tau

42 16 79
                                    

– Czym właściwie są Dionizje Wielkie? Dopiero co obchodziliśmy Dionizje Małe... – westchnęłam, siadając naprzeciwko Therisa i Eliasa i wręczając każdemu z nich śniadanie.

– Ty masz tak na co dzień? – blondyn zwrócił się w stronę brata. – Ona nic nie rozumie?

– Nic – neandertalczyk wzruszył ramionami, po czym rozpoczął konsumpcję lub raczej żarcie. Ten człowiek żarł więcej w jednym posiłku niż ja przez tydzień.

– Dionizos śpi w zimie, a budzi się na wiosnę. Obchodzimy więc uroczyście jego sen i przebudzenie – skwitował blondyn, widząc, jak zabijam go wzrokiem.

– Czyli to taka grecka wersja „bożego narodzenia"?

– Czego? – Narcyz parsknął.

– No, gdy Jezus się... Nie ważne. Zapomnij. – Było blisko, zbyt blisko. Jeszcze kilka słów, a wylądowałabym na stosie. Ciągle zapominałam, że czasy Zeusa były przed czasami Jezusa. Czy to nie zabawne, że ich imiona tak do siebie pasują? – To jaki jest plan? Co powinnam dziś robić? Co powinnam włożyć na siebie?

– Chiton – Theris odezwał się, upijając wina z kielicha.

– Nie słuchaj mojego brata, on nie jest zbyt mądry.

– Jeden myślący w przód, drugi myślący wstecz... Czym ja sobie na was zasłużyłam?

– Dionizje Wielkie wypadają w porę, kiedy na krótki czas twarda i sucha ziemia, zwilżoną jest wiosennymi wodami, zieleni się i zakwita, co wypada... no teraz – Narcyz wskazał na zewnątrz.

– Po złożeniu ofiary śpiewa się dytyramb. Taka uroczysta pieśń – wtrącił olbrzym.

Skinęłam głową, dokończyłam jedzenie, posprzątałam po chłopakach i ruszyłam na piętro. Musiałam nie tylko przygotować się na dzisiejszy dzień, ale i stawić czoła innemu wyzwaniu.

Przywykłam już do tego, że Theris prawie każdego wieczora psioczy, napełniając wielką drewnianą balę wodą. Pojawił się jednak inny problem. Gdy olbrzym zniknął i skrył się przy Hadesie, jego brat dokleił się do niczym rzep, przenosząc niewielką część swojej uwagi z Sofi na mnie. W rezultacie kręcił się po domostwie Corinne jak irytująca mucha, której nie potrafiłam przegonić. Naprawdę nie chciałam, aby młody oglądał mnie nago... ponownie! Przypomnę wam, że podglądał mnie, Sofi i inne hetery! Nadal chowałam do niego o to urazę.

Korzystając więc z ciepłej pogody, udałam się nad rzekę i tam zmyłam z siebie pozostałości brudu i potu. Rozkoszując się promieniami słonecznymi i morską bryzą, odpłynęłam na chwilę... dosłownie i w przenośni. Cisza. Błoga cisza. Tego mi brakowało. Posiadanie paczki oddanych przyjaciół było naprawdę świetne i zawsze o tym marzyłam, ale w pewnym momencie moje baterie społeczne wyczerpywały się do zera, a oni nadal siedzieli mi nad głową.

Sofia pojawiła się po jakimś czasie od mojego powrotu, u progu drzwi, ubrana w piękną suknię, sięgającą do ziemi i naszyjnik z ogromnym połyskującym kamieniem. Zlustrowałam ją od stóp do głów, nie potrafiąc wyjść z podziwu jej urody. W takich momentach właśnie kwestionowałam swoją orientację seksualną.

I wtedy też, gdy oglądałam teledysk Rihanny i Shakiry.

W odpowiedzi dostałam jednak grymas. Grymas obrzydzenia.

Sofia złapała mnie za rękę i zaciągnęła na piętro, ignorując tym samym poirytowanych chłopaków, czekających przy koniach. Dopadła wszystkie tkaniny w posagu Corinne i gdy w końcu coś wpadło jej w oko, podskoczyła wesoło w górę. Biało niebieska suknia wylądowała na moim ciele, a zdobiły ją dodatkowo złote naszyjniki, paski i bransoletka umieszczona na moim ramieniu.

Chronicles of HeliosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz