8 listopada godzina 16:45
Po przekroczeniu progu dachu wieży, wszystkie głowy skierowały się na nich.
- Patrz stary, Meksykanka i plastik-Amery usłyszała kpiący głos za nimi- Tym nas będą zastępować, imigrantami i androidami!
Obróciła się do nich stanowczo i objęła wściekłym wzrokiem.
- Tak się zdaje, że doskonale znam angielski i potrafię Pana zrozumieć!-wręcz warczy w jego kierunku dziewczyna- Proszę więc nie nazywać mnie imigrantką, z łaski swojej! Mieszkam tu całe życie, a moja matka była Amerykanką, więc ja też się nią czuję!
Policjant wydaje się być oburzony zachowaniem brunetki ale nic więcej nie mówi, oddalając się na bok.
Jones wraca z powrotem do Connora i mówi:
- To była najbardziej androidzka metoda riposty, jaką w życiu użyłam.
RK800 patrzy na nią z dumnym uśmiechem.
- Uczysz się chyba od najlepszych, Amery.
Dziewczyna wywraca oczami.
- Wysokie ego też wam wszystkim wgrywają czy tylko Tobie?-burknęła w jego kierunku, szturchając go w ramię- Do roboty, detektywie.
Amery badała oczami dach, sprawdzając ślady.
Nagle, jej telefon zaczął wibrować.
Wyjęła go z przedniej kieszeni, przykładając do ucha i zauważając jak Hank zaczyna krótką wymianę zdań z androidem.
- Halo babciu? Jestem w pracy-odeszła na bok, zatykając sobie drugie ucho. To był błąd.
- DZIECKO, TY ŻYJESZ?!-wrzask babci wydobył się z telefonu.
- Babciu-wykrzywiła swoją twarz w grymasie-Mogłabyś ciszej?
- CO CISZEJ!? CO CISZEJ! JA TU SŁYSZĘ W TELEWIZJI ŻE TE PRZEKLĘTE ANDROIDY STACJĘ TELEWIZYJNĄ ZAATAKOWAŁY I CIĘ TAM WIDZĘ, JESZCZE Z TYM PLASTIKIEM OBOK!
Amery westchnęła ciężko.
- Spokojnie, wszystko jest pod kontrolą. Jestem bezpieczna- powiedziała, odsuwając telefon od ucha.
- AMERY DO JASNEJ CHOLERY, W CO TY SIĘ WPAKOWAŁAŚ?! PRZECIEŻ TO COŚ MA BROŃ, MOŻE CIĘ ZASTRZELIĆ!
- Babciu, uspokój się!-mówiła do niej Jones, stanowczym głosem- Dostaniesz zawału zaraz, jestem bezpieczna. Też mam broń przy sobie, poza tym pracuję z wykwalifikowanymi policjantami, którzy mają kontrolę nad wszystkim-próbowała ją uspokoić wnuczka.
- AMERY TY POD ŻADNYM POZOREM NIE POZWÓL MU SIĘ SKANOWAĆ!-Miriam nie przestawała wrzeszczeć- ANI CHOCIAŻBY DOTYKAĆ! DZIECKO DROGIE, TO DO NAS JAKIEŚ ZAGROŻENIE PRZYNIESIE! CYBERLIFE NAS BĘDZIE ŚLEDZIĆ!
- Babciu, podaj mi Stephena-zleciła Amery, patrząc jak Hank przyglądała jej się spod zmarszczonych brwi. Głośny trzask i usłyszała ciche przywitanie brata- Słuchaj brat, podaj jej coś na uspokojenie i żeby myślała o czymś innym. Naprawdę jestem bezpieczna i zajęta w tym momencie. Okej?
- Rzuciła się na ten telefon od razu, nie zdążyłam nawet zareagować-Stephen mruknął.
- Nic się nie stało-odpowiedziała mu siostra- Tylko pozwól jej się uspokoić, żeby na zawał nie zeszła.
- Trzymaj się siora.
- Cześć.
Rozłączyła się a jej wzrok znowu padł na porucznika.
![](https://img.wattpad.com/cover/367461389-288-k617428.jpg)
CZYTASZ
Placement-Connor x OC(DBH)
Fanfic- Możemy go kupić?! - Nie jest na sprzedaż. A nawet jeśli, to jest wart więcej niż 1000 moich rocznych pensji, braciszku. ○ 22-letnia Amery Jones żyjąc w mieście Detroit ma wystarczająco dużo na głowie. Mieszkając w 2 pokojowej mieszkanio-klitce z...