12.

41 9 9
                                    


Następnego dnia Izuku był we wspaniałym humorze. Wyspał się, jak jeszcze nigdy wcześniej. Zdecydowanie był przygotowany na podróż do Eronev. Już wcześniej uzgodnili, że to w jego kierunku podążają. Było to rozsądne, bo właśnie przez to królestwo biegła najszybsza droga. Był wdzięczny księciu, że wczoraj postarał się o najlepszy pokój dla niego. Miał wrażenie, że chciał mu dzięki temu wynagrodzić swoje poprzednie zachowanie, które było doprawdy paskudne.

Spotkali się przed wejściem do karczmy, w której nocowali. Bakugo rzecz jasna już na niego tam czekał. Deku nawet nie był tym zdziwiony. Przyszły król często był wszędzie przed czasem.

— Świetnie. Właśnie się zastanawiałem gdzie, do stu diabłów, jesteś.

Izuku nic na to nie odpowiedział, jedynie wzruszył niedbale ramionami. Mógłby spróbować powiedzieć, zgodnie z prawdą, że wcale się przecież nie spóźnił. Rozumiał jednak, że to nic nie da, bo Katsuki miał swoją własną wersję wydarzeń. Zawsze wszystko wiedział najlepiej.

Droga do królestwa minęła im w zatrważającym milczeniu. Deku był pochłonięty myślami. Zastanawiał się jak przebiegnie ich spotkanie z królową. Oboje widzieli ją tylko raz. Tamtego dnia został wydany bal, na który ówczesna królowa wybrała się wtedy ze swoją siostrą oraz rodzicami. Jednakże było to przecież kilka lat temu. Zastanawiał się, czy bardzo się zmieniła. Pamiętał doskonale, że na widok jej siostry uznał, że wspaniale by do niego pasowała.

Cóż, nigdy jednak się nie dowiedział, czy jego domysły były słuszne. Księżniczka Moe kilka miesięcy przed swoimi osiemnastymi urodzinami została zgładzona. Niektórzy złośliwi ludzie rozpowiadali plotki jakby to Uraraka wynajęła siepaczy. Biorąc pod uwagę, że dzięki śmierci siostry objęła panowanie nad królestwem, brzmiało to logicznie. Jemu jednak nie chciało się w to wierzyć. Tamtego dnia, na balu, wydawała się być przecież najbardziej wstydliwą osobą, jaką w życiu widział. Jednocześnie wiedział jednak, jak mało kto, że pozory bardzo mogą mylić.

W Eronev wszystko było przesycone intensywnym zapachem kwiatów, które otaczały niemal każdy zakątek. Pola pełne były kolorowych tulipanów, lawendy, przebiśniegów oraz róż, tworząc tym samym niesamowity krajobraz. Drzewa owocowe obsypane były delikatnymi kwiatami jabłoni, grusz i brzoskwini. Ptaki śpiewające wesołe pieśni przelatywały nad głowami mieszkańców, a motyle tańczyły w powietrzu, malując piękne wzory na niebie.

Zamek zdobiony był bukietami świeżo ściętych kwiatów, a fontanny tryskające wodą były otoczone wonnymi różami. Nawet kamienie na ulicach zdobiły delikatne kwiatowe wzory, a wiatr poruszający drzewami niósł ze sobą piękny zapach wszystkich kwiatów wokół.

Mieszkańcy tego królestwa byli ubrani w stroje zrobione z delikatnych materiałów w kolorach pastelowych, zdobione haftowanymi kwiatowymi wzorami. Ich uśmiechy były odzwierciedleniem piękna przyrody wokół nich, a ich serca pełne były miłości do ziemi, która daje im taką obfitość kwiatów.

Izuku słyszał plotki o Eronev. Podobno każdy, kto go odwiedza, odnajduje w nim spokój i harmonię, poczucie bliskości z przyrodą i czyste szczęście, jakie dają kwiaty. Musiał przyznać szczerze, że na niego już zaczynało to działać. Tego samego niestety nie można było powiedzieć o księciu. Wykrzywiał usta w grymasie, który był coraz bardziej szpetny. Wyglądał przez to naprawdę okropnie, co było nie lada wyczynem, bo z natury był przystojnym mężczyzną.

— Zatrzymajmy się tu na jeden dzień. Poprosimy królową o konie. Inaczej obawiam się, że możemy nie zdążyć dotrzeć do Alubifii do czasu moich urodzin. Chodźmy. Piorunem!

— Świetna myśl — odparł Izuku. Książę zdawał się nie słyszeć ironii w jego głosie. Zawsze była też możliwość, że po prostu ją zignorował. To byłoby bardzo w jego stylu.

Regencja || Bakugo Katsuki  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz