Rozdział 4

581 30 0
                                    

Ten czas spędzony u rodziców bardzo mi pomógł. Wypoczęłam, doszłam do siebie po ostatnich wydarzeniach i przemyślałam sobie kilka spraw.
Wróciłam do pracy w bardzo dobrym humorze. I ledwo, co zajęłam miejsce przed zawalonym aktami biurkiem, do środka wpadła Julia.
- Hejka.
Spojrzałam na nią. Zaniepokoił mnie jej wygląd. Wyglądała na zmęczoną i chyba nawet smutną.
- Cześć... Wszystko w porządku?
- Tak. Mieliśmy w nocy ciężką akcję z chłopakami.
- My?
- No... Chłopaki prowadzili... Eeee... A ja siedziałam w aucie pod komendą. No, wiesz... No... - Zamilkła  na chwilkę. - Aby ich wesprzeć. Mentalnie.
- No, powiedzmy, że ci wierzę.
- Oj no... Wiesz, że nie lubię siedzieć za biurkiem, kiedy coś się dzieje. - Uśmiechnęła się do mnie. - Słuchaj, pojadę do domu. Ogarnę się i wrócę.  Tu masz wszystko ułożone w kolejności alfabetycznej. Chłopaków wysłałam do domów, aby odespali, a Kuba z Natalią są gdzieś w terenie.
- Jedź. - Uśmiechnęłam się do Julii z wdzięcznością i patrzyłam za nią jak wychodzi. Po chwili wróciła.
- Staszek prosił abyś się u niego zameldowała, kiedy wrócisz.
- W porządku.
Uśmiechnęłam się do niej jeszcze raz. Po jej wyjściu zaczęłam przeglądać wszystko, co miałam na biurku. Zapowiadał się długi dzień.
(...)
Bałam się jednego. Bałam się, że będą się mnie pytali o Wójtowicza, o Szymka, będą mi współczuć. Takie coś się na szczęście nie miało miejsca. Praca na komendzie toczyła się dalej. Tak, jakby zdarzenia sprzed tygodnia nigdy nie miały miejsca. Cieszyło mnie to.
Ogarnięcie bałaganu na biurku zajęło mi dokładnie trzy godziny. Z małymi przerwami na zrobienie sobie kawy czy z rozmowy z Natalią i Kubą.
Zadzwoniłam później do Staszka, a następnie zeszłam na dół. Oddałam w recepcji listy do wysłania i na komendę wpadła moja przyjaciółka, Ewa.
- A ty co tu robisz?
- Ja? - Zdyszana oparła się o ścianę - To ja powinnam się o to spytać ciebie. Od tygodnia nie mogę się z tobą skontaktować. Przerwałam urlop i przyleciałam w końcu, no bo ile można?!
- Aha... Miałam wolne, włączyłam telefon. Przepraszam.
- Wolne? Ty? - Wpisała się na listę gości, wzięła przepustkę i razem ze mną skierowała się schodami na górę - Stało się coś?
- Miałam bliskie spotkanie z mordercą mojego dziecka - Szepnęłam, kiedy upewniłam się, że nikogo obok nas nie ma.
- Co?! - Przystanęła zaskoczona - Jakim cudem?
- Tak w skrócie,  to uciekł z konwoju.
- Nic ci nie zrobił?
- Nie. Nie zależało mu na mnie. Nie chciał trafić do nowego więzienia. Wolał zginąć i to najlepiej z moich rąk - Doszłyśmy na korytarz prowadzący do mojego gabinetu - I gdyby nie Julia, to by...
- Julia? Nie mów mi, że ona tu pracuje.
- Pracuje. Od dwóch tygodni. - Uśmiechnęłam się odruchowo - To ona dowodziła nad pościgiem i ...
- Co ona tu robi? - Ewa zła i blada na twarzy po raz kolejny mi przerwała. Stanęłam w połowie drogi i uważnie się jej przyjrzałam.
- Pracuje. W dodatku jest moim zastępcą.
- Po co wróciła?
- Bo ją Staszek o to poprosił.
- Ten facet na starość zdurniał?! Nie pamiętasz co ona ci zrobiła?
- Pamiętam. Doskonale pamiętam. Ale nie zapominaj, że ty też miałaś w tym swój udział. A tobie wybaczyłam, więc powinnam wybaczyć i jej.
- Ty chyba oszalałaś.
- Łucja słuchaj, bo mam problem... - Podeszła do nas Julia zaczytana w akta i zajadając przy tym snikersa. Podniosła głowę i na chwilkę zastygła w bezruchu na widok Ewy. - Przyjdę jednak później. To nic ważnego.
Posłała mi smutny uśmiech i odeszła.
- Łucja, zastanów się.
- Przez cały tydzień myślałam i zdecydowałam. - Weszłyśmy do mnie. Usiadłam na swoim miejscu i uważnie na nią popatrzyłam. - Powinnam jej wybaczyć. Ta cała kłótnia była nie na miejscu. Żałuję.
- Ona cię zdradziła!
- Nie krzycz. - Westchnęłam cicho - Wiem co mi zrobiła. Ale nic nas nie łączyło poza seksem. Chciałam jakoś odreagować po odejściu Kamila i po śmierci Szymka. Nie nazwałabym tego zdradą. Nie byłyśmy razem. Ty z nią spałaś, nic mi do tego. Ale skoro tobie wybaczyłam, to jej tym bardziej muszę. W dodatku ona cały czas upiera się, że nic nie zrobiła.
- No najłatwiej powiedzieć, że się nic nie pamięta. Była pijana.
- Była, nie była.... Mało mnie to już interesuje.  Pracujemy razem i zamierzam zacząć z nią wszystko od nowa.
- Będziesz jeszcze przez nią znowu płakać. Odkręć to, póki nie jest za późno.
- Staszek ją zatrudnił. I nie chce słyszeć o jej odejściu. I ja też nie chcę by odchodziła. Uszanuj to.
- Będziesz jeszcze przez nią płakać.
- Powtarzasz się.
- Łucja, przepraszam - Nagle do środka wbiegła Lena - To ważne, możesz do mnie przyjść?
- Już idę. - Podniosłam się z krzesła i zerknęłam na przyjaciółkę. - A ty się uspokój. Ona zostaje.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Zła jak osa, wyszła pierwsza. Rozbawiło mnie troszkę jej zachowanie. Może faktycznie się o mnie martwiła, ale wiedziałam co robię. Te błędy, które popełniłam przed kilkoma laty, wiele mnie nauczyły. I tych samych błędów popełniać już nie zamierzałam.
(...)
Po krótkiej rozmowie z Leną i Natalią, dałam zgodę na podsłuch w telefonie podejrzanego, a ja sama po swój musiałam zejść do auta.
Będąc praktycznie na dole, usłyszałam głos Ewy.
- No tak. Tatuś anglik i już ci od razu wszystko wolno?
- A ty od mojego ojca się łaskawie  odpier... - Julia zrezygnowała z dalszej wypowiedzi i westchnęła - Czego ty ode mnie chcesz?
- Byś dała spokój Łucji i wróciła tam, skąd przybyłaś. Mało się przez ciebie wypłakała?
- Doskonale wiemy, że ja nic jej nie zrobiłam. Nie ważne jak bardzo byłabym pijana, nie tknęłabym cię nawet spróchniałym patykiem .
- Ale to nie ma znaczenia. Wasz związek i tak był chory.
- Nie byłyśmy razem. Miałyśmy tylko krótki romans, który zakończył się przez twoje kłamstwo. W dodatku wiedział o nim tylko nasz Szef. A ty wtrącałaś swój nochal tam, gdzie nie powinnaś.
- Ale jednak Łucja wybaczyła mi. A ciebie do tej pory znać nie chce.
Czułam, że powinnam wyjść z ukrycia i obronić Julię przed Ewą,  ale nie chciałam. Wolałam jeszcze zostać, bo być może w końcu, po tylu latach dowiedziałabym się czy coś je łączyło czy też nie.
- Zauważyłam. A możesz mi wyjaśnić jakim cudem tobie wierzy a nie mi?
- Bo znamy się od dawna. A ty przecież mnie upiłaś i się stało. A prawda jest taka, że chciałam się ciebie pozbyć. Odkąd zaczęłaś pracować z Łucją, to cały czas mówiła tylko o tobie. Julia to, Julia tamto i nie miała dla mnie czasu. A ten chory romans? Musiałam ją ratować. I wtedy po imprezie udało mi się ciebie skompromitować w jej oczach. Mi też się oberwało, ale bylo warto.
- Jak?
- Pigułka gwałtu. Spałaś po niej jak zbita. No, było ryzyko, że zrobisz sobie badania, ale byłaś na tyle głupia, że postanowiłaś po prostu to zignorować.
- I domyślam się, że Łucja się nigdy o tym nie dowie? Jesteś naprawdę takim tchórzem ? Boisz się powiedzieć jej prawdę?
- Ja nim nie jestem. Uratowałam przyjaciółkę. I nie mieszaj już w jej życiu.
- Musisz jej o tym powiedzieć. Inaczej ja to zrobię.
- Julia... - Ewa zaśmiała się tylko szyderczo - I ty myślisz, że ona ci uwierzy? Nie rób z siebie pośmiewiska.
Usłyszałam stukot obcasów Ewy. Wyszła. Julia głośno przeklnęła i kopnęła stojącą ławeczkę. A ja? Zapomniałam o pozostawionym w aucie telefonie i wróciłam do siebie.
Co ja najlepszego narobiłam? Czemu ja tak traktowałam Julię, skoro ona przez sześć lat mówiła mi prawdę? Czemu uwierzyłam Ewie, a nie mojej byłej partnerce? I co teraz miałam zrobić? Jak miałam ją przeprosić?
(...)
Przez cały dzień myślałam tylko o podsłuchanej rozmowie. Julia wydawała się smutna, momentami też i zła. Chyba ona również się tego nie spodziewała. Chciałam z nią porozmawiać. Ale z drugiej strony co miałabym jej powiedzieć? Że przez przypadek wszystko słyszałam? Że mi głupio? Że przepraszam?
Nie. Najpierw musiałam porozmawiać  z Ewą.
Pojechałam do niej wieczorem po pracy. Drzwi otworzył mi jej mąż.
- Kawy? Wina? Ewa się właśnie kąpie.
- To ją zawołaj. To pilne.
Krzysiek, mąż mojej ' przyjaciółki ' zaskoczony moim chłodem w głosie,  poszedł na górę. Po chwili oboje zeszli.
- Łucja, nie mówiłaś, że wpadniesz. Napijesz się czegoś?
-  Jak mogłaś mi to zrobić?
- Ale co?
- I teraz  będziesz udawać, że nic nie wiesz? Przez sześć lat okłamywałaś mnie, że spałaś z Julią....
- Co?
- Zamknij się. - Warknęłam do męża Ewy i na nią popatrzyłam- Pigułka gwałtu? Poważnie?
- Łucja, nie mów mi, że ta Julia wymyśliła jakiś narkotyk...
- Nie. - Przerwałam jej ostro - Słyszałam waszą rozmowę. I nie wypieraj się. To, co zrobiłaś było podłe. Może Julie i mnie nic nie łączyło, ale nie miałaś prawa się wtrącać między nas. A tym bardziej robić coś takiego.
- Łucja, ja tylko chciałam cię chronić. Co by ten Staszek powiedział na wasz romans? Zwolniłby cię przez nią! Co by było jakby ludzie się dowiedzieli?
- Staszek wiedział o naszym romansie i myślał, że będzie z tego coś więcej. Straciłam przez ciebie jedyną osobę, której ufałam - Wściekła pchnęłam ją w stronę kanapy - Która nigdy mnie nie zawiodła.
- Chyba tro...
- Która była przy mnie, kiedy mordowali mi syna, a ty wolałaś wtedy smażyć dupę w Hiszpanii i miałaś wszystko gdzieś. - Pchnęłam ją na kanapę - To przed tobą powinni mnie chronić. Odwal się ode mnie i nigdy już więcej nie chcę ciebie na oczy widzieć.
Wyszłam od niej szybko. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza i się uspokoić.  Nie wiedziałam na kogo byłam bardziej zła. Czy na Ewę  czy na samą siebie, że wierzyłam komuś, kto okłamywał mnie przez cały czas i zapewne dobrze się przy tym bawił.
(...)
Nie spałam całą noc. Myślałam nad tym wszystkim i nad rozmową, którą miałam przeprowadzić z Julią.
Nie było na to jednak czasu. Jej wiecznie nie było, zastępowała chorego Olgierda i razem z Krystianem kończyli sprawę włamania do apteki.
A ja cały czas starałam się ułożyć w głowie przepraszający monolog. Ale każda opcja, którą wymyślałam była idiotyczna i słaba.
Julia zakończyła sprawę koło południa. Zrobiłam jej kawę i weszłam do jej biura.
- Mała przerwa od papierków? Zawsze i chętnie, dziękuję.
Uśmiechnęła się do mnie szeroko, kiedy wzięła ode mnie kubek z gorącym napojem. Usiadłam powoli na brzegu jej biurka.
- Możemy porozmawiać?
- Pewnie. Stało się coś?
- Słyszałam, że wczoraj rozmawiałaś z Ewą...
- Tha... No co ja mam ci powiedzieć? Rozmowa nie była miła,  ale była na szczęście krótka. A czemu pytasz?
- Nie, tak tylko... To pracuj. Nie przeszkadzam.
Tchórz. Tak mogłam siebie teraz nazwać. Bałam się jej przyznać do tego, że znam prawdę. Było mi głupio, że ją oskarżałam o coś, czego  nie zrobiła. To była delikatna sprawa i musiałam to ogarnąć na spokojnie. W normalnych warunkach, a nie w pracy nad startą papierów.
- Musimy porozmawiać. - Pod moim gabinetem czekała na mnie Ewa.
- Daj mi spokój. Nie chcę z tobą rozmawiać, ani cię oglądać. I stąd wyjdź. Tu się pracuje.
Weszła za mną do gabinetu.
- Musisz mnie wysłuchać. Zrobiłam to po to, aby ci pomóc.
- To wypieprzaj z mojego życia. To będzie najlepsze, co możesz dla mnie zrobić.
Wpadła nagle przestraszona Julia.
- My tu rozmawiamy.
- Zamknij się. - Julia nie miło odezwała się do Ewy i na mnie popatrzyła - Staszek dzwonił. Porwali jego żonę.

Łucja Wilk - another story TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz