Rozdział~14

544 27 8
                                    

Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łużku. Gdy tylko skupiłem swoje spojżenie na suficie, z moich oczu wypłyneły łzy. Przewuciłem się na bok.
Chciałem sięgnąć po żyletkę ale do mojego pokoju ktoś zapukał a potem drzwi sie otwożyły. Zastygłem w bezruchu odwrócony do niego tyłem.

-idź stąd- prawie wyszeptałem prubując ukryć płacz

-płaczesz- obezwał się Dylan lekko zdziwionym tonem.- Shane-odezwał się łagodnie

-poprostu wyjdź-powiedziałem trochę bardziej stanowczo, ale on już zdążył do mnie podejść zdecydowanie za blisko. Odrazu gdy to zauważyłem zmieniłem pozycję oddalając się na w miarę bezpieczną odległość. Opierałem się teraz o ścianę z nogami podciągniętymi pod brodę.

- Shane,uś przecież wszystko w pożątku nie zrobię ci krzywdy- powiedział jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie, na co ja spojżałem na niego wzrokiem wyrażającym tylko strach i niewiedzę.
Dylan chyba zrozumiał co jest grane bo po chwili znowu się odezwał.- nie boisz się mnie prawda?

Z moich oczu znowu wypłyneły łzy.

-przysięgam że niezrobie ci krzywdy, jestem twoim bratem, zobacz- tu uniusł ręce w geście obronnym-nic ci nie zrobię, chcesz się przytulić? Nic ci się nie stanie.-pewnił a z moich oczu znowu wypłyneły łzy.

Mimo wszystko nie stawiałem oporu. Było mi obojętnie, albo poprostu potrzebowałem małej dwaki czułości. W sumie nie wiem bo nikt mnie nigdy nie przytulał. Nigdy nawet nie myślałem że zasługuję na jakąś dawkę czułości. To nie miało znaczenia bo ja nic nie znaczyłem i dalej nic nieznacze.

Dylan podniusł mnie delikatnie sadzając na swoich kolanach, i przytulił. Taa zdecydowanie na to nie zasłużyłem ale stwierdziłem że będe o tym myślał puźniej. Wtuliłem się jego klatkę piersiową. Czułem zapach jego silnych perfum ale nie przeszkadzało mi to. W tym momencie jego dotyk przestał mi tak przeszkadzać, można powiedzieć że poniekąd czułem się bezpiecznie.

-i jest tak źle, chłopczyku-zapytał raczej retorycznie. Nie odpowiedziałem, na co Dylan pokryjomu się uśmiechnął. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułem się na tyle bezpiecznie.
~skip time~
Dylan posiedział że mną chwilę. Chwilę podczas której zdążyłem zasąć! Zdecydowanie nie powinienem pozwalać sobie na poczucie bezpieczeństwa przy Dylanie.
Na szczęście obudziłem się żywy. Leżalem na swoim łużku jeszcze chwilę i postanowiłe wstać. Byłem sam w pokoju ale drzwi były lekko uchylone. Byłem ubrany w to co wczoraj więc szybko się przebrałem. Spojżałem na ekran telefonu. Był kurwa piątek na dodatek 9.20. Nie no ja się serio kiedyś zajebie. Szybkim krokiem wybiegłem z pokoju, wpadając przy okazji na Hailie która prawie stukła talerz z tostami, jajecznicą i szklankę z najprawdopodobniej sokiem pomarańczowym.

-zgupiałeś!- wrzasneła . A w moich oczach odruchowo staneły łzy.

-ja przepraszam na prawdę- powiedziałem dosyć cicho

-w porządku, jak coś to dziś jest wolne bo jest święto szkoły.

-rozumiem i jeszcze raz przepraszam- powiedziałem wracając do pokoju. Hailie wyglądała na lekko zdziwioną chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Niestety albo stety zostałem wychowany zupełnie inaczej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za uwagę, Tutaj chce tylko bardzo podziękować _the_little_tiger_ za pomoc z książką ogólnie, chociażby w głupim połapaniu się w czasie. Bez ciebie tą książka byłaby pisana zdecydowanie wolniej.
<333

~498słów

najmłodszy w rodzinie~ Shane monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz