Cień

149 17 8
                                    

Charles


- Charles? - Chce spać. Boli mnie głowa. Dajcie mi wszyscy spokój. Obróciłem się na drugi bok.

- Charlie. Wiem, że nie śpisz. - Usiadł obok mnie. Pokręciłem głową.

- Musisz coś zjeść.

- Nie jestem głodny. - Wymamrotałem w poduszkę.

- Po tym co się wczoraj stało, musisz zjeść. Jesteś osłabiony.

- Daj mi spać. - Po chwili Holender mnie podniósł, zaniósł do kuchni i posadził na blacie.

- Co zjesz? - Stanął między moimi nogami i próbował spojrzeć mi w oczy. - Spójrz na mnie. - Chcę spać. Czemu on nie może mnie zostawić w spokoju. Jak chcę, żeby był, to go nie ma, ale jak chcę być sam to musi mnie dręczyć.

- Charles?

- Tosty. Zjem tosty. - Może jak zjem to da mi spokój. Max skinął głową i zaczął robić śniadanie. Chciałem zejść, ale mnie przytrzymał. Najwyraźniej nie ufa mi na tyle bym mógł zjeść sam.

Zjadłem szybko i już chciałem iść, ale on ZNOWU mnie zatrzymał.

- Daj mi kurwa spać.

- Najpierw ze mną porozmawiasz.

- Max, do kurwy nędzy, nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

- Przestań się zachowywać jak dziecko i chodź tu!

- PO CO?! Zaraz znowu gdzieś pojedziesz i z naszej rozmowy i tak nic nie wyniknie. - Chwycił mnie mocno za nadgarstek. Próbowałem się wyrwać, ale trzymał tak mocno, że krew przestawała mi powoli dopływać do dłoni. - Puść mnie. Max to boli. - Nie reagował. - Max puść mnie. Proszę. - Po chwili zorientował się co robi i szybko mnie puścił.

Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Oboje nie zdawaliśmy sobie sprawy, co się właściwie wydarzyło.

Pobiegłem do sypialni, spakowałem swoje rzeczy i miałem już wychodzić, ale w drzwiach stał Verstappen.

- Gdzie idziesz?

- Na lotnisko. Wracam do domu. - Wyciągnąłem do niego rękę.
- Kluczyki.

- Nigdzie nie idziesz. Charles porozmawiaj ze mną.

- Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich pustych i nic nie wartych obietnic. Wracam do domu. Oddaj mi kluczyki. - Wyrwałem mu je z ręki i wyszedłem. Za drzwiami stała Kelly, ze swoją córką.

- Cześć Charles.

- Max jest w środku. - To dlatego znikał. Spotykał się z nią. Wiedziałem, że mu nie wystarczam.

Oscar

- Charles? - Szedłem do sklepu i nagle po drodze zauważyłem zapłakanego Leclerca pakującego walizke do samochodu. Nie zauważył mnie.

- Charles wszystko w porządku? - Odskoczył od pojazdu jak oparzony.

- Wszystko ok.

- Co się stało?

- Zwykła kłótnia, nic takiego. - Oczy zachodziły mu łzami. Przytuliłem go i po chwili wszystko mi opowiedział. Pojechałem z nim na lotnisko i polecieliśmy do Monako.

(...)

Po paru godzinach siedziałem w salonie mamy Charlesa (do dziś się śmiejemy, że to moja babcia) i opowiedziałem wszystko, kiedy dowiedziałem się, że Charles miał "przygody" w klubach już wcześniej, poprosiłem Arthura, żeby go pilnował.

- Zostaniesz na noc?

- Chcę być jeszcze dzisiaj w domu, w AUSTRALII. - Arthur zaczął się śmiać. Doskonale wiedziałem, że powie, że to jest mój dom czy coś.

Miesiąc później

WITAMY PO PRZERWIE WAKACYJNEJ!!!!





Lando



Gdy zobaczyłem ten napis, byłem jednocześnie szczęśliwy i znudzony. Super, że wracamy do wyścigów, ale wakacje z Carlosem mogłyby trwać wiecznie.

Szliśmy z moim chłopakiem z rękę. Oboje stwierdziliśmy, że nie przeszkadza nam zdanie innych ludzi, chociaż ja cały czas się trochę denerwowałem. Co jeśli moi fani stwierdzą, że już mnie nie lubią przez nasz związek? albo w Mclarenie zmienią o mnie zdanie?




Lewis



- Nie męcz go już.

- On sam nie chce żebym przestał. Zobacz. - Nico podniósł Roscoe, żebym mógł zobaczyć jak mój pupil się cieszy. Blondyn też był uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Chodź, jak chcesz męczyć zwierzaki, to idziemy do Leclerca. - Chwyciłem go za rękę i zaprowadziłem do garażu Włochów. Charles właśnie siedział na biurku i bawił się z Leo.

- Cześć wam. ROSCOE!!!! Chodź tu do mnie! - Zeskoczył z biurka i zaczął "zapoznawać" nasze psy, Nico odrazu do niego dołączył.



Daniel



- Nie rozumiem. Czemu samochód jest wolniejszy niż rano. Nic nie zmienialiśmy, nie ruszaliśmy. Nic nie powinno się zepsuć. - Cieszyłem się z tego rozwalonego bolidu (tak jestem okropny), ale nie dlatego, że wygra ktoś inny, ale dlatego, że Max znowu ze mną rozmawia. Tak jak kiedyś.

- Masz jeszcze 2 godziny do kwalifikacji. Przestań się przejmować. Mechanicy zdążą to naprawić.

- Mam nadzieję.

- Jak tam z Charlesem? - Holender cały się spiął i starał się na mnie nie patrzeć.

- Pokłóciliśmy się... I.. tak jakby on nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

- Czemu? - Małe dzieci. Inaczej ich nie nazwę.

Max opowiedział mi wszystko od samego początku i tak minęły nam jakoś te 2 godziny.


Max


Zdobyłem Pole Position!

Powinienem się cieszyć, ale bez niego tak jakoś smutno.

Nie wiem co robić

Iść do niego?

I co dalej?

Błagać o wybaczenie?

Dać mu więcej czasu?

Czemu nie wiem co robić?!

To jest strasznie frustrujące. Jak jestem na torze to wiem wszystko. Kiedy hamować, kiedy przyspieszyć, kiedy skręcić.

W tej sytuacji nie wiem nic.

Próbowałem porozmawiać z nim w wakacje, ale skończyło się kłótnią, płaczem, krzykiem i obojętnością.

On stał z kamienną twarzą.

Ja krzyczałem i płakałem.

Lewis mi mówił, że Monakijczyk do rana przesiaduje w barach i śpi całymi dniami.

Od Oscara słyszałem, że przestał normalne jeść.

Jak mam to naprawić?




___________________________

WRACAM

Jak patrzę teraz na tę historię mam ochotę wszystko usunąć i napisać od nowa.

Masakra

Our future  / LestappenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz