5. Wojna

184 7 3
                                    

Veronica delektowała się widokiem na ogromne i piękne miasto, które z powodu późnego wieczoru było oświetlone lampami oraz przejeżdżającymi obok aut. Lubiła obserwować z samego ranka miasto, robiła to codziennie od razu po oburzeniu się.

Obserwowała wszystko z drugiej strony okna, nie wiedząc że ktoś jest za nią i że do niej podchodzi.
Poczuła jak oplata rękami jej brzuch i kładzie brodę na jej ramieniu.
To był Deckard.

- Śpiąca królewna w końcu wstała - zaczęła. - Wyspałeś się?

- Mhm, poza tym że pewnie mam ślady przez te twoje paznokcie - rzucił chowając twarz w jej szyję.

- Było nie być takim napalonym.

- Było mnie nie kusić.

- Niby jak cię kusiłam? Tamtą sukienką? Serio Dec? - zapytała, wzdychając ciężko.

- Kusisz mnie w każdym wydaniu, skarbie. Ale jak narazie ten strój to mój faworyt - rzekł, mając na myśli to co miała teraz na sobie.

- Ale to twoja koszula.

- Dokładnie. - powiedział, po czym zaczął składać pocałunki na jej karku.

Mężczyzna odwrócił ją do siebie, po czym podniósł ją w stylu panny młodej. Ona oplotła dłońmi jego szyję i zauważyła że idą w stronę ich sypialni.

Veronica po chwili  wylądowała plecami na miękkim łóżku śmiejąc się lekko. Shaw w tym czasie położył się nad nią, podpierając się rękami po obu stronach jej głowy. Wbił się zachłannie w jej usta, rozpoczynając namiętny pocałunek który od razu odwzajemniła.

Kobieta poczuła jak Deckard jedną dłonią zaczyna rozpinać jej koszulę. Dlatego położyła dłonie na jego ramionach i popchnęła go obok siebie, zamieniając się miejscami. Teraz siedziała na nim okrakiem.

- Czyli co? Teraz ty bawisz się w dominatorke? - zapytał ją, posyłając jej uśmiech.

- Możliwe - odparła, nachylając się nad nim, przez co stykali się nosami. - Chyba twoja męska duma na tym nie ucierpi, prawda?

- Oczywiście że nie - odpowiedział.

Veronica złączyła ich usta, czując jak jego dłonie chwytają jej talię. Kobieta postanowiła że przeniesie pocałunki na jego szyję, co też zrobiła.
Deckard spiął przez to swoje ciało, a ona to zauważyła.

- O proszę, czyli mamy słaby punkt! - powiedziała.

- Wydaje ci się.

- Na pewno? - spytała po czym wróciła do poprzedniej czynności, przenosząc się na żuchwę, a potem znów na usta.

Deckard zmienił pozycję na siedząca, nie przerywając jednak pocałunku. Victoria siedziała na jego udach, chwytając go za policzki. Gdy poczuła że znowu zaczął rozpinać guziki od koszuli. Złapała dłonie mężczyzny i odsunęła je od swoich piersi.

- A nie możemy po prostu poleżeć i nic nie robić? - spytała, drapiąc się po głowie.

- Skoro sobie życzysz - odpowiedział, oplatając dłonie wokół jej bioder przytulając do siebie i pochylając się do tyłu.

Kobieta przytuliła się do ukochanego, opierając policzek o jego tors i wsłuchując się w bicie jego serca. On natomiast jeździł palcem po jej plecach robiąc małe kółka.

Ride Or Die ~ Deckard Shaw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz