Rozdział 10

138 33 35
                                    

                                   

Dzieliły nas zaledwie ułamki sekundy od pocałunku, gdy zadzwonił mój telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dzieliły nas zaledwie ułamki sekundy od pocałunku, gdy zadzwonił mój telefon. Bryła lodu osiadła gdzieś w dole brzucha, gdy dźwięk telefonu przerwał magiczną chwilę. Nie była magiczna tylko z powodu tego przesyconego wzajemnym uniesieniem powietrza, ale też dlatego, że Fabian był pierwszą osobą, której opowiedziałam o śmierci moich rodziców i przy której bez żadnych zahamowań wybuchłam płaczem.

Moi rodzice nie żyli od trzech lat, a moment, gdy tak nagle straciłam dwójkę ukochanych ludzi i najlepszych przyjaciół był dla mnie najczarniejszą chwilą mojego życia. Po śmierci syna mój dziadek jeszcze bardziej podupadł na zdrowiu, a we mnie zrodził się lęk, że jeśli stracę również jego, nie będę miała już nikogo. 

W Sunset Beach nie znalazłam nigdy tak wspaniałych przyjaciół, jakich miałam w Sacramento. Zajęłam się z rodzicami podreperowaniem budżetu pensjonatu i przywróceniem mu dawnej świetności. Nie wiedzieliśmy, że było tak bardzo źle, że dziadkowie byli na skraju bankructwa. Udało się. Wspólnymi siłami odbiliśmy się od dna, a później przyszła ta tragedia. 

Aby nie załamać się i nie zaprzepaścić ciężkiej pracy rzuciłam się w wir obowiązków. Nie byłam dziewczyną, która usiadłaby i się nad sobą użalała. Ból przekładałam na jeszcze większą ilość pracy. To pomagało przetrwać, ale przy Fabianie w końcu pękłam. Było mi lżej na sercu.

— Przepraszam — powiedziałam, żeby przerwać niezręczną ciszę.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

— Za to, że tak się rozkleiłam. Nie chciałam cię obarczać moim bólem, po prostu...

Fabian przystanął jak wyryty, a na jego twarzy malowało się niedowierzanie.

— Nie przepraszaj, Alice. Gdybyś mi o tym nie powiedziała, nie miałbym pojęcia, że spotkała cię tak wielka tragedia. Wciąż jesteś taka... — Zamilkł, odchrząknął i ponownie ruszył.

Zagrodziłam mu drogę.

— Powiedz, jaka. — Uśmiechnęłam się, przekrzywiając głowę.

Otworzył usta, ale żadne słowo z nich nie wyszło, jednak jego oczy mówiły całkiem sporo. To jak na mnie patrzył, nie pozostawiało żadnych wątpliwości, że mu się podobam. Chciałam, aby w końcu się przełamał. Nie dla mnie. Dla siebie. Jednocześnie szanowałam jego granice. Jeden zły ruch i mógł schować się z powrotem w swojej skorupie. Tak jak dawniej. Prawdopodobnie to była moja ostatnia szansa, żeby się do niego zbliżyć. Nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że nasze ponowne spotkanie nie było przypadkiem. Z resztą, nie wierzyłam w przypadki.

— Radosna — odpowiada po chwili Fabian. — Nie wiem, jak to robisz. Ja bym się nigdy nie pozbierał po czymś takim. Fascynujesz mnie, bo to nie wydaje się udawane.

Śladami tęsknotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz