Po tym jak wszyscy wrócili do bazy, zapadła dziwna cisza. Cisza która pokazywała w jak ciężkiej sytuacji się znaleźli.
Gdy Veronica się troszkę uspokoiła, podeszła do pozostałych. Niektórzy siedzieli przy długim stole, a inni kręcili się koło niego. Kiedy usiadła naprzeciwko Ramsey, każdy na nią spojrzał.
- Wiemy coś? - spytała mając na myśli sytuację z Dominiciem i Cipher.
- Zniknęli - wytłumaczył tak zwany pan regułka, opierając się pięściami o stół - Potwierdzono że to walizka z tymi kodami, mamy teraz ogromny problem - dodał.
- A Deckard? - zapytała Jones, mając w sobie małą iskierkę nadziei że to, że Dom zastrzelił Shawa to tylko zły koszmar.
- Nie przeżył - te słowa wystarczyły żeby świat Veronici się rozpadł.
Wstała od stołu i ruszyła do łazienki, nie chcąc żeby reszta widziała jak dusi się łzami, które zaczęły spływać po jej policzkach.
- Czyli co? Od teraz mogę mówić na ciebie "Panna Shaw"? - zapytał Deckard, jeżdżąc opuszkami palców po plecach Veronici.
- W twoich snach - zaśmiała się, podnosząc głowę i nawiązując kontakt wzrokowy z nim.
Para narzeczeństwa leżała w sypialni w swoim mieszkaniu, świętując swoje zaręczyny. Veronica ułożyła się inaczej na łóżku tak, że opierała brodę o tors mężczyzny.
-Za parę tygodni bierzemy ślub, więc chyba mogę tak na ciebie mówić co? - spytał, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
- Mówiłam ci że wolę moje nazwisko - wytłumaczyła - Deckard Jones nie brzmi źle
- Ale Veronica Shaw brzmi lepiej - odparł - Ale mamy jeszcze dużo czasu na zdecydowanie się-
Nagle rozbrzmiał odgłos dzwonienia telefonu Deckarda, który leżał na półce nocnej. Sięgnął po niego i gdy zobaczył kto dzwoni, pokazał Veronice żeby na chwilę była cicho.
- Cześć mamo - zabrzmiał jego głos, gdy odebrał połączenie. Veronica w tym czasie próbowała się nie śmiać, słysząc całą ich rozmowę głośno i wyraźnie.
- Cześć Dec, słuchaj muszę cię o coś spytać, bo ty i Veronica jesteście już razem bardzo długo a to taka dobra kobieta - usłyszeli głos matki Deckarda i Owena.
- Kiedy mogę spodziewać się jakiś wnuków?
Veronica o mało nie wybuchła śmiechem, gdybym nie dłoń Shawa, która zakryła jej usta.
- Czemu pytasz o coś takiego?
- Czy to Veronica się tam śmieje?
- Okej mamo, muszę kończyć! - po tych słowach rozłączył się i odłożył komórkę.
Kobieta wybuchneła głośnym śmiechem, czując przez to ból w brzuchu.
- Aż takie to zabawne? - zapytał ją.
- W-wybacz! Po prostu-
- Po prostu się ze mnie śmiejesz - rzekł udając obrażonego. Lekko zrzucił z siebie kobietę, przez co wylądowała plecami na materac.
- No coś ty! Ja bym się z ciebie śmiała? - odparła, zmieniając pozycję na siedzącą.
- Tak się teraz tłumacz - rzekł, zbliżając się do niej, i pochylając lekko.
Bardzo delikatnie złapał jej brodę swoimi palcami unosząc ją do góry. Przybliżył się jeszcze bliżej i pocałował jej wargi.
- Kocham cię - powiedział, po czym wyprostował się i udał się do kuchni - Zjesz francuskie tosty?
CZYTASZ
Ride Or Die ~ Deckard Shaw
FanfictionCo jest ważniejsze? Miłość czy Rodzina? Veronica Jones, sama zadawała sobie te pytanie, odkąd przyjaźniła się z Dominiciem Toretto oraz była kochanką Deckarda Shawna. Gdy nadszedł czas, musiała wybrać jedno z nich.