4. Szarlotka

130 13 77
                                    

Mężczyzna zaparkował przy ambasadzie. Po wyjściu z auta druida brunet zaczął się kierować w stronę swojego samochodu aby wrócić do domu

-Hej!- krzyknął za nim Sylwester, przez co postanowił odwrócić się w jego stronę- Gdzie ty się wybierasz?

-Do domu?- odpowiedział będąc wybitym z tropu.

-Poczekaj chwilę, chodź do środka ogrzejesz się trochę. Wypijesz coś ciepłego- powiedział i ruszył po schodach prowadzących do wielkich drzwi.

Stał chwilę bez ruchu wpatrując się w ruchy starszego mężczyzny. Myślał ze ich współpraca przez sytuację z przeszłości będzie sucha i drętwa. Będą wymienili między sobą parę zdań, tylko w ostatecznych przypadkach.

Jednak ten zaprasza Konopskiego do domu na coś ciepłego do picia, a rozmowa w kawiarni dość często zbaczała na inne tematy. Ruszył za mężczyzną, i już o po chwili po raz pierwszy znalazł się w środku ambasady.

W środku zastali tylko jedną z asystentek, która przy lustrze zakładała drugiego, błyszczącego kolczyka. Mikołaj jej nie kojarzył. Cieszył go również fakt, że oprócz stuków obcasów dziewczyny, w ambasadzie panowała cisza, i półmrok.

-Hej- przywitał się z nią Sylwester, i odłożył przy drzwiach torbę z laptopem.

-Hejka!- odpowiedziała z uśmiechem odwracając się w ich stronę, przez co zauważyła Mikołaja- Oh... hej!

-Hej- odwzajemnił niezręcznie uśmiech dziewczyny.

-Jest ktoś w ambasadzie?- spytał Sylwester i przytulił na powitanie dziewczynę.

-Nie ma, a ja zaraz wychodzę więc masz cały dom dla siebie- powiedziała śmiejąc się razem z Sylwestrem.

Znowu to robi, znowu ubiera inną maskę do rozmowy z innym człowiekiem.

-Dobra, idziesz na jakąś imprezę?- dopytywał i spojrzał na dziewczynę w lustrze.

-Idę. Idę na urodziny, a co, ładnie?- spytała i obróciła się wokół, po czym pokazała się Sylwestrowi.

-Ładnie- potwierdził i poklepał dziewczynę po ramieniu na pożegnanie- Miłej zabawy.

-Dzięki!- odpowiedziała z uśmiechem, i złapała za torebkę leżącą pod lustrem- Pa!

Wyszła z domu, a chłopaki zostali zupełnie sami.

-Chodź do kuchni, zrobię ci herbatę, kawy chyba masz dość- powiedział i patrząc na Mikołaja ruszył w stronę kuchni.

Usiedli obydwoje przy wyspie kuchennej, i mieszali w kubkach z gorącym napojem. Mikołajowi chciało się wymiotować patrząc na kubek. Nie miał ochoty już nic dzisiaj pić.

-Przepraszam nie mogę- przesunął kubek na bok i oparł się o blat kuchenny.

-To nie pij- odpowiedział i wstał ze stołka. Zabrał kubek od chłopaka- Coś nie tak? Od początku jak się spotkaliśmy jesteś jakiś... zły?- spytał i okrażając wyspę przy której siedzieli, wylał zawartość kubka do zlewu, po czym zaczął go myć.

-Dostosowywałem się do atmosfery- odpowiedział- Nie myślałem że możesz być taki...

-Taki?- nie dał mu dokończyć.

-Taki...przyjazny? Z kobietą za ladą od razu złapałeś wspólny język- powiedział dalej oparty o blat kuchenny.

-Hm- zaśmiał się i odłożył kubek na bok. Odwrócił się, i oparł o zlew- Serio? Myślisz że jestem przyjazny?

-Nie powiedziałem tego- odpowiedział brunet i podniósł się z blatu- Uważam że zmieniasz się zależnie z kim rozmawiasz.

-A kto tak nie robi Konop?- odpowiedział i podszedł do wyspy. Oparł się o nią, przez co patrzyli na siebie nawzajem po dwóch stronach.- Kto tak nie robi?

I want sweet revenge! I want him again! ! !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz