Rozdział 22

95 19 15
                                    

Nie wiedziałam, dokąd zabiera mnie Fabian, ale czułam niemałą ekscytacja na samą myśl, co takiego wymyślił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiedziałam, dokąd zabiera mnie Fabian, ale czułam niemałą ekscytacja na samą myśl, co takiego wymyślił. Podobała mi się ta jego wersja. Gdy jechaliśmy samochodem, śmiejąc się, żartując i słuchając muzyki, na chwilę zapomniałam o tym, że nasz czas powoli dobiega końca. Trzymałam jego dłoń mocno, puszczając ją tylko wtedy, gdy musiał zmienić bieg. 

Kiedy nagle zatrzymał samochód na poboczu, spojrzała na niego zaskoczona. Ze schowka wyjął opaskę, którą podczas pierwszej randki również zawiązał mi oczy. Bez słowa pozwoliłam sobie odebrać widoczność, ufając mu w stu procentach. 

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, a ja znowu odzyskałam wzrok, na chwilę zaniemówiłam, po czym wybuchnęłam śmiechem i rzuciłam mu się w ramiona. 

— Lunapark! — zawołałam. — Ostatni raz byłam w wesołym miasteczku, jako nastolatka.

— Ja nigdy nie byłem, więc chciałem, żeby mój pierwszy raz był z tobą. — Mrugnął do mnie okiem i złapał za dłoń. 

Wciągnęłam w nozdrza mieszaninę zapachu prażonej kukurydzy, waty cukrowej i świeżo pieczonych gofrów. Zewsząd docierały do nas piski dzieciaków i ich radosne śmiechy. 

Całkiem bezwiednie przyszła mi do głowy myśl, jakby to było gdybyśmy kiedyś przyszli tutaj z naszymi dziećmi. Byłam w stanie zobaczyć taką przyszłość, ale ze względu na okoliczności wolałam skupić się na chwili obecnej i nie wybiegać za daleko myślami. To, co się między nami działo było jakimś szaleństwem, a ja czułam się upojona ostatnim czasem. Tak bardzo nie chciałam, aby to się kończyło.

Fabian kupił dwa bilety i weszliśmy przez wielką bramę, a ja poczułam się jak dziecko na widok straganów z kolorowymi balonami, pluszowymi maskotkami do wygrania i różnorodnymi grami zręcznościowymi. W oddali piął się niczym wijący wąż rollecoaster z zawrotnie pędzącymi wagonikami. 

— Od czego chcesz zacząć? — zapytał Fabian, rozglądając się wokół. 

Rozpoczęliśmy naszą przygodę od kolejki górskiej, która nie tylko podniosła nam poziom adrenaliny, ale też wywołała u mnie tak głośny śmiech, że jeszcze długo potem mieliśmy z tego ubaw. Wagoniki pędziły z zawrotną prędkością, a ja kurczowo trzymałam się Fabiana, który, choć nigdy wcześniej nie był w wesołym miasteczku, wyglądał na zupełnie rozluźnionego. W pewnym momencie, tuż przed największym zjazdem, spojrzał na mnie z uśmiechem i krzyknął:

— Trzymaj się mocno!

Zaraz potem zanurkowaliśmy w dół, a moje krzyki mieszały się z jego śmiechem. Kiedy zeskoczyliśmy z wagonika, oboje ledwo trzymaliśmy się na nogach ze śmiechu.

— Teraz musimy spróbować coś mniej szalonego — zasugerował Fabian, chwytając mnie za rękę.

Postanowiliśmy więc zagrać w kilka gier zręcznościowych. W jednej z nich Fabian musiał strzelać do celów, żeby wygrać mi pluszową maskotkę. Okazało się, że jest w tym całkiem niezły, bo po kilku celnych strzałach podszedł do mnie z ogromnym, różowym misiem.

Śladami tęsknotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz