5. Most i niespodziewane spotkanie

10 2 6
                                    

7 listopada godzina 2:52

Hank obiecał odwieźć ją do domu.

Wytrzeźwiał więc od razu wrócił do normalnego funkcjonowania.

Było bardzo zimno po drodze, mimo to zatrzymał się z jakiegoś powodu przed mostem żeby pomyśleć.

Stanie przed mostem w taką pogodę i z wcześniejszą próbą strzelenia sobie w łeb nie wydawało się być dobrym pomysłem, ale jakby co mieli go z Connorem na oku...

Jones siedzi teraz z androidem w samochodzie mężczyzny w którym leci teraz mocny rock zamiast wcześniejszego mocnego metalu.

Amery czuję wibracje telefonu dochodzące z torby.

Kto o tej porze coś od niej chce?

Stephen: 01 do 02 czy przestępca złapany? Powtarzam, czy przestępca złapany.

Uśmiecha się rozbawiona, wywracając oczami.

Amery: 02 do 01 przestępca złapany, niedługo wracam do bazy.

Odkłada telefon z powrotem do torby i widzi kątem oka jak Connor z przodu na nią patrzy z lekkim uśmiechem.

Czy on tak się normalnie uśmiecha?

- Co?-pyta, krzyżując z nim spojrzenie.

- Idziemy?-spytał, kiwając głową w kierunku północy. Wciąż ma ten uśmiech na twarzy.

Jest taki, hm uroczy? Jak u małego chłopca gdy się z czegoś cieszy.

- Zaraz zaraz czy ja go nazwałam uroczym? Co to za przymiotnik w ogóle?!-biła się w myślach, lekko się mieszając- No dobra jest czasem uroczy! Szczególnie jak się uśmiecha. Boże co ja mówię!

- Amery?-podskoczyła gdy ją zawołał wybijając z rytmu- Wybacz. Czy idziemy już do porucznika?

- Tak, tak. Idziemy- kiwa głową, otrząsając się z transu. Wciąż jest lekko speszona z powodu swoich myśli,  zabiera torbę z siedzenia obok i wychodzi z androidem z samochodu.

Ruszyli alejką parku a android wciąż się jej przyglądał.

Trochę ją to drażniło.

- Doskonały pokaz umiejętności w trakcie tego pościgu-odezwał się w końcu, przerywając niezręczną ciszę. Obróciła do niego głowę, wciąż uśmiechał się w ten sam sposób. Nie wywoływało to w niej już takiego speszenia, przyglądała mu się z zaintrygowaniem- Faktycznie masz talent aby zostać dobrą policjantką.

Uśmiechnęła się do niego w wdzięczny sposób.

- I vice versa-odparła, patrząc na pustą ławkę z jakąś gazetą położoną na niej.

Główny tytuł brzmiał "Tajemniczy Pan Kamski".

Connor zaczął ją wertować po czym odłożył z powrotem i ruszyli dalej.

- Z ciekawości, czemu nie strzeliłeś?-spytała androida, który odwrócił się do niej szybko- Czemu nie strzeliłeś do tych androidek jak miałeś broń? Mogłeś rozwiązać swoją sprawę, wykonać misję, do czego zostałeś stworzony. Sam to mówiłeś.

Próbowała coś z niego wyciągnąć, niemożliwym było, że tak po prostu nie strzelił do nich.

Musiał coś poczuć.

Znajdowali się już blisko Hanka, niedaleko placu zabaw przy którym siedział na jednej z ławek.

Plac zabaw....

Placement-Connor x OC(DBH)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz