24.Czy tak miało być?

487 19 8
                                    

(Hejka, bardzo was przepraszam że dawno nie było rozdziału ale nie miałam weny. Mam nadzieję że spodoba wam się ten rozdział bo pisałam go około 3 godziny).

Pov Hailie:

Szczerzę to nie mam za bardzo pomysłu co robić dalej bo to co miało być się rozpadło.

Jednak trzeba się z tym pogodzić.

Adrien pisał do mnie codziennie ale też pytała o spotkanie, nie zawszę mogłam ale starałam się spotykać.

---------------------------------------------------------------------------------------

Wstałam rano a obudził mnie dźwięk wiadomości.

Wiedziałam od kogo ona jest.

Wiadomo że od Adriena. Więc postanowiłam ją otworzyć:

- Witaj Hailie Monet zapraszam cię na spotkanie?

- Gdzie - natychmiast odpisałam.

- Gdzie tylko zechcesz - ta odpowiedź przyszła od razu.

''Na pewno daleko od rezydencji''.

Nie wiem czemu ale wybrałam jakąś kawiarnie:

- Kiedy? - napisałam.

- Kiedy tylko zechcesz.

''Teraz''.

- Teraz.

- W takim razie Hailie Monet widzimy się w kawiarni.

Po tej Wiadomości poszłam do Vincenta. Trzeba mu powiedzieć że gdzieś jadę. Ale gdzie? Nie wiem. Trzeba coś wymyślić. ''Niestety''.

Postanowiłam że ''pojadę do galerii''.

Kiedy podeszłam pod drzwi do gabinetu Vincenta odezwałam się do ochroniarza:

- Dzień dobry, czy mogę wejść do Pana Moneta?

- Chwilka, zaraz do niego zadzwonię.

Patrzyłam na ochroniarza pogrążonego w rozmowie z Vincentem. Wyglądała trochę zabawnie. Chwilę po tym jak ochroniarz skończył rozmawiać, Vincent otworzył drzwi do swojego gabinetu i zaprosił mnie do środka. 

Usiadłam na kanapie, na przeciwko biurka Vincenta. Kiedy Vincent usiadł i poświęcił dla mnie całą swoją uwagę, zaczęłam mówić:

- Vincent, mogę jechać do galerii?

Vincent wpatrywał się we mnie uważnie jakby szukał jakiegoś kłamstwa:

- Dobrze, a o której wrócisz?

- O 19.

- Dobrze, jakby miało coś się zmienić to proszę abyś do mnie zadzwoniła.

- Dobrze. - odpowiedziałam i wyszłam.

Skierowałam się do garażu i wsiadłam w moje złote porsche. Wyjechałam z posesji Monetów i włączyłam mapę.

Do kawiarni dojechałam dość szybko. Na parkingu stał czarny samochód. Kiedy zobaczyła że wysiadam on zrobił to samo.

Był ubrany tak jak zawszę, czyli w garnitur:

- Witaj Hailie Monet.

- Hej Adrien.

- Dlaczego akurat wybrałaś tą kawiarnię?

- Nie wiem, dlaczego że wyskoczyła mi pierwsza w wyszukiwaniu i najdalej rezydencji.

Adrien cicho się zaśmiał:

- A no tak, zapomniałem.

Skierowaliśmy się w stronę wejścia. Adrien dał mi wejść pierwszej. Kiedy usiedliśmy to obsługa przyniosła nam karty:

- Co zamawiasz? - zapytałam Adriena.

- Czarną kawę, a ty?

- Ja chyba cappuccino.

Po chwili podszedł kelner i spytała się o nasze zamówienia. Adrien także powiedział moje zamówienie. Kiedy kelner odszedł, zapytałam Adriena:

- Dlaczego potrzebne było takie pilne spotkanie?

Adrien spojrzał na mnie po czym trochę się przybliżył i zaczął tłumaczyć:

- Hailie, bardzo mi ciebie brakuje, często myślę o tobie i o tym dlaczego Vincent się nie zgodził.

- Ja też.

Adrien trochę się odsunął kiedy zobaczył kelnera zmierzającego w naszą stronę. Ten postawił nasze kawy przed nami i odszedł.

Podniosłam do ust kubek z kawą i ją spróbowałam. Była bardzo słodka nawet beż cukru. Kawa Adriena chyba nie była taka słodka jak moja bo się lekko skrzywił.

Adrien rozpakował saszetkę z cukrem, wsypał cukier i go rozmieszał.

Po odstawieniu kawy na stolik spojrzałam na Adriena jakbym czekała aż się odezwie, on chyba to zrozumiał bo po chwili odezwał się:

- Hailie, ja nie odpuszczę i będę o ciebie dalej walczył.

Ja nie odpowiedziałam tylko znów napiłam się kawy.

Gdy wypiliśmy całe kawy była już 18:30 a zjechaliśmy się o 18:00.

Postanowiliśmy już się zbierać, więc wyszliśmy z kawiarni. Kiedy podeszliśmy do naszych samochodów to ziewnęłam.

Adrien widząc to chwilę rozmyślał a zaraz zapytał:

- Hailie, czy chcesz dziś pojechać do mnie na noc?

Czy chcę pojechać z Adrienem do niego do domu i to w dodatku na noc? Tak. Tylko jest jeden problem.

Vincent.

Jak mu wytłumaczyć że nie wrócę na noc do domu?

Nie wiem ale coś wymyślę:

- Chciała bym tylko muszę najpierw zadzwonić do Vincenta i znowu mu trochę nakłamać.

Adrien pokiwał głową. Złapałam za telefon i wybrałam numer mojego najstarszego brata:

- Witaj Hailie.

- Hej Vincent.

- Coś się stało?

- Nie, ale mam pytanie. Czy mogę iść na noc do Mony?

Vincent nie odpowiadał bo najwidoczniej się zdziwił:

- Dobrze, tylko poproszę któregoś z braci to przywiezie tobie ubrania.

- Nie, nie potrzeba Mona mi jakieś pożyczy.

Vincent znów się zdziwił:

- Dobrze, to jutro zadzwoń kiedy będziesz wracała.

- Dobrze, pa Vincent.

- Do widzenia Hailie.

Łał Vincent się zgodził:

- I jak?

- Vincent się zgodził.

- To wspaniale teraz jedziemy do mnie?

- Tak.

Wsiedliśmy do swoich aut. Adrien kazał mi jechać za nim a jeśli go zgubie to zadzwonić a wtedy on zjedzie na jakieś pobocze i wyślę mi swoją lokalizację.

Zgodziłam się na taką umowę bo co innego miała bym zrobić?

Jechałam cały czas za Adrienem i go nie zgubiłam.

Kiedy już wysiedliśmy pod jego apartamentem, Adrien podszedł do moich drzwi i mi je otworzył. Kiedy weszliśmy do jego domu to dopiero wszystko się zaczęło...

-------------------------------------------------------------------------------

Hejka, mam nadzieję że się podoba.

To jest mój rekord bo aż 755 słów!

pytania --------->

ocena----------->

krytyka--------->




Hailie i Adrien - świat pełen monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz