Epolog

465 18 2
                                    

2 lat później

Szłam dużą salą bankietową i rozglądałam się, w poszukiwaniu moich bliskich. Ubrana w piękną suknie w kolorze szampańskim i wysokie szpilki, prezentowałam się nie nagannie. Moje rozjaśnione włosy nadal były długie, ale jeszcze nie udało mi się osiągnąć wymarzonego koloru. Każdy patrzył na mnie i posyłał uprzejme uśmiech. Gdy w końcu odnalazłam nasz stolik, siedzieli już przy nim Leo i Ludmiła. Moja ulubiona blondyna zaczęła opowiadać mi o nowym zleceniu. Udało jej się spełnić największe marzenie. Pracuje w agencji modelingowej i naprawdę kocha swoją prace. Obok niej siedział Leo, z udawanym zainteresowaniem słuchał dziewczyny, zawsze podziwiałam ich przyjaźń. Tak różni, a jednak tacy sami. Byli jak rodzeństwo i zawsze się wspierali. Niko otworzył firmę ze wspólnikiem i robił to co lubił najbardziej. Nawet teraz był zajęty pracą. Oboje spełniali się w swoich zawodach i byli szczęśliwi, ale nigdy nie zapomnieli o sobie nawzajem, tworzyli piękną parę. Planowali swoją przyszłości, a świat czekał na nich z otwartymi ramionami.

Po pamiętnych wydarzeniach, kupiłam dom w którym spędziłam najlepszy czas życia. Choć mieszkałam w nim osiem miesięcy w roku, bo cztery zawsze spędzałam we Włoszech w Pescara. Zaplanowałam sobie nową tradycje, by co roku od maja do września mieszkać właśnie tam. W kraju, gdzie urodziła się moja miłości.

Chwile po mnie dołączyli moi rodzice i przyprowadzili Pana Alberta, niestety już na wózku. Od roku mieszka, w domu spokojnej starości. Jestem u niego na herbatce, przynajmniej cztery razy w tygodniu. Nasza przyjaźń nigdy się nie skończyła, w tych najgorszych chwilach, wspierał mnie jak nikt inny. On rozumiał, jak to jest przeżyć stratę.
-Będzie Max? -Zapytał w końcu mój tata.

-Jest, ale wiesz jak to z nim bywa. Ma własny plan. -Uśmiechnęłam się nieco niezręcznie bardzo licząc, że tata nie będzie drążył.

Max po tamtych wydarzeniach, dochodził do siebie bardzo długo. Nie mógł się pogodzić, że nic nie zrobiliśmy. Jak ja przeżywał żałobę, ale była między nami różnica. On z niej wyszedł, ja nie. Z biegiem czasu przywykłam, do ciągłego uczucia pustki. Choć były momenty, gdy myślałam by do niego dołączyć. Wiedziałam, że on jest w niebie, a ja muszę na nie zasłużyć. Zastanawiałam się, czemu akurat on? Przecież na to nie zasługiwał, dopiero lata później zrozumiałam. Nie każda dobra osoba, ma swoje szczęśliwe zakończenie. Bo życie nie jest, i nigdy nie będzie sprawiedliwe. Z drugiej strony każdy w życiu ma swój cel, może jego było, by odmienić mnie. Jak się nad tym zastanawiam, to moje zakończenie jest szczęśliwe. Robię tyle dobra dla świata, pomagam ludziom każdego dnia. Moja miłość, gdzieś na mnie czeka, a nasza historia jeszcze doczeka się nowego początku. Tylko już w niebie. Po dwóch latach nicości, wzięłam się w garść. Cały czas poświęcałam pracy, by nie myśleć o stracie. Udało się, w końcu się udało. Dziś zaczynam coś wielkiego i cieszę się, że tyle ważnych osoby mnie w tym wspiera.
W końcu nasze rozmowy przerwał mężczyzna, który wszedł na scenę. Czarny smoking prezentował się bardzo dobrze, na jego przystojnej sylwetce.

-Witam państwa na corocznej gali dobroczyńców. Jest mi bardzo miło, że mogę prowadzić pierwszą edycje, tego wydarzenia. Jest dziś z nami pomad sto osób, które każdego dnia niosą dobro światu. -Zaczął przemowę z idealną dykcją. Z dumą patrzyłam na ludzi, zgromadzonych na dużej sali. Młodzi, starsi, bogaci i ubodzy każdy niesie pomoc. Pierwsza gala zorganizowana przez moją fundacje. -Choć każdy z nas, tu zebranych niesie wielką pomoc. Jest osoba, która to wszystko zapoczątkowała. Mimo, że zmagała się ze swoimi problemami, chciała nieść dobro innym. Zapraszam na scenę, założycielkę naszego stowarzyszenia „Bratnia dusza" Panią Gracjanę Iverson.

Usłyszałam oklaski na całej sali, wyczułam dziesiątki spojrzeń na sobie. Poprawiłam włosy i dostojnym krokiem ruszyłam, w stronę sceny. Podeszłam do mównicy i rozejrzałam się po sali. Grobowa cisza która nastała, udowodniła mi. Jak wiele osób, mnie szanuje. Jakiś czas temu założyłam fundacje, pomagającą potrzebującym. Dziś udało mi się zebrać wszystkich naszych sponsorów i pracowników, by cieszyć się pierwszymi sukcesami.

ONE OF THE STARS #1 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz