13.

36 9 14
                                    

Tego dnia Bakugo jedyne co robił, to koczował pod drzwiami ich pokoju. Czekał cierpliwie na swoją kolej, aby wślizgnąć się do środka. Do izby wchodzili coraz to inni ludzie, aż ostatecznie weszła nawet sama królowa. Przez jakiś czas nie wychodziła. Katsuki głowił się nad tym, co tak długo może ją tam zatrzymywać. Jako głowa królestwa miała przecież mnóstwo najróżniejszych obowiązków. Niemożliwe, by bez konsekwencji mogła siedzieć w pokoju chorego od kilkudziesięciu minut. Już nie mówiąc o tym, że była możliwość, iż się zarazi. Co byłoby przecież bardzo okropne w skutkach. Tym bardziej że nie miała jeszcze męża ani potomka. Królestwo byłoby wtedy całkowicie zrujnowane. Bardzo ryzykowała. Trochę zbyt bardzo, by nie wzbudziło to jego podejrzeń.

Kiedy w końcu zamknęły się za kobietą drzwi, a książę wszedł do środka, Izuku wyglądał zdecydowanie lepiej niż rano. Będąc spokojniejszy duchem, stanął nad łóżkiem, tuż nad mężczyzną.

— Powinienem cię zabić. Wiesz, jaki koszmar przed chwilą przeżyłem? – powiedział z wyrzutem Izuku, kładąc się z powrotem na łóżku.

— Wielka mi rzecz. Zostać sam na sam z kobietą, która wyraźnie cię lubi – przewrócił oczami.

— Ona chciała mnie pocałować!

Książę uniósł brew, po czym zaczął ironizować.

— Zaraza! Do diabła! Toż to prawdziwa tragedia! Skończ, głupcze. Przecież to nic takie... – nie dokończył.

Izuku niemal w sekundę złapał go za rękę i pociągnął do siebie. Blondyn upadł na niego, nieprzygotowany zupełnie na taką sytuację. Mężczyzna, wyraźnie wykorzystując dezorientację księcia, objął lewym ramieniem go w pasie, a prawą dłoń wplątał w jasne włosy, przyciągając jego twarz do swojej.

Deku wystarczająco blisko przyciągnął do siebie głowę chłopaka, a ich usta połączyły się w pocałunku. Katsuki był tak zszokowany, że nie był zdolny do żadnego ruchu. Midoriya czując, że przyjaciel się nie wyrywa, obrócił się razem z nim na łóżku tak, żeby teraz znajdować się nad księciem. Wsunął swoje dłonie pod koszulę mężczyzny, podciągając ją wyżej. Jednocześnie wsunął swój język w usta Bakugo.

To już było za wiele dla niego. Przywalił kolanem w brzuch chorego, który przeturlał się na bok, uwalniając księcia. Trzymając się za bolące miejsce i kaszląc, Deku wyszeptał cicho.

— Dlaczego to zrobiłeś?

— Dlaczego? Psiamać! Ty jeszcze pytasz dlaczego? Ty szumowino! Doskonale wiesz, dlaczego! — wydzierał się na niego zarumieniony blondyn, poprawiając swoją białą koszulę, która wyraźnie się pogniotła podczas tych „wygibasów".

Izuku spojrzał na niego z kpiącym uśmieszkiem i pozbierawszy się już po kopnięciu chłopaka, usiadł obok niego na łóżku. Książę natychmiast odsunął się od niego na bezpieczną odległość. Mimo że mężczyzna był osłabiony przez chorobę, to trzeba jednak było pamiętać, że bić to on się potrafi. Tez trzeba było mieć pod uwagę to, że Izuku będąc chory, dziwnie się zachowuje w stosunku do niego.

— Może jednak mi wyjaśnisz, dlaczego? — powiedział spokojnie książę, obserwując bacznie towarzysza.

— Jak tak bardzo chcesz to ci powiem, dlaczego! Sam przed chwilą mówiłeś, że pocałunek to coś poważniejszego, a przynajmniej sprawiałeś takie wrażenie, a później mnie pocałowałeś! Mnie, następcę tronu! Mnie, księcia, którego znasz od dziecka! Jak królowa Uraraka chciała cię pocałować, to robiłeś wielką aferę! Coś ty sobie wyobrażał?!

Blondyn krzyczał, pochylając się w stronę Izuku, jakby zapominając o tym, co mu kilka chwil temu zrobił, a o co właśnie się kłócą.

Sam Deku zainteresowany spoglądał błyszczącymi oczami na zarumienioną z gniewu i wstydu twarz księcia. Wydawał mu się w tej chwili taki bezbronny. Chciał znów posmakować tych cudnych ust.

Regencja || Bakugo Katsuki  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz