⭒8⭒

286 37 4
                                    

Po tym, jak chłopcy upewnili się, że ja i Mina żyjemy i mamy się dobrze, zaczęli się z nas śmiać. Nie byli tacy inteligentni jak myśleli, bo gdy tylko podeszli bliżej jeziorka, ja z różowowłosą wciągnęliśmy ich do wody.

I tak zaczęła się długa walka na chlapanie wodą i uciekanie przez cały staw. Skończyliśmy się tak bawić długo po zachodzie słońca. Dopiero wtedy wyszliśmy z wodą i cali przemoczeni oraz zmarznięci wróciliśmy do domu Miny. Podłogę, oczywiście, że bardzo pomoczyliśmy, co potem musieliśmy posprzątać. Wzięliśmy gorące prysznice, a potem wszyscy razem zachwyciliśmy się pomysłem o maratonie filmowym.

To nie był jakiś wielki maraton, bo zaczynał się jakoś dopiero o północy, a i tak większość nawet nie wytrwała do trzeciego filmu. Denki, jak to Denki, usnął w pierwszej połowie Meridy. Ja I Sero daliśmy radę dotrwać do końca Mulan, ale po niej też odlecieliśmy. A Kiri I Mina, no cóż, jak to Kiri i Mina. Mam pewne podejrzenia, co robili razem, gdy zostali sami. Chyba nie tylko ja tak myślałem, bo rano wymieniałem z Denkim i Sero porozumiewawcze spojrzenia.

W niedzielę chłopcy poszli do siebie od razu jak wstali, a ja i Mina ogarnęliśmy trochę dom. Byliśmy w naprawdę dobrych humorach, też dzięki temu, że po poprzednim dniu jednak nie jesteśmy chorzy, co było prawdopodobne. Później znowu wpadli do nas chłopcy. Sero uczył mnie i Denkiego matmy i fizyki, a Kirishima Minę chemi. W osobnym pokoju. Jeśli nie uczyli się chemi, to przynajmniej nie przeszkadzali naszej trójce, bo byli naprawdę cicho.

Wieczorem miałem próbę szkolnego zespołu. Sero podwiózł mnie i Denkiego pod dom Jirou, a ja przez podróż nastawiałem się już mentalnie na kolejną dawkę wkurwienia, które, jak byłem pewny, zagwarantuje mi pewna blondi.

- Cześć! - Rzuciła do nas wesoło Jirou, stojąca w drzwiach wejściowych jej domu. - Już wszyscy są, wchodźcie śmiało.

Posłałem odjeżdżającemu Sero uśmiech na pożegnanie, po czym podążyłem za ciemnowłosą i Denkim do środka.

- Będziemy mieć niedługo jakieś występy? - Zagadnąłem.

- Czasami jeździmy na jakieś konkursy, albo gramy na różnych uroczystościach. Na razie nic takiego się nie szykuje. Czekamy na ogłoszenie jakiegoś konkursu, a napewno weźmiemy w nim udział.

- A co najczęściej jest nagrodą?

‐ Stypendium. Można to też wpisać w podaniach na studia, na pewno się przyda. Ah, I jeszcze to ci pewnie pomoże utrzymać się na wymianie.

Zadowolony pokiwałem głową na słowa dziewczyny. W tym samym momencie, od środka weszliśmy do garażu. Stała tu już gitara Jirou, ustawiony keyboard że stojącym przy nim Shinsou, oraz na samym środku perkusja, jeszcze bez Katsukiego. Na chwilę podniosłem jedną brew, ale uznałem, że nie będę o niego pytać.

Jirou pokazała mi i Denkiemu miejsce do ustawienia się. Zaczęliśmy przygotowywać sprzęt, a wtedy do pomieszczenia wszedł Bakugou. Siła woli mi nie wystarczyła. Chcąc, nie chcąc, zerknąłem na niego.

I o kurwa, to był błąd.

Błąd, bo przez chwilę nie potrafiłem oderwać od niego wzroku, bez względu na to, jak bardzo się za to znienawidziłem.

Jego jasne blond włosy sterczały we wszystkie strony, jakby przed chwilą odbył jakiś trening życia, ale, nawet w takich wyglądał aż za dobrze. Blada cera, prawie jak u wampira, idealnie kontrastowała z kolorem włosów i tymi krwawymi tęczówkami. Jego oczy skanowały pomieszczenie, razem z osobami w środku. Czerwone, pogardliwe spojrzenie zatrzymało się na mnie na chwilę dłużej, niż na reszcie ludzi, jeszcze bardziej się nasilając. Miałem trochę głupie wrażenie, że wyraz twarzy alfy ledwie zauważalnie się wtedy zmienił, ale nie potrafiłem określić, co dokładnie. Oczy stały się pełniejsze jakieś złości, można by rzec, nawet nienawiści, tak po części.

⭒ʟᴇᴛ ʜɪᴍ ɢᴏ⭒bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz