43. PRACA

205 10 2
                                    

Caspi miał dzisiaj pierwszy dzień w szkole, więc tak jak mu dzień wcześniej obiecałam, jechałam właśnie do nich do domu. Trochę szkoda, że dołączył do klasy dopiero w drugim trymestrze, bo tu rok szkolny zaczynał się w kwietniu, a między pierwszym a drugim były wakacje.

Było pięć po siódmej, a on miał na ósmą. Zaparkowałam w końcu pod ich domem, a po wejściu nie widziałam żadnego z nich.

Mama Aki'ego była już w pracy, a głosy chłopaków w końcu usłyszałam z pokoju który zajmował młody.

–Nie założę tego krawata!– krzyczał Caspi, co mnie rozbawiło.

Gdy weszłam do pokoju od razu napotkałam spojrzenie przyjaciela, który przycisnął palec do ust, każąc mi siedzieć cicho, więc posłusznie stanęłam z boku i przyglądałam się scenie.

–Zakładaj to i koniec! Nie moja wina, że te durne szkoły mają jakieś walone mundurki!– odezwał się Azrel trzymając granatowy krawat w ręku, a chłopiec już ubrany w eleganckie spodnie i koszulę przez nim uciekał. Na łóżku leżała jeszcze marynarka, tak zwany gakuran.

–Odczep się ode mnie! O! Cześć Val– zwrócił się do mnie, na co pomachałam mu delikatnie i usiadłam na łóżku przyjaciela, skoro już wiedzieli o mojej obecności.

–Boże, dziecko, możesz ten krawat zdjąć lub poluzować po pierwszej lekcji, nie obchodzi mnie to. Chcę tylko, żebyś zrobił dobre pierwsze wrażenie, a potem rób sobie co chcesz. Jutro nie będziesz musiał go w ogóle zakładać jak nie chcesz– powiedział w końcu jego brat wyciągając do niego krawat na otwartej dłoni, a on niechętnie go wziął.

Zauważyłam, że miał problem z zawiązaniem go, więc przykucnęłam by zrobić to za niego. Udało mi się zrobić to szybko i płynnie, po czym wstałam i uśmiechnęłam się do niego.

–Nie ma za co. Pamiętam, jak tobie kiedyś wiązał Xavier, a potem nauczył mnie, żebym ci wiązała łamago.– Spojrzałam na przyjaciela, który zaśmiał się cicho i pokręcił delikatnie głową.

–Dawno i nieprawda– odparł.– Na którą macie tą rozmowę o pracę?

–Na dziewiątą, a co?

–Jadę z wami, nie chce mi się pracować samemu, a na studia pójdę wtedy kiedy ty– rzucił, na co przewróciłam oczami i go przytuliłam.– Dobra, a teraz ruszać dupy bo nie zdążymy– dodał, więc spojrzałam na zegarek i faktycznie była już ósma czterdzieści.

–Możemy zrobić trochę hałasu jak będziemy podjeżdżać pod szkołę?– spytał Caspi biorąc swoją torbę z książkami i idąc za nami ruszył do przedpokoju, gdzie ubrał buty.

–Ty się jeszcze pytasz?– zaśmiałam się, na co szeroko się uśmiechnął.– Dobra, to czym jedziemy?

–Ja chcę wybrać!– wtrącił się młody podnosząc głowę znad butów.– Rex Val i chaser Aza. Ja jadę z Azem, a wy razem– zadecydował, na co ja z przyjacielem jedynie wzruszyliśmy ramionami, a brunet głęboko westchnął jakby miał już dość jego darcia się.

–A mogę ja pojechać z tobą, a Val pojedzie z twoim bratem? Zabierzemy jej auto, co ty na to?– odezwał się Aki, a ja myślałam, że zaraz go uduszę. No chyba nie. Nie przeszkadzała mi sama obecność Azrela, ale jakoś nie do końca chciało mi się siedzieć z nim w samochodzie sam na sam po tym co działo się w dniu imprezy. Chociaż w sumie to wszystko przeze mnie, bo byłam mu winna te cholerne przysługi.

–Dobra!– Caspi, któremu humor już się poprawił wybiegł przed dom, a ja niechętnie oddałam kluczyki do rexa i poszłam za Azem do jego samochodu.

Teraz tylko przetrwać.

Usiadłam na miejscu pasażera, zapięłam pasy, po czym oparłam głowę o rękę i wyjrzałam przez okno. Chłopak po chwili odpalił silnik i ruszyliśmy za Akim, który doskonale znał drogę do tamtego miejsca, bo kiedyś jeździliśmy tam codziennie.

Last Race #1 [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz