zakład czy prawdziwe uczucie?

191 8 132
                                    

Na następny dzień wstałam jak zwykle rano, śniadanie, ubieranie się, wszystko jak zwykle.
Może dzisiaj któreś z nich pojawi się w szkole, mam taką nadzieję.
Kiedy sznurowałam buty z mojego telefonu przyszła wiadomość, od Bibi.
Natychmiast chwyciłam go i zobaczyłam wiadomość.
"Będę dzisiaj w szkole"

Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłam, natychmiast poszłam do szkoły żeby już tam czekać na nią.
Po dojściu do szkoły poszłam pod sale i usiadłam na podłodze obok ściany.
Po paru minutach zjawiła się, natychmiast wstałam i zaczęłam obsypywać ją pytaniami.
Co się stało, dlaczego ich nie było, czemu nie odbierali, czy będzie Edgar w szkole.

- Emm.. wiesz nie mogę ci niestety odpowiedzieć na te pytania.. - odpowiedziała nerwowo. - poprostu nie mieliśmy telefon i no..

Ale poczułam kłamstwo w jej słowach, przyznałam jej rację żeby się nie kłócić.
Na szczęście Bibi nic nie jest, ale co z jej bratem?
Po paru chwilach naszej rozmowy dołączyli do nas Fang i Piper, oni również zasypywali ich pytaniami na które oczywiście nie dostali odpowiedzi.
Próbowałam dotrzeć do Bibi żeby powiedziała mi cokolwiek ale nic, nic nie zdradziła ani mi ani Fang'owi czy Piper.
Lekcje mijały jak zwykle, niestety tak jak się domyślacie Bibi nie chciała nic powiedzieć na temat tego czemu ich nie było i gdzie jest jej brat.

- Colette ja nie mogę ci powiedzieć ani nikomu.. - wyznała w końcu gdy na nią naciskałam. Naprawdę nie rozumiem czemu, co takiego się dzieje że jest to aż tak tajne?
Po lekcjach gdy pożegnałam się z Bibi, a odrazu po tym zaczepił mnie jeden chłopak.

*Dzień wcześniej*

- Nie masz psychy poderwać jej! - zadrwił jeden z kolegów.

- Że ja nie mam? - wstał Leon i zaśmiał się - zobaczycie że będzie moja, ile dacie mi?

- Daje dwieście!
- Ja trzysta - powiedział inny głos.

- Umowa stoi - powiedział Leon i uśmiechnął się chytrze. Jego  twarz wnioskowała  że to zrobi, zakładał się z kolegami i wygrywał. Nie było rzeczy której nie zrobił, a ta którą chce zrobić jest absurdalna.

- Zaraz zaraz - wtrącił się Sandy - tak o chcesz ją wykorzystać?

-  No a czemu nie? Przecież to tylko jakaś przybłęda która dołączyła do naszej szkoły

- Odszczekaj to - krzyknął Sandy.

- Uu czyżbyś się w niej zakochał? - Leon wyjął lizaka z buzi i wywalił go do kosza - słuchaj, nie przeszkadzaj mi dobra? To tylko dziewczyna, pewnie jakaś dziwka. Zależy ci na niej coo? - po tych słowach Sandy przyłożył chłopakowi prosto w twarz, patrząc na niego był zupełnie inny od niego i jego kolegów. Bardziej czuły, a co najważniejsze dojrzały.

- Ejeje uspokójcie sie! - jeden z kolegów Sandy'iego odciągnął go a drugi odciągnął Leona na bok.

- Jeśli tak bardzo ci na niej zależy to pójdę do niej i wypaplam jej wszysciutko, co do niej czujesz, i powiem że chcesz być z nią dla zakładu. Pasuje ci? - zaśmiał się ponownie chłopiec w zielonej bluzie.

- Nie poznaje cię Leon, to przez towarzystwo czy co? Jeśli masz kogoś krzywdzić to możesz mnie ale nie Colette, co ona ci takiego zrobiła?

- Zarywa do tego śmierdzącego emosa? Jest taka sama jak on, to mi przeszkadza.

- Spróbuj się tylko do niej zbliżyć - powiedział spokojnie - jeszcze tego pożałujesz

- Uważaj bo się przestraszę - zaśmiał się szyderczo - to ty tego pożałujesz, wynoś się

"𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐫 𝐩𝐚𝐫𝐤𝐮" - Colette X Edgar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz