Rozdział 19 cz. I

114 29 16
                                    

Zaśmiałam się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaśmiałam się. Z mojej piersi wydobył się chichot. Z początku cichy, stłumiony przez ramię Fabiana, w które wtuliłam twarz, a po chwili zaczęłam się śmiać w głos. Było mi tak bardzo dobrze, że nie byłam w stanie zapanować nad tym odruchem. Chciałam się śmiać, tańczyć i skakać, żeby cały świat wiedział, jak cudownie się czułam.

– Cholera, byłem taki kiepski? – zapytał zmartwiony Fabian.

Uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć. Uśmiechał się i odetchnęłam. Żartował.

– Głuptas z ciebie. – Pocałowałam go krótko, ale przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek, wsuwając palce w moje włosy. Westchnęłam, czując ponowną falę pożądania. Zadrżałam, gdy opuszkami palców drugiej dłoni sunął niespiesznie po moich lędźwiach, wywołując przyjemne dreszcze. Jego palce znaczyły ścieżkę w górę, wzdłuż kręgosłupa. Zaśmiałam się, gdy połaskotał mnie po żebrach.

Zawiał chłodny wiatr, uderzając w nasze rozpalone ciała, a po chwili zaczęłam zgrzytać zębami.

– Musimy wracać – powiedział z żalem Fabian, na co kiwnęłam głową. Cmoknął mnie w nos i podał ubranie. Wiedziałam, że patrzył na mnie, gdy zakładałam sukienkę. Westchnął ciężko, na co ponownie się zaśmiałam. Nie pozwolił mi zapiąć guzików, sam to zrobił, patrząc mi przy tym głęboko w oczy. Odgarnął włosy z mojej twarzy i założył kosmyk za ucho. Przez chwilę wydawało mi się, że w jego oczach pojawił się smutek. Nie chciałam, żeby był smutny już nigdy więcej. Nie pozwolił mi zbyt długo myśleć o jego relacjach z rodzicami, nie chciał, aby było mi go żal. Teraz już wiedziałam, co mogło mieć wpływ na jego brak pewności siebie i byłam przekonana, że właśnie tego wieczora poznałam prawdziwego Fabiana. W głowie mi się nie mieściło, jak jego rodzice mogli stłamsić tak wspaniałego mężczyznę i wbić mu do głowy, że nic nie jest wart. Miałam zamiar odczynić ten urok i pokazać mu, że jest bezcenny.

– Jesteś wspaniały, wiesz? – Ujęłam jego twarz w dłonie i zbliżyłam swoją, aż stykaliśmy się czubkami nosów.

– Teraz już tak – zażartował. – Tobie wierzę na słowo.

– Cieszę się nawet, że przez tyle lat byłeś zamknięty. Z czysto egoistycznych pobudek. Chcę cię mieć tylko dla siebie. Jeśli mi pozwolisz, ja będę cała twoja.

– Nie marzę o niczym innym, Alice – wyszeptał. – Nigdy nie chciałem żadnej innej. Zawsze chciałem tylko ciebie. Żadna nie może się z tobą równać.

W moich oczach zaszkliły się łzy, bo ja marzyłam właśnie o tym, żeby stać się dla kogoś całym światem.

Fabian przytulił mnie mocno, a ja oddałam ten uścisk. Czułam się, jakbym w swoich ramionach trzymała już wszystko. Czego więcej było mi trzeba? Chciałam, żeby był już zawsze, ale z tyłu głowy osiadła niespokojna myśl o jego chorej mamie. Nie mogłam odbierać mu czasu z nią, tym bardziej, że wiedziałam, jak to jest stracić bliską osobę. Bez względu na to, co Fabian powiedział, byłam przekonana, że ją kochał i chciałby przy niej być. Byłam pewna również, że ona kochała jego. Może nie potrafiła tego okazać? Teraz mieli czas na to, aby poprawić swoje relację.

Śladami tęsknotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz