Rozdział 10

449 18 1
                                    

Chyba dałam się przekupić. Odkąd Kamil przysłał mi te kwiaty, zaczęłam się z nim spotykać. Co prawda tylko na kawę lub jedliśmy razem obiad, ale dogadywałam się z nim o wiele lepiej, niż bym się tego spodziewała.
Martwiłam się tylko o Julię. Ona już się ode mnie wyprowadziła, tłumacząc mi się, że skoro jej lepiej, to może już wrócić do siebie. Ale bardziej zaczęła mnie martwić jej rozwitająca znajomość z nową policjantką. Ale przecież nie byłam zazdrosna. Na pewno nie.
Nadeszła ta wielka sobota - urodziny Staszka.
Rozmawiałam ze Staszkiem i zdecydowałam się pójść tam z Kamilem. Umówiliśmy się pod domem Staszka, ale przyjechałam tam pierwsza, gdzie czekała na mnie Julia.
- Hej. - Uśmiechnęła się do mnie. - Wszystko ogarnęłam. Ale, jeśli się okaże, że temu siwemu się odwidziało, to skopię mu zadek.
- On o tej lekcji latania mówił od dawna, więc najwyżej... Skopiesz mu zadek.
- Cześć, dziewczyny. - Przyszedł Kamil. Ja tylko obserwowałam jak wyraz twarzy Julii z rozbawionego zmienił się na wściekły. - Przepraszam, korek był.
- Serio?
- Julia...
- To jego urodziny, do cholery.
- Wiem, ale... - Julia po prostu się odwróciła i odeszła. - Julia!
- A ta znowu ma jakieś fochy?
- Po prostu... Po prostu jej dzisiaj nie denerwuj.
- A co ja takiego zrobiłem?
- Mówię ogólnie.
Westchnęłam tylko, ruszając w stronę domu. Zaczęłam czegoś żałować, jednak nie byłam pewna czego. Czy tego, że jej nie powiedziałam czy tego, że jednak Kamil był tu ze mną.
(...)
Było mi źle, że Julia przeze mnie straciła humor i to jeszcze w urodziny naszego wspólnego przyjaciela. Unikała mnie, ale nie tak bardzo jak Wandzię, która była tu ze swoim nowym facetem. To mnie nawet nie zdziwiło, gdy obok Staszka kręciła się mama Janka, wpatrzona w niego jak w obrazek.
- Łucja? - Podszedł do mnie Kamil, gdy stałam zamyślona pod ścianą. Podał mi kieliszek z winem, jednak go nie wzięłam. - Co jest?
- Nie pije, jestem autem.
- Ej, Wilk! Staszek nas woła.
Bez słowa minęłam swojego byłego męża i ruszyłam za Julią. Poszłyśmy do jednego z pokoi, gdzie już na nas czekał. Odwrócony do nas plecami.
- Wiecie... - Odezwał się, gdy zamknęłam za sobą drzwi. - Znamy się już długo, prawda? Byłem waszym szefem, teraz jestem też i przyjacielem. I bardzo mnie bolało, że między wami było tak jak było.
- Staszek...
- Poczekaj, daj mi powiedzieć. - Westchnął głośno. - I przez te wszystkie lata miałem tylko jeden cel. By was pogodzić. I gdy już w końcu to się stało, to czas najwyższy odejść na emeryturę.
- Co ty pieprzysz?!
- Oszalałeś?!
- Nie. Wkrótce poznacie mojego następcę.
- Ale ciebie się zastąpić nie da. - Julia przytuliła się do niego, a gdy wyciągnął do mnie rękę, dołączyłam do ich grupowego uścisku. - Jesteś dla nas okrutny.
- Trochę. Ale dacie sobie beze mnie radę. Pod waunkiem, że będziecie się trzymać razem. - Julia na mnie spojrzała. Z takim wyrzutem, że zrobiło mi się po prostu źle. - Nie psujcie tego, co właśnie naprawiłyście.
(...)
Byłam pewna, że Staszek kiedyś odejdzie na emeryturę, ale ta wiadomość naprawdę mnie przygnębiła. Julię też, która chyba nawet zapomniała, że była na mnie zła. Ale usiadłyśmy razem w kuchni, chcąc pobyć trochę same i to po prostu zrozumieć, ale się nie dało.
- Nawet się cholera napić nie mogę.
- Wyobrażasz sobie to?
- Nie. Nie mówię już o tym, że Staszek przymykał oczy na pewne rzeczy, ale będzie dziwnie przez niego. - Spojrzała na mnie i złapała mnie za dłoń. - I wymykanie się z szefem na frytki w ciągu dnia już nie będzie takie fajne. W ogóle tego nie będzie.
- Łucja? - Przyszedł Kamil. Julia od razu uciekła, zostawiając nas samych. - Zbieramy się?Muszę jutro iść do pracy.
- To se wracaj. Ja tu zostaję.
- Ja wiem, że to twój przyjaciel. Ale możemy coś jeszcze zjeść i...
- Dobranoc.
Minęłam go i dołączyłam do Staszka i Julii. To były jego urodziny, nie mogłam od tak sobie wyjść, bo on tak chciał. A ja chyba zaczęłam żałować, że dałam mu tą szansę.

Łucja Wilk - another story TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz