4. Impreza

164 5 14
                                    

Po dotarciu do wieżowca, Veronica ruszyła w stronę windy, która miała poprowadzić ją na samą górę, gdzie odbywała się impreza. Rozdzieliła się z resztą jakiś czas temu. Tej i Ramsey zniknęli gdzieś, szukając miejsca gdzie mogli by się podłączyć do kamer budynku. Letty, Dom, Brian i Roman byli już na górze. Plan był taki, żeby nie robić zamieszania, dlatego wchodzili po kolei.

Kobietę zżerał lekko stres. W głowie wciąż miała tamtą chwilę, w której nawiązała kontakt wzrokowy z Deckardem, gdy tylko próbowała odciągnąć od tego myśli, one powracały z zdwojoną siłą.

Spojrzała na przyciski windy, które wskazywały że droga na górę zajmie jej jeszcze jakiś czas. W windzie znajdowała się tylko ona, dlatego oparła się o jej ścianę, podpierając się nogą tak, że miała zgięte kolano. Chciała jak najszybciej mieć te misję za sobą i wrócić ze swoją rodziną do domu. Cieszyła się że teraz nic nie zepsuje jej planów, jednak los miął inne zamiary.

Winda zatrzymała się na 8 piętrze, co oznaczało że ktoś także chciał do niej wsiąść i pewnie także wybierał się na imprezę. Lub, jak stwierdziła Veronica, była to jakaś osoba która pracowała dla właściciela tego wieżowca.

Oh jakie było jej zdziwienie gdy drzwi się otworzyły i zobaczyła Deckarda.

Momentalnie pragnęła znaleźć się gdzieś indziej, ale z drugiej strony widok byłego ukochanego nieco poprawił jej humor, chociaż sama nie wiedziała dlaczego. Szybko wyprostowała się i wyjęła broń schowaną pod sukienką, celując w mężczyznę. On też był nieco zaskoczony jej obecnością, ale bez słowa wszedł do windy, kompletnie ignorując to, że jego była właśnie do niego celowała z pistoletu.

- Czemu jeszcze nie strzeliłaś? - spytał nagle, przerywając tym samym niezręczną ciszę między nimi. Shawn spojrzał w twarz kobiety, wiedząc że nie była w stanie do niego strzelić, przez co parsknął cicho śmiechem. - Nic a nic się nie zmieniłaś, Vi.

- Nie mów tak do mnie. - odparła szorstko, mając wbity wzrok w mężczyznę.

- To w takim razie jak mam do ciebie mówić? - odwrócił się do niej przodem, całkowicie skupiając swoją uwagę na niej.

- Najlepiej by było gdybyś w ogóle do mnie nie mówił - powiedziała. Deckard nic nie mówiąc podszedł do niej, powolnym krokiem, przez co kobieta cofała się do tyłu aż w końcu poczuła za sobą ścianę.

Deckard podszedł na tyle blisko, że lufa broni była idealnie wycelowana w jego klatkę piersiową.

- Zrób to jeśli chcesz - rzekł cicho, czekając aż ona zrobi jakiś ruch.

Spojrzała najpierw na pistolet który miała w dłoniach, a potem w jego brązowe oczy. Powoli i z głośno bijącym sercem opuściła broń, wiedziała że nie strzeli do niego. Nie umiała. Mężczyzna przez to ponownie zaśmiał się pod nosem, widząc poczynania Jones.

- Mówiłem że nic a nic się nie zmieniłaś - rzekł rozbawiony.

- Czego chcesz?

- Hmm, pomyślmy - rzucił, chwytając się za brodę tak, że wyglądało to tak jakby nad czymś mocno główkował, aż w końcu odpowiedział. - Chciałem z tobą pogadać - dodał poważniejąc.

- Nie mamy o czym rozmawiać.

- Ależ mamy - Deckard zbliżył się do niej jeszcze bardziej, co spowodowało u niej dreszcze na ciele. - Nie wierzę że zostawiłaś mnie dla nich. ]

- A ja nie wierzę że mnie okłamałeś. Nie pamiętasz co mi kiedyś obiecałeś? - spytała z nutą wściekłości w głosie.

Veronica obudziła się w swoim mieszkaniu, przez głośną muzykę, która dobiegała z kuchni. Wstała z łóżka, po drodze ubierając na siebie białą koszulę Deckarda. Gdy wyszła z sypialni i znalazła się w kuchni, zastała Shawna, który coś gotował, oraz cicho podśpiewywał pod nosem jakąś piosenkę.

Ride Or Die ~ Deckard Shaw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz