czarnowłosy

203 8 136
                                    

- Idziemy gdzieś jeszcze? - zapytałam.

- Możemy iść w sumie, chcesz iść do mnie? Pokazał bym ci gdzie
mieszkam - zaproponował Sandy.

- Oo takk!! - odpowiedziałam z uśmiechem i wstałam, wzięłam jeszcze rzeczy które wcześniej dostałam po czym poszliśmy do jego domu.

- Gdzie tak w ogóle mieszkasz? - zapytałam.

- O tam na końcu ulicy - wskazał palcem dość duży dom.

- Łoo to duży masz, a mieszkasz z kimś?

- Tak, ze starszą siostrą i wujkiem, no ale tak z nimi mieszkam że nigdy ich nie ma - odparł smutno.

- Wybacz że cię zapytałam, nie wiedziałam..

- Nic nie szkodzi - rzekł Sandy i się uśmiechnął.
Po tym już nic nie powiedziałam, czułam się głupio bo zapytałam go o to.
Przez resztę drogi do niego szliśmy do jego domu w ciszy, po wejściu do domu zobaczyłam jaki jest duży.
I tam mieszkały tylko trzy osoby? No u mnie wcale nie jest lepiej.

- Chodźmy do mojego pokoju - oznajmił i poszedł po schodach na górę.
Idąc za nim na ścianach zauważyłam obraz przedstawiający pewnie małego Sandy'iego i uśmiechającą się kobietę obok.

- Kim jest ta kobieta? - zapytałam patrząc na obraz.

- To moja zmarła matka - odpowiedział spuszczając głowę.

- Przepraszam.. a co się takiego
stało? - wiem że nie powinnam pytać, ale niestety ciekawość wygrała.

- Wiesz nie lubię o tym rozmawiać ale tobie mogę powiedzieć - odparł wchodząc do swojego pokoju, weszłam tuż po nim.
Po wejściu zobaczyłam pokój który trochę przypomniał poddasze, ściany były biało-granatowe.
Łóżko było pod oknem, a okno było nad łóżkiem. Obok łóżka był stolik nocny z lampką.
W drugim rogu było biurko i nad nim tablica korkowa.
Zdziwiło mnie co było na tablicy korkowej, to byłam ja.
Gdy Sandy zauważył że mój wzrok spoczął na tablicy odrazy podbiegł do niej i ją zakrył, pewnie nie spodziewał się że mnie zaprosi i zapomniał o tym.

- Ekhem.. - mruknełam pod nosem, strasznie niezręcznie czując się przez tą sytuację.
Sandy coś tam mruknął pod nosem zawstydzony i odwrócił się żeby ściągnąć tablice.

- Wiesz co może uznajmy że tej sytuacji nie było - zaproponowałam.

- Niech tak będzie - odpowiedział zażenowany, po tych słowach przyszła do mnie wiadomość od Griffa.

Cholera, przecież ja mam pracę.

- O Jezu chryste - powiedziałam głośno patrząc na telefon.

- Co się stało? - zapytał Sandy.

- Jeśli jutro nie przyjdę do pracy zostanę zwolniona.. jak ja mu mam wytłumaczyć co się stało..

- Poprostu powiedz mu prawdę, przecież to nic złego że zemdlalaś i musiałaś być w szpitalu - powiedział podchodząc do mnie - odpisz mu i opowiem ci o tym co się stało z moją mamą. - odparł. Szybko odpisałam a Sandy zaczął odpowiadać.

- To było dziesięć lat temu - zaczął - byłem wtedy siedmioletnim dzieckiem które szło do szkoły, mama z tego co pamiętam zawsze była uśmiechnięta i mi pomagała.
Miałem też tatę, nie był on dla nas za dobry. Gdy miałem sześć lat tata próbował zamordować mamę - powiedział ściskając pięści i trzęsąc nogą ze stresu.
Współczuję mu okropnie, jak jego ojciec tak mógł.

- Miałem wtedy głupie sześć lat a ten morderca chciał zabić mamę, niby dlatego że coś mu powiedziała chociaż mama zawsze była ostrożna ze słowami do niego.
Gdy poszedłem do pierwszej klasy, mama zaprowadziła mnie do szkoły, wtedy poraz ostatni raz ją zobaczyłem. - rzekł smutno a z jego policzka spłynęła
łza. - Gdy przyszedłem do domu.. mama leżała zakrwawiona w
kuchni. - po tych słowach schował głowę między kolanami.

"𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐫 𝐩𝐚𝐫𝐤𝐮" - Colette X Edgar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz