Nie znam cię

270 19 41
                                    

Miesiąc później

Max

- MAX! MAX OTWÓRZ! - Wstałem z łóżka, najciszej jak mogłem, żeby nie obudzić Charliego.

- Co ty chcesz? - Oczywiście, że osobą, która o 6 rano dobija mi się do drzwi jest Daniel.

- Miałem bardzo dziwny sen.

- Ciszej trochę bo Charles śpi.

- Yhy. Nieważne. Słuchaj tego. - Wyminął mnie i wskoczył na kanapę. - Śniło mi się, że wystrzeliliśmy Yukiego z procy...

- Co? Czemu? - Najpierw chleb tostowy, a teraz strzelanie z procy.

- Nie wiem, może dlatego, że jest niski. Wracając...

(...)

- Spytam się Yukiego, może się zgodzi.

- Wątpię, żeby pozwolił ci się wystrzelić z procy w stroju czerwonego ptaka z angry birds.

- Czemu nie? To super pomysł.

- Idź spać proszę cię.

Po wyjściu Ricciardo, zastanawiałem się przez chwilę z kim się zadaję i czy na pewno z nim wszystko w porządku, aż stwierdziłem, że to Daniel i takie akcje są jak najbardziej normalne.

Wróciłem do łóżka, objąłem Monakijczyka i zasnąłem.

(...)

Czerwona flaga. Wyścig został wstrzymany przed deszcz. Wysiadam z bolidu i podbiega do mnie Horner mówiąc, że Leclerc wjechał w maszynę sprzątającą.

Dobiegam do rozbitego Ferrari ale Monakijczyka w nim nie ma. Rozglądam się szukając i wołając o pomoc.

- To twoja wina. Twoja wina. 

- Kto to mówi?!

- Wszystko przez ciebie. - Zobaczyłem Charliego. Mojego Charliego, z odciętą głową, którą trzymał w rękach.

- Charlie? 

- Wszystko przez ciebie. 

- Nie, nie, nie, nie. - Złapałem się za głowę. Charlie. Charlie...

- To twoja wina. To two...

(...)

Obudziłem się cały zlany potem. To tylko sen. To był tylko sen.

- Max? Wszystko w porządku? - Charlie siedział nade mną i patrzył na mnie przerażony. Wyglądał uroczo w mojej koszulce, rozczochranych włosach i zaspanych, przepięknych brązowych oczach. Mógłbym na nie patrzeć godzinami, dniami, latami, a i tak zawsze uznałbym je za najpiękniejsze co w życiu widziałem.

- Max?

- Hmm? 

- Pytałem czy wszystko w porządku. - ścisnął moje ręce.

- Tak, tak. Po prostu śnił mi się koszmar. Obudziłem cię?

- Cały czas krzyczałeś moje imię więc tak.

-  Przepraszam Słońce. - Pocałowałem go w czoło i się położyłem. - Śpij Charlie.

- Co będziemy dzisiaj robić? - Położył się na moim brzuchu i spojrzał mi prosto w oczy.

- A co byś chcia... - Nie dokończyłem, bo coś wpadło przez okno. Monakijczyk na ten  dźwięk od razu pisnął i schował się pod kołdrę.

- Zobaczysz co to? - Bał się, że coś mu się stanie jak podejdzie do okna. Co jest całkiem zrozumiałe, bo przez ostatni miesiąc, gdy podróżowaliśmy, żeby odpocząć od tego całego zamieszania, też dostawał te groźby. Nie mam pojęcia dlaczego, bo przecież nikt nie wiedział gdzie Monakijczyk przebywa, oprócz mnie, Sainza, Lando i Da... 

Zerwałem się szybko z łóżka,  wziąłem z podłogi kamień, który wpadł przed chwilą przez okno i napisałem do Carlosa czy mógłby przyjechać posiedzieć z Charlesem. Narzuciłem na siebie kurtkę i ubrałem buty.

- Gdzie idziesz? - Podszedł do mnie owinięty kołdrą. - Nie zostawiaj mnie samego.

- Poczekam aż Carlos przyjdzie i wtedy musze wyjść coś załatwić. - Chwyciłem jego twarz w dłonie i spojrzałem mu głęboko w oczy. - Nic Ci się nie stanie obiecuję. Już nigdy więcej nie dostaniesz ani jednej groźby. - Pocałowałem go i gdy Sainz wszedł do środka, szybko go wyminąłem i pobiegłem do Daniela.

- Daniel! - Waliłem w drzwi nie zważając, że jest 6:50 w niedziele i większość ludzi przekręca się właśnie na drugi bok.

- Otwórz to ważne! - Usłyszałem odgłos przekręcanego zamka i zobaczyłem Daniela. Był w pełni ubrany na czarno, a w ręku trzymał czapkę i okulary przeciwsłoneczne tego samego koloru.

- Potrzebujesz coś? - Schował ręce za siebie i czekał, aż odpowiem.

- Możemy porozmawiać. Wpadłem na coś i muszę ci o tym powiedzieć. - Wyminąłem go w przejściu i rzuciłem się w butach na kanapę.

- Mów. - Usiadł na przeciwko mnie w fotelu i oparł ręce na kolanach.

- Znowu dostaliśmy groźbę, a raczej Charlie. - Zero reakcji na jego twarzy. - Zacząłem się zastanawiać kto mógłby nam grozić. Policja i FIA gówno z tym robią więc postanowiłem sam odkryć kto mu grozi. - Dalej 0 reakcji. - Jedynymi osobami, które wiedziały gdzie dokładnie jesteśmy był Carlos, Lando i ty...

- WOW. Ty serio myślisz, że to ja mógłbym mu grozić?! Serio Max? Po tym wszystkim? - W tym momencie na telefon Daniela, który leżał przy mnie, przyszła wiadomość. Chwyciłem szybko komórkę i wolałbym, żeby to był sen.

Helmut

Jeśli ta groźba nie poskutkuje to pożegnasz się z Formułą 1. Daje Ci tydzień.

- Oddaj mi telefon. - Australijczyk próbował mi go wyrwać ale szybko się podniosłem, zrobiłem zrzut ekranu i wysłałem do siebie. - Oddaj mi to Max!

- Czemu? - Spojrzałem na niego ze łzami w oczach. - Wytłumacz mi!!! - Szarpnąłem go za kołnierz i ledwo się powstrzymywałem od przypierdolenia mu i zakopania gdzieś głęboko w lesie.

- Helmut powiedział, że jeśli usunę Leclerca z twojego życia to załatwi mi miejsce w Formule.

- Dlatego chciałeś go zabić?! 

- Nie mam nic wspólnego z tym co się wydarzyło w Japonii. Przyznaję się do lalki z odcięta głową i wszystkich listów ale wystrzał na Suzuce to nie moja sprawka.

- I dlaczego mam Ci niby w to uwierzyć?

- Podczas wystrzału byłem w twoim garażu i Ci kibicowałem. Christian to potwierdzi. Jeśli oddasz mi telefon to pokażę Ci zdjęcia z datą i godziną kiedy zostały zrobione. - Po chwili namysłu, puściłem go i oddałem komórkę. Pokazał mi zdjęcia ze znajomymi zrobione dokładnie o tej samej godzinie co był wypadek.

- Skąd mam wiedzieć, że kogoś nie wynająłeś? - Moja złość zaczęła powoli przeradzać się w smutek i żal.

- Wiem, że to co robiłem było okropne i nie będę błagał o wybaczenie ale nie jestem, aż takim potworem, żeby próbować kogoś zamordować. Uwierz mi Max.

- Nigdy już nie uwierzę w ani jedno twoje słowo. Nie doniosę na ciebie na policję tylko dlatego, że byłeś moim najlepszym przyjacielem i największym wsparciem ale przysięgam. - Zbliżyłem się do niego.
- Jeśli on dostanie jeszcze jedną groźbę, to dopilnuję żebyś już się nigdy nie ścigał. 

- Rozumiem. Przepraszam Max. - Nie odpowiadając wyszedłem z mieszkania i poszedłem się przejść. Muszę to jakoś przetrawić. Chce być chwilę sam.





________________________________

Powracam z nowymi pomysłami!!!!!

Our future  / LestappenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz