ROZDZIAŁ 11

64 14 6
                                    

   Do baru dojechaliśmy bardzo szybko. Mimo, że nawigacja pokazywała 15 min drogi to kierowca taksówki po drodze złamał tyle przepisów, że na miejscu znaleźliśmy w niecałe 8 min co trochę mnie przerażało bo bałam się szybkiej jazdy.

  Gdy wysiadałam z auta czułam, że moje dłonie są całe spocone z nerwów. Czy chciałam, czy nie to nie miałam wpływu na to, że miałam uraz to szybkiej jazdy samochodem.

   Dużo stresów i nerwów kosztowało mnie, żebym po całej sytuacji z przeszłości zaczęła sama normalnie kierować samochodem przez co na początku zamiast autem do szkoły jeździłam autobusem ale nigdy nie potrafiłam wyrobić się na czas żeby na niego zdążyć i ciągle spóźniałam się na lekcję przez co matka robiła mi wyrzuty, że nie po to kupiła mi auto, żeby teraz stało w garażu a ja łapie przez spóźnienia punkty minusowe z zachowania.

  Pierwsze jazdy nie były najłatwiejsze. Było jeszcze gorzej niż wtedy kiedy zdałam prawo jazdy. Po zdanym egzaminie wydawało mi się, że jestem już najlepszy kierowca na świecie i nie bałam się niczego a wtedy bałam się w ogóle wsadzić kluczyk do stacyjki.

  Mimo ogromnego lęku przełamałam się. Jeździłam tak wolno, że trąbiły na mnie inne auta. Pamiętam jak jeden mężczyzna krzyczał przez okno, że jestem nienormalna bo utrudniam ruch na drodze a później nawet wyprzedziła mnie na rowerze staruszka machając mi z uśmiechem na twarzy, ale każdy kolejny razy był lepszy i powoli wracałam do normalności.

-Wchodzimy? Bo widzę, że coś się zwiesiłaś.- z wspomnień wyrwał mnie głos Eliota.

-Tak, tak. Zamyśliłam się trochę- powiedziałam wycierając w spodnie spocone z nerwów dłonie.

-Chodź, spodoba ci się tu- otworzył drzwi i wystawił rękę w moim kierunku. -Panie przodem.

-Nie wiedziałam, że taki z ciebie dżentelmen. Coraz bardziej zyskujesz w moich oczach- zaśmiałam się.

-W takim razie muszę zacząć tracić w tych oczach bo jeszcze się zakochasz- wyszczerzył swoje równe białe zęby w moją stronę.

-Chciałbyś- zaśmiałam się wymijając stojącego w drzwiach Eliota i wchodząc do środka.

  Gdy stanęłam w środku byłam lekko zdziwiona. Z zewnątrz wyglądało to jak zwykły bar z piwem a gdy weszłam do środka okazało się, że to klub. Może nie tak wielki i pokaźny jak ten w którym byłam ostatnio razem z Lily ale też bardzo ładny.

  Dominował tu głównie kolor złoty i czarny przez co wyglądał bardzo efektownie. Złote brokatowe ściany z dużymi czarnymi lustrami w czarnymi grubymi ścianami. Na przodzie był duży bar, który był pokryty czarną, pikowana skóra a po bokach były kanapy z tej samej skóry przy, których siedziało dużo osób.
Z tyłu był również niewielki parkiet na, którym tańczyło kilka osób.

-Eliot! Czemu mi nie powiedziałeś, że idziemy na imprezę? Ubrałam się jakbym szła po ziemniaki do marketu a nie do klubu.- powiedziałam szturchając go w ramię.

-Daj spokój, nie wiem o co ci chodzi. Wyglądasz dobrze- powiedział wzruszając ramionami. -O tam są!- powiedział wskazując palcem na stolik przy którym siedziało kilka osób w tym moja siostra, która machała w naszą stronę.

  Eliot pociągnął mnie za rękę i szybko znaleźliśmy się w loży w której siedziała Olivia, Liam , Melissa i Dylan.

-Emi!- krzyknęła w moją stronę Melissa, która odrazu wstała i chcąc się przytulić do mnie poleciała na mnie przez co znalazłyśmy się odrazu na kanapie, która była za mną.

-Widzę, że nie żałowałaś sobie dzisiaj procentów- zaśmiałam się próbując podnieść z siebie śmiejącą się głośno Melisse.

-Oj tam, mamy powód do świętowania!- krzyknęła głośno.

SET LIFE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz