dzeta

87 29 110
                                    

Wysoki i piskliwy głos zza moich pleców, zwrócił się w moją stronę.

W ekspresowym tempie obróciłam się i wtedy moje oczy natrafiły na nią.

Barbie, w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Margot Robbie powinna obawiać się, że w sequelu wymienią ją na dziewczynę, która stała obecnie przede mną. W wysoko pomiętej sukni, sandałach i z łukiem przyczepionym do ramienia, uśmiechała się w moją stronę tak promiennie, że natychmiastowo zaczęłam kwestionować swoją orientację seksualną.

– Corinne, była moją ciotką. Jest moją ciotką – poprawiłam się, mając na uwadze wcześniejsze słowa golaska. – A ty? Kogo odwiedzasz?

– Rodziców – westchnęła, wskazując na miejsce, w którym złożyła swoje podarunki. – Zmarli dawno temu na Tyfusa. A twoja ciotka?

– Tak samo – skłamałam. W rzeczywistości nie miałam pojęcia co stało się z Corinne Visillią. Zapewne jej śmierć była równie tajemnicza, jak i ona sama. – Artemisia Marides – przedstawiłam się, odwzajemniając uśmiech dziewczyny.

– Sofia. Właściwie to Sofia Apostolia Meloti – odpowiedziała, a ja nagle pożałowałam, że nie mam drugiego imienia. Jak dumnie to brzmiało! – Nie widziałam cię wcześniej w Melothesii, a uwierz, nic tutaj nie umyka mojej uwadze.

– Masz rację. Jestem tutaj dopiero od wczoraj.

– Przejezdna!

– Przyjezdna właściwie. Mieszkam w domostwie na górze – wskazałam palcem w stronę, z której przyjechałam. Uśmiech na jej twarzy zniknął, a zastąpiło go wyraźne obrzydzenie.

– Czyli urzędujesz z Therisem Patereasem... poznałaś już jego brata Eliasa Andrilisa?

– Nawet nie wiedziałam, że Theris ma brata – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Ja właściwie nic o nim nie wiedziałam, poza tym, że rzecz jasna nie lubił się ubierać.

– Ciesz się, to kompletny furiat. Nie wiem, czy woli łazić za mną, czy przeglądać się w zwierciadle i podziwiać swoje odbicie – ruszyła w stronę do wioski.

– Czyli jest narcystyczny? – zagadałam, łapiąc za wodze swojego konia i podążając za nią. Nawet nie wiem, dlaczego za nią szłam, ale coś wewnątrz mnie mówiło mi, że powinnam poświęcić więcej czasu tej nietypowej dziewczynie.

– On jest Narcyzem, jestem tego pewna! Gdyby nie on Demeter i Perfesona nadal byłyby razem, a my nie musielibyśmy znosić śniegu. W zimie jest tutaj naprawdę nieprzyjemnie.

Sofio Apostolio Metoli byłaś naprawdę miłym kontrastem dla niewiele mówiącego Therisa Patereasa. I dodatkowo ubranym!

– Zdążyłaś się już zadomowić? – kontynuowała, co jakiś czas zerkając przez ramię czy idę za nią.

– Powoli się przyzwyczajam do wszystkiego, ale pochodzę z... z daleka – odchrząknęłam. Nie byłam pewna, w jakim stopniu mogę być szczera z miejscowymi. Wydawali się żyć w jakiejś swojej zamkniętej bajce, która bardziej przypominała sektę, niż miasto, a ja wolałam nie skończyć z głową nabitą na pal, jako forma ostrzeżenia dla innych.

– Udajmy się razem do centrum polis do agory. Muszę zakupić kilka rzeczy, zanim będzie tam sąd.

– A co się wydarzy podczas sądu?

– Nie wejdziemy – wzruszyła ramionami. – I tak nie chcą do agory wpuszczać kobiet, ale bez obaw, ze mną wejdziesz prawie wszędzie.

– No tak, oczywiście – odwzajemniłam jej gest, udając, że wiedziałam o wszystkich zasadach panujących na wyspie. – Rzeczywiście nie byłam jeszcze w agorze.

Chronicles of HeliosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz