Rozdział dziesiąty

18.6K 594 1.3K
                                    


Niepokój...

Esmeray

Stałam naprzeciwko mojego ojca, a wokół moich nadgarstków i kostek u nóg wisiały łańcuchy. Bawiło mnie to, wiązali mnie tak, jakbym była jakimś mitycznym stworem, który jednym ruchem przepołowiłby ich na pół. Zrobię to tak czy siak, łańcuchy tego nie zmienią. Odwlekają coś, co już jest przesądzone. Bo nie tylko mój brat dotrzymywał danego słowa. Wystarczyła dobra motywacja. A ja miałam jej bardzo dużo.

Rurik uniósł na mnie wzrok, a jego niebieskie oczy próbowały mnie spiorunować. Pierwszym krokiem do wygranej bitwy, było nie poddać się presji. A ja potrafiłam ją wyciszyć i skupić się na celu. Hardo patrzyłam mu w oczy, uśmiechając się przy tym. Palcami rozmasował swoją gęstą, czarną brodę, a następnie wstał z krzesła i zmierzył mnie wzorkiem. Mój ojciec nie ubierał się elegancko, wręcz przeciwnie, garnitur ubierał wtedy, gdy było to konieczne. Dziś na sobie miał swój strój roboczy. Czarna koszulka na krótki rękaw i stare, przetarte już od noszenia dżinsy. Na jego twarzy były już widoczne zmarszczki i zmęczenie. Podszedł do mnie i chwycił między palce moją brodę. Boleśnie wbił opuszki palców w moją skórę, ale nie mogłam pokazać, że mnie to zabolało. On czerpał z tego satysfakcję.

– Zmieniłaś się córko. – Głos, który śnił mi się nocami, znów stał się prawdziwy. – Krążyło wiele plotek, ale nigdy nie wierzyłem w nie w pełni. Mówili o niebieskim duchu, który zabijał moich ludzi bez litości. Potrafił wyrżnąć grupę dwudziestu wyszkolonych zabójców w pojedynkę. Na początku wszyscy mówili, że to mężczyzna, aż do dnia, gdy w jednym z budynków, zachowało się jedno nagranie. Duch czyścił wszystko, ale zapomniał o tej jednej kamerze.

Zacisnęłam szczęki, a on coraz bardziej wbijał palce w moje policzki. Oddychałam głęboko, walcząc o to, by nie dać się ponieść emocją. Nie mogłam ulec presji, wiedziałam, jak sobie z nią radzić, więc uciekłam myślami do Nicholasa. Mój brat wziął go do lekarza, w jakimś stopniu poczułam ulgę, ale była druga strona medalu. Nikolai nie robił tego z dobroci serca, a dla własnych celów. Chciał go wysłać na rzeź i chciał patrzeć, jak Scott wraca do starych zwyczajów. Słyszeliśmy o nim bardzo dużo, historie dotarły nawet do mojej celi. Syn Jamesa Scotta, cień i kat Nowego Jorku. Był bezwzględny, a swoją robotę wykonywał w ciszy, choć za każdym razem dbał o to, by do jego wrogów dotarło to, w jaki sposób zabijał. Wielu ludzi odpuszczało, gdy dostawało zlecenia na niego czy któregokolwiek z braci. Ci, którzy rezygnowali, zdawali sobie sprawę, że to misja samobójcza. Nawet ojciec Nicholasa zginął, próbując pozbyć się swojego syna. Nie poznałam nikogo ani nie słyszałam o nikim, kto chciał zagrozić Nicholasowi i przeżył to spotkanie. Sama byłam świadkiem, jak wrócił do swojego domu, a w dłoni trzymał głowę jednego z ludzi mojego brata. Odszedł od tego świata, ale nadal był tak samo niebezpieczny. Był bronią, której bał się każdy w naszym świecie. A mój brat chciał w końcu zasłynąć z tego, że zabił słynnego Nicholasa Scotta.

– U nas mówimy na ciebie, sinyaya gibel'. – Niebieska zagłada.

Nie miałam zamiaru mu odpowiedzieć. Prowokował mnie i byłam pewna, że na tym niezaprzestanie. Szykował coś dla mnie, a ja musiałam obmyślić swój plan. Nie liczyłam na pomoc, nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, że Aiden mógłby mnie odnaleźć. Jeśli dowiedział się o mojej ucieczce, to wiedział, że znalezienie mnie jest wręcz niemożliwe. Nie znał też nikogo, kto mógłby go nakierować, gdzie jestem. I właśnie w tym momencie zaczęłam pragnąć tego, by mnie odnalazł.

– Razem z Nikolai'em poprowadzicie rzeź.

Wraz z tymi słowami, poczułam mocny ścisk w klatce piersiowej. Ojciec puścił moją twarz, ale palące uczucie rozlało się po całym moim ciele. Dusiłam się, choć brałam wdechy. Jeśli spróbuję odmówić, naćpają mnie, a ja nie będę miała kontroli nad sobą. Będę zabijała w szale, nikt mnie nie zatrzyma, a to oznaczało, że Nicholas był w niebezpieczeństwie. Nie będę w stanie go rozpoznać, a jak pojawi się na mojej drodze, zabiję go.

White AgonyWhere stories live. Discover now