z nią związane. Na całej jego klatce piersiowej był tatuaż przedstawiający japońskiego demona Oni. Te złe byty są podobne do ludzi, ale mają troje oczu, szerokie usta, które wyciągają się w psychopatycznym uśmiechu, eksponując swoje ostre kły. Jego rogi sięgały mu prawie pod szyję. Tatuaż był wykonany perfekcyjnie, ale mi przypominał jedynie ludzi, których wybijałam jeden po drugim.

– Została ostatnia godzina. – Zrobił krok w moją stronę, uśmiechając się przy tym. – Stresujesz się czy może ekscytujesz?

– Masz fajki? – spytałam, ignorując jego pytanie.

Nikolai zacisnął delikatnie szczęki. Miałam szczerą nadzieję, że nadal palił, bo jedyne o czym teraz myślałam to o papierosie. Dawno nie paliłam, a moje płuca domagały się nikotyny. Mój brat wyciągnął z kieszeni spodni paczkę fajek i podał mi ją. Wsunęłam jednego papierosa między wargi i go odpaliłam.

White AgonyWhere stories live. Discover now