czasami można być szczęśliwym

202 8 208
                                    

- Będę już iść bo jest późno - powiedziałam wtulona w czarnowłosego, siedzieliśmy na kanapie oglądając film na niewielkim telewizorze.

- Tak wcześnie? - zaśmiał się pod nosem. - będzie ci zimno tak iść - dodał.

- Mam blisko dom więc raczej nie umrę z zimna

- Dam ci cieplejszą bluzę - odparł po czym poszedł po bluzę.
Wstałam i wzięłam swoje rzeczy, zobaczyłam na telefon i dość mocno się zdziwiłam.
Gdy przyszłam była jakaś siedemnasta może? A teraz była prawie dwudziesta druga, tak nam szybko czas mijał.. chciałabym zostać dłużej ale dziesięć nieodebranych połączeń od cioci mi nie pozwalało.
Pospieszyłam do wyjścia żeby ubrać buty i zaczekać na Edgara który już niósł ze sobą czarną bluzę.

- Ubierz to, będzie ci ciepłej - powiedział dając mi bluzę.

- Dziękuję - odpowiedziałam po czym się uśmiechnęłam, po założeniu bluzy ściągnęłam gumkę z włosów i chwyciłam rękę czarnowłosego a następne założyłam ją na jego nadgarstek.

- Uznam to jako wymianę - zaśmiał się. - odprowadzę cię

- Dobrzee - odparłam a potem otworzyłam drzwi, po chwili już znajdowaliśmy się na dworze gdzie rzeczywiście było zimno, ale dzięki bluzie którą dostałam, nie czułam chłodu który był.
Szliśmy tak i rozmawialiśmy aż do mojego domu gdzie niestety musieliśmy się rozstać.

- A może byś został u mnie? Przedstawiła bym cię mojej cioci - zaproponowałam stając przed drzwiami od mojego domu.

- Z chęcią tylko czy twoja ciocia się zgodzi? I musiałbym wrócić się po jakiekolwiek ciuchy plus zawiadomić Bibi żeby się nie martwiła

- Ciuchy to mam jakieś to może się zmieścisz, a mam telefon to napiszę jej SMS-a

- A jak się nie zgodzi? - zapytał.

- To wejdziesz przez okno - zachichotałam po czym zapukałam do drzwi.

- Colette? - zapytała zza drzwi.

- Tak to ja - odpowiedziałam na co ciocia otworzyła nam drzwi.

- Cześć Colette, widzę że przyprowadziłaś gościa - powiedziała patrząc się na Edgara.

- Dzień dobry - przywitał się czarnowłosy.

- Może wejdźmy do środka - zaproponowałam po czym pospieszyłam do środka.

- Chcielibyście zjeść coś? - zapytała.

- Nie dziękuję - odpowiedziałam. - a mam pytanie, czy Edgar może zostać na noc?

- Jasne, tylko nie róbcie nic dziwnego - dodała. - zrobię wam pancake'i okej?

- Dobra - odparłam znudzona i pociągnęłam czarnowłosego na górę.

- Jesteś zbyt surowa dla swojej cioci - powiedział po chwili chłopak.

- Zbyt surowa? Jest nadopiekuńcza..

- Chciałbym żeby ktoś się tak opiekował mną i Bibi - zaśmiał się idąc obok mnie do pokoju.
Westchnęłam tylko po czym weszliśmy do mojego pokoju, mój pamiętnik był otwarty, a musiał być akurat otwarty na stronie z Edgarem.
Rzuciłam się żeby zamknąć zeszyt tymi żeby on nie zobaczył, czułam się jak Sandy gdy to on zakrywał rękoma tablicę.

- Coś się stało? - zapytał unosząc brew.

- Nic - odpowiedziałam spanikowana trzymając zeszyt za swoimi plecami.
On tylko zachichotał pod nosem i odwrócił się odemnie jakby wiedział co skrywam za plecami.

"𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐫 𝐩𝐚𝐫𝐤𝐮" - Colette X Edgar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz