!TW ATAK PANIKI!
Lando
Nigdzie nie mogę go znaleźć. Pół godziny temu widziałem Carlosa, jak siedział przybity i rozmawiał przez telefon. Kiedy w końcu go znalazłem, kierował się w stronę wyjścia.
- Carlos! - Pobiegłem w jego stronę, a on jakby mnie nie słyszał i szedł w stronę parkingu.
- Lando wszystko ok? - spytał, kiedy wpadłem na niego cały zdyszany.
- To ja powinienem o to spytać. - Odwrócił wzrok. - Wszystko w porządku?
Chwilę się zastanawiał zanim odpowiedział.
- Lewis zajmie moje miejsce w przyszłym roku. - W jego oczach było widać łzy. Od dziecka jego marzeniem była jazda dla Scuderii, a teraz został zastąpiony. - Wszyscy wiedzieli przede mną Lando. Najlepsze jest to, że miałem się dowiedzieć dopiero po przerwie wakacyjnej. Gdybym nie zastał Lewisa w biurze Freda, zacząłbym bezskuteczne rozmowy o przedłużenie kontraktu. - Parsknął śmiechem.
- Carlos... - Przytuliłem go mocno i zaprowadziłem do auta. Zaczął płakać jakby jego życie właśnie legło w gruzach. - Hej, hej, hej, spokojnie. - Zacząłem go głaskać po plecach. - Masz jeszcze cały rok by udowodnić tym makaroniarzom z Maranello, że popełnili ogromny błąd.
Nie odezwał się słowem, więc postanowiłem zawieźć go do siebie. Po chwili podniósł głowę i powiedział.
- Zawieź mnie do Charlesa... Proszę. - Spojrzałem na niego jak na idiotę. Jest w rozsypce i powinien odpocząć, a zamiast tego chce jechać do Monakijczyka.
- Nie wolałbyś tego na spokojnie przemyśleć? - Spytałem.
- Lando, proszę tylko na chwilę. - Spojrzał na mnie. Doskonale wiedział, że mu nie odmówię.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że to nie potrwa długo i jak najszybciej wrócimy do domu. - Nie chcę, żeby się jeszcze bardziej denerwował. Nie zostawię go w takim stanie, a tym bardziej nie zostawię go u Charlesa gdy jest tam Max.
(...)
- Myślałem, że usłyszymy krzyki albo coś w tym stylu, a tu cisza. - Hiszpan jakby mnie nie usłyszał i wszedł do środka.
Leclerc siedział przy stole i wyglądał jakby tylko na nas czekał.
- Gdzie nasz mistrz świata? - Spytał Sainz dosiadając się do niego.
- Wyszedł. Wróci za godzinę. Wszystko w porządku Carlos?
- Zapytam wprost. Wiedziałeś, że Lewis zajmie moje miejsce w przyszłym roku? - Książe Ferrari milczał i rozglądał się tylko by nie patrzeć koledze w oczy.
- Charles? - Wtrąciłem.
- Lando nie wtrącaj się. - Wycedził przez zęby Monakijczyk.
- Nie odzywaj się tak do niego i odpowiedz na moje pytanie. Czy wiedziałeś, że Le...
- Tak wiedziałem! - Wykrzyczał i wstał z miejsca.
- Od kiedy?
- Co?
- Od kiedy wiesz? - Hiszpan wstał od stołu.
- Ja.. j. - Nie zdążył dokończyć i zaczął się cały trząść, szybko oddychał i osunął się na ziemie. Podbiegłem do niego i próbowałem uspokoić gdy ktoś otworzył drzwi.
Max
Nigdy bym się nie spodziewał, że kiedy wejdę do mieszkania, zobaczę Norrisa uspokajającego Charlesa a obok nich zdezorientowanego Carlosa. Lando. Charles. Carlos. Charlie. Mój Charlie dostał ataku paniki.
- Co tu się dzieje?! - Podniosłem Monakijczyka z podłogi i usiadłem z nim na kanapie.
- Miałeś wrócić za godzinę. - Powiedział Hiszpan wchodząc do salonu.
- A ty miałeś z nim porozmawiać a nie doprowadzić do takiego stanu. - Gdyby nie roztrzęsiony Charles obok, już dawno bym wybuchł i kazał wszystkim się wynosić.
- Carlos wracajmy już. - Brytyjczyk złapał go za rękaw. Spojrzeli na siebie i po chwili zostaliśmy ja, Carlos i zasypiający Charles.
- Nawet nie waż się go budzić. - Powiedziałem gdy próbował się odezwać.
- Zmieniasz się przy nim. Mam nadzieje, że on przy tobie też. - Powiedział po czym wyszedł.
Carlos
Nie zarejestrowałem kiedy i jak dotarłem do mieszkania Brytyjczyka. Leżałem w łóżku, a Lando biegał dookoła jakby świat miał się zaraz zawalić. Właściwie, mój już się zawalił.
Lando
Nie mam zielonego pojęcia co robić. Carlos leży przybity i nie reaguje na żadną propozycję. Nie chce tiramisu, nie chce obejrzeć ze mną filmu ani w nic grać. Byłem nawet gotowy zjeść z nim sushi, ale do niego kompletnie nie da się dotrzeć.
- Carlos? - stanąłem w wejściu licząc, że zareaguje jakoś na swoje imię, ale tak się nie stało. Położyłem się obok niego i o dziwo nie musiałem długo czekać, gdy Carlos się do mnie przytulił.
- To co z tym tiramisu? - Spytał niewyraźnie, z głową na mojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem Hiszpana z łóżka.
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Zrobimy tiramisu! - Krzyknąłem na co się zaśmiał.
Max
Siedziałem przy Charlesie i czekałem, aż się obudzi. Co chwilę się kręcił, czasami się przebudzał i trząsł. Nie wiem o czym rozmawiali z Carlosem, ale wiem, że przy następnej takiej rozmowie go nie zostawię. Postanowiłem zapytać Lando o co poszło, ale nie odbierał ode mnie telefonów.
Co się dzisiaj wydarzyło?
Lewis ---> Ferrari 2025. Szczegóły opowiem kiedy indziej. Jak się czuje Charles?
Lewis w Ferrari? Ten Lewis Hamilton? Ciekawe.
Cały czas śpi. Co z Carlosem?
Ledwo wysłałem wiadomość i zadzwonił.
- Lando jest niedostępny. Na chwilę obecną zajmuje się zdruzgotanym Carlosem Sainzem. - Głos Hiszpana w słuchawce zniknął równie szybko co się pojawił.
- Max? - Usłyszałem zaspanego Monakijczyka.
- Jestem tu Charlie. - Rozejrzał się dookoła po czym mocno mnie przytulił. - Chcesz dokończyć maraton Harrego Pottera? - Spojrzał na mnie i widać było, że od razu mu się humor poprawił, bo zeskoczył z kanapy jakby się paliło i pobiegł do kuchni.
- Włącz! Ja zrobię coś do picia! - Zaśmiałem się. Następnym razem kupie mu przebranie jak będzie przybity, później będzie problem namówić go by to zdjął, ale mam swoje sposoby.
Po chwili wrócił do salonu, odłożył napoje na stół usiadł obok i mnie pocałował.
- Wow! Max Verstappen się rumieni. - Zaśmiał się po czym się do mnie przytulił.
Carlos
- Dobre wyszło to tiramisu.
- Ta, 4 godziny, trzecie podejście ale wyszło. - Stwierdziłem rozbawiony i poczułem deser na twarzy.
Lando zaczął się dusić ze śmiechu, próbując się bronić przed moimi atakami (bezskutecznie oczywiście).
Skończyło się na tym, że Brytyjczyk skończył na podłodze ubrudzony tiramisu, a ja wykonałem taniec zwycięstwa śpiewając Smooth operator.
- Carlos. - Podszedł do mnie, a gdy się odwróciłem, moje włosy zostały zaatakowane przez ręce pełne deserem. Po chwili młodszy potknął się i razem wylądowaliśmy na podłodze.
Wpatrzony w jego oczy przyciągnąłem go bliżej do pocałunku.
____________________________________
Uroczo tutaj. ZA UROCZO. (nie obiecuję, że ktoś nie długo nie ucierpi)
CZYTASZ
Our future / Lestappen
FanfictionLestappen (F1 życiem) Nasz ukochany Monakijczyk (biada powiesz, że Francuz) z problemami i aspołeczny Holender z anger issues. Dziś rywale, a kiedyś najlepsi przyjaciele. Po tym jak ich przyjaźń się rozpadła oboje się pogubili, Max wpadl w nałóg, ma...