Rozdział 9

107 1 0
                                    

Obudziłam się o 2 w nocy.
Przez 20 minut próbowałam zasnąć.
Ubrałam swoje kapcie i zeszłam po cichu na dół.

Gdy spojrzałam na gwiazdy przypomniała mi się przeszłość.

-Mamusiu czemu istniejemy skoro życie przynosi nam cierpienie?
-Vivian...,takie już zawsze było i będzie życie.Przez miłość i przyjaźń zawsze będziemy cierpieć,a jak nie to przyjdzie na to czas.Każdy w życiu miał albo będzie miał ciężko.Możliwe że będziesz kamuflować się uśmiechem aby nie pokazać jak bardzo ci ciężko.Będziesz chłodna i zimna by się bronić ale także zaufasz osobom którym nie powinnaś.Dlatego rozsądnie wybieraj przyjaciół i się nigdy nie poddawaj.Dobrze?
-Dobrze mamusiu.-Odpowiedziałam przytakując mamę i pobiegłam do pokoju po lalki.

Mama miała rację...
Zawsze miała...

-Co tu robisz?-Usłyszałam czyiś głos i gwałtownie się obróciłam i spojrzałam na Sophie z niedowierzaniem.
-Musisz tak straszyć?-Zapytałam.
-Dobra sory.Ale co tu robisz?
-Patrzyłam na gwiazdy.
-Dlaczego?-Zapytała.Pokazalam gestem dłoni by podeszła bliżej i spojrzała na gwiazdy.Zrobiła to.
-Spojrz na te gwiazdy... Spójrz jak świecą... Dla ciebie...

Odpowiedziałam i dostałam takie déjà vu.

-Vivian...-Zaczął Nicholas.-Spójrz na te gwiazdy.Spójrz jak świecą...-Przerwał zdanie by po chwili powiedzieć.-Dla ciebie...-Powiedział po czym puścił moją dłoń.

-Halo-Powiedziała sophia.-Co się stało?
-Nie,nic.Pójdę już spać.
-Jutro porozmawiamy.

Usłyszałam jak powiedziała sophia gdy zamykałam drzwi od mojego pokoju.

Jutro rano wyjdę pobiegać i pominie mnie rozmówią z nią.

                                       ***
Specjalnie o 4 nad ranem się obudziłam by pójść pobiegać.
Ubrałam się szybko w ciuchy i wyszłam z domu.

Włożyłam w uszy moje AirPodsy i zaczęłam biegać.

Zobaczyłam po mojej prawej stronie jak jakiś motor i auto jadą blisko siebie i auto popchnęło motor z osobą która nim kierowała.

Szybko podbiegłam do chłopaka na motorze i ściągnęłam mu kask.

- Halo!-krzyknęłam do niego.-Słyszysz mnie?-Chłopak pokiwał głową że tak.-Czekaj wezmę ten motor z tąd.-Powiedziałam do chłopaka i chwyciłam za motor by go przesunąć na bok.

Szybko wróciłam do chłopaka i zadzwoniłam na pogotowie.

-Halo? Tutaj Vivian Sinclair i jest wypadek na ulicy American hill rd.
-Ile jest poszkodowanych?-Usłyszałam w schłuchawce.
-Jeden.
-Czy poszkodowany jest ranny?
-Bolą go tylko ręce i nogi ale nie jestem pewna czy są złamane.
-Dobrze.Wysyłam do was już karetkę do was,karetka powinna być do 15 minut.
-Dobrze dziękuję.
-Nie ma za co.-Powiedział po czym się rozłączył.

Usiadłam przy chłopaku i zaczęłam rozglądać się w boki.
-Dziękuję.-Powiedział chłopak.
-Nie ma za co.
-Uwierz że jest.Nawet nie wiesz jaki mam zaszczyt że słynna Vivian Sinclair ratuje mi dupe.

Zaśmiałam się tak jak chłopak który położył się trochę wygodniej jednak zabolały go ręce ale nogi bo syknął z bólu.
-Pomóc ci?
-Jakbyś mogła.

Pomogłam chłopakowi położyć się trochę wygodniej.
Włączyłam telefon by zobaczyć czy ktoś do mnie dzwonił.

W ogóle nie ździwiłam się że dzwonił do mie daniel,Sophia i Nicholas.
W momencie gdy chciałam wyłączyć telefon Nicholas zadzwonił do mnie.

-Co się stało?-Zapytałam Nicholasa.
-Gdzie jesteś? Nic się nie stało?-Zapytał że zmartwienia.
-Mi nic.Miałam wrócić szybciej ale zdarzył się wypadek i chciałam pomóc.

Gdy skończyłam zdanie usłyszałam karetkę.Spojrzałam w lewo i wstałam z trawy.
Karetka zatrzymała się blisko nas i dwójka lekarzy wyszli z tyłu karetki z jakimiś sprzętami.

-Możesz już iść jak chcesz.-Powiedział kierowca karetki.
-Tak.Na mnie już czas.-Powiedziałam wkładając w uszy słuchawki i biegnąc truchtem spowrotem do domu.

***

Właśnie wchodziłam do domu.Zobaczyłam Sophie i Daniela na kanapie oglądających „Pamiętnik Wampirów".

-Gdzie jest Nicholas?-Zapytałam ich.
-Nie wiemy-Odpowiedział Daniel.
-Wyszedł gdzieś chyba 30 minut temu.-Dopowiedziała Sophia.
-Pójdę go poszukać.Powiedziałam znowu wychodząc z domu.

***
Jeździłam po Nevadzie chyba z 3 godziny nie było Nicholasa.

-Boże jestem głupia.-Powiedziałam do siebie,chwytając telefon i wybrałam numer do Nicholasa.-Gdzie ty do cholery jesteś?
-Wyszedłem na spacer.
-Nie ma cię od prawie 4 godzin!
-I co?
-Gówno.Powiedz gdzie jesteś przyjadę po ciebie i pojedziemy sobie na plażę albo do domu.

Nicholas powiedział mi gdzie jest bym po niego pojechała.

__________________________________

Bardzo przepraszam że czekaliście tak długo a dostaliście tak krótki rozdział.
Po prostu mam bardzo dużo na głowie i nie mam czasu.
Więc chciałabym jeszcze raz przeprosić i powiedzieć że w sobotę albo niedzielę zrobię bardzo długi rozdział.

The first lie [Wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz