9.Próba

136 14 127
                                    

Przeczesał ostatni raz włosy w lustrze, i poprawił swoją szarą bluzę, pod którą miał założony czarny golf. Podniósł torbę w której miał ciuchy, które miał zamiar ubrać na imprezę.

Pożegnał się jeszcze z Channel, i wyszedł z mieszkania. Pod blokiem czekała na niego jego mama, która ponownie przyjechała zająć się jego kotkiem.

-Hej- powiedział, i przytulił mamę na powitanie- Dzięki że masz czas się nią zająć.

-Nie mam, ale co innego mam zrobić- powiedziała i westchnęła- Martwię się o ciebie, od tygodnia zajmujesz się tylko tą sprawą, a do tego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi- wyglądała na strasznie przejętą- Uważasz że to wszystko jest dobrym pomysłem?

-Mamo to moja szansa, i dam sobie radę. Jak będzie dobry moment, to wszystko ci powiem. Przepraszam że znowu ci zwalam obowiązki na głowę- napłynęły do niego wyrzuty sumienia.

-Uważaj po prostu na siebie- potarła jego policzek, i zabrała od niego kluczyki do domu.

Ruszył w stronę swojego auta, i zaraz jak do niego wszedł, w radiu wybrzmiał głos mężczyzny.

-Ostatnio w Internecie robi się głośno, o sprawie tak zwanego polskiego pingwina, który został posądzony o zagrywki pedofilskie- mówił typowym, radiowym tonem.

Mikołaj siedział ze zmarszczonymi brwiami, po tym jak w połowie wszedł do auta. Wpatrywał się w radio, słuchając co mówi mężczyzna.

-Dwójka youtuberow zainteresowała się tą sprawą, i zapowiada swoje filmy na ten temat. Sprawą zainteresowali się nawet polscy politycy

Po tych słowach, włączyła się jakaś piosenka, której Mikołaj nigdy nie słyszał. Wszedł do końca do auta, i ruszył w stronę Warszawy, razem ze słońcem które jak na trzeci tydzień września, świeciło bardzo mocno.

***

-Chcesz coś zjeść?- spytał Wardęga zabierając od młodszego jego torbę, co trochę zdziwiło Mikołaja.

Wpatrywał się w starszego, który nie wyglądał na przejętego całą sytuacją. Młodszy zsunął do końca swoje buty, i po wyprostowaniu się, zabrał od Sylwestra torbę.

-Zrobię sobie- powiedział i ruszył w stronę kuchni.

Cieszył się, że jedynymi osobami w ambasadzie, były asystentki, które pozamykały się w swoich pokojach. Reszta pewnie wyszła gdzieś na miasto, i gdyby nie przyjazd Mikołaja, Wardęga pewnie poszedłby z nimi.

Wyciągnął z torby jeden z dwóch makaronów, robionych na szybko, aby nie umrzeć u Wardęgi z głodu. Wiedział że pewnie będzie go karmił, ale wolał się wyposażyć w jakieś jedzenie.

Gdy miał złapać za czajnik, aby zalać swoje jedzenie, poczuł jak starzy mężczyzna łapie jego nadgarstek, uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy. Patrzyli na siebie w ciszy, czekając jak na jakieś zbawienie.

-Co to jest?- spytał i wskazał na makaron.

-Jedzenie? O co ci chodzi?- spytał zdezorientowany, po czym starszy zabrał z jego rąk czajnik.

-Masz się najeść, i zjeść coś pożywnego. Zrobię ci jedzenie- powiedział i odłożył jedzenie Mikołaja na bok.

Młodszy chciał cos powiedzieć, jednak Wardęga zakrył mu usta dłonią, wyciągając na płytę indukcyjną patelnię. Brunet przechylił ze zrezygnowaniem głowę, i zdążył już w swojej głowie wymówić formułkę wyzywającą starszego.

I want sweet revenge! I want him again! ! !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz