PROLOG

426 36 13
                                    

Czerwiec 2020
San Diego

-Emily! Uśmiechnij się! - Usłyszałam głos mojej mamy, która robiła mi już setne zdjęcie z dyplomem ukończenia liceum . Mimo, że lubiłam zdjęcia to miałam już ich trochę dość. Stresowało mnie pozowanie i sztuczne uśmiechanie się gdy dookoła mnie jest tak dużo osób.

-Mamo, proszę daj już spokój . Zrobiłaś już tyle zdjęć ,że mogłabyś wytapetować nimi ściany w pokojach w całym Naszym domu- powiedziałam przewracając oczami.

-Nie przesadzaj, nie masz jeszcze żadnego zdjęcia z Lily. W ogóle gdzie Ona jest? - zapytała wyciągając z torebki Instaxa .

Zastanawiam się co będzie kolejne. Może  zamówiła jeszcze malarza, który zaraz tu przyjdzie  z płótnem i będzie malował mój portret na żywo aby uwiecznić mój moment ukończenia szkoły.   

  Serio rozumiem, że mama jest ze mnie dumna i bardzo się z tego cieszę ale do cholery zrobiła mi już zdjęcia aparatem cyfrowym, telefon a teraz będzie robiła kolejne Instaxem.

-Tam jest- kiwnęłam głową w prawną stronę pokazując mamie Lily która robiła sobie selfie z grupą cheerleaderek z Naszego roku czego kompletnie nie rozumiałam bo nigdy nie byłą cheerleadereką ani nie lubiła tych dziewczyn.

-No to idź po Nią prędko bo nie będziemy tu stać do wieczora.

  Ruszyłam w stronę Lily mijając kilka osób z mojej klasy. Dopiero teraz patrząc na twarze niektórych z Nich zrozumiałam, że będę za Nimi tęsknić  bo mimo różnych charakterów byliśmy dość zżyta grupą a teraz gdy każdy pójdzie studnia i wszyscy będą w różnych miastach to wszystko się rozpadnie ale najważniejsze dla mnie było to ,że będę miała przy sobie jedną z najważniejszy dla mnie osób.

-Halo Proszę Pani- powiedziałam w stronę Lily uśmiechając się - Czy zapomniałaś już o mnie?

-Ja bym zapomniała? Ha! Nawet jakbym chciała się to byś mi nie pozwoliła- zaśmiała się szyderczo i właśnie za to ją kochałam.

-Po co robiłaś sobie zdjęcia z dziewczynami z drużyny? Przecież Ty ich nawet nie lubisz- stwierdziłam .

-Po to, że jak kiedyś będę miała dziecko i powie ,że nie lubi swoich koleżanek to pokażę mu z jakimi sukami ja musiałam się męczyć w szkole przez tyle lat.

-Ja pierdole... nawet nie chce mi się tego komentować. Chodź szybko zrobić sobie  ze mną zdjęcie i niech mama da mi już spokój z tym - powiedziałam ciągnąć ją za rękę i idąc w stronę mojej mamy.

-Dobra, dobra spokojnie już idę . Zrobimy sobie fotkę i czas na imprezkę- powiedziała uśmiechać się szeroko .

-Myślisz, że nie wiem o co Ci chodzi? Bardziej niż ta tej imprezie zakończeniowej  zależy Ci żeby się schlać i latać za Matem bo na trzeźwo nie masz odwagi.

-Oj już tam odrazu schlać, może wypić drinka lub dwa.

-Chyba chciałaś powiedzieć 10 - wybuchłam
śmiechem. Lily miała na prawdę mocną głowę do alkoholu. Kiedy ja po 3 drinkach odbijałam się już od wszystkich ścian to Ona w tym czasie wypiła dwa razy więcej. Była królową karaoke i parkietu.

Ostatnio na koniec imprezy próbowała zrobić szpagat, którego nie potrafiła tak na prawdę robić  a ja później zbierałam ją z podłogi bo nie dość ,że strzeliło jej coś w nodze to jeszcze pękły jej na tyłku spodnie pokazując wszystkim dookoła jej różowe koronkowe majtki.

-Mat jest fajny i wiesz dobrze, że jakoś mnie zawstydza. Wiesz,że jak nie wypije to nie podejdę do żadnego faceta. Tak już mam.
W ogóle zobacz jakie to jest dziwne, że kończymy obie szkole jako singielki gdzie większość dziewczyn z Naszej klasy jest w związkach od kilku lat nawet.

-Może to i lepiej ,że jesteśmy same bo każdy wyjeżdża na studnia i tyle z ich miłości. Jakoś nie wierzę w związki na odległość.

-Ty nie wierzysz chyba w żadne związki

-Dziewczyny co Wy tam Robicie? Chodźcie tu szybko- usłyszałam głos mojej mamy która machała w Naszą stronę.
Podeszliśmy szybko w jej stronę i uśmiechnęłyśmy się do zdjęcia które zrobiła.

  Wychodząc ze szkoły ostatni raz odwróciłam się jej stronę. Będzie mi brakowało tego miejsca ale cieszyłam się na wyjazd. Miałam nadzieję, że zmieni to moje życie na może trochę lepsze bo było tak monotonne, że czasem wydawało mi się, że moi dziadkowie potrafią bawić się lepiej niż ja.

Moja codzienna rutyna opierała się tylko na nauce i czasami gdzieś wyszłam ze znajomymi. Wiele razy zastanawiałam się dlaczego robię tak wiele rzeczy które w ogóle nie sprawiają mi przyjemności i czasami miałam ochotę pieprznąć tym wszystkim ale wtedy znowu myślałam o mojej mamie, której nie chciałam zawieść. Bo od kiedy odszedł mój ojciec a później moja siostra miała tylko mnie. Dlatego marzyłam o tym aby wyjazd na studia wniósł do mojego życia czegoś więcej

Wtedy nie wiedziałam ,że wniesie aż tak dużo.
Zdecydowanie za dużo...

SET LIFE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz