Kendra westchnęła stawiając nogę na kolejnym stopniu.
-- Czy on zrobił te schody żeby zamęczyć każdego kto chciałby go odwiedzić?
Egolas odwrócił się i spojrzał na nią.
-- Nie narzekaj. -- powiedział. -- Pomyśl o Irwinie, używa tych schodów dużo częściej od ciebie.
Aden prowadził ich od czasu rozstania się z Serwanem. Do granicy miasta towarzyszył im także Ned. Przy bramie znów spotkali Theliona, który zwrócił Kendrze róg jednorożca. Teraz wspinali się po długich kamiennych schodach, które według ich przewodnika prowadziły do domu Irwina. Egolas zniknął dziewczynie z oczu, co zapewne oznaczało, że schody się skończyły.
-- Tu dopiero jest widok. -- Usłyszała głos przewodnika. Po pokonaniu ostatniego stopnia znalazła się koło Adena i stanęła jak wryta. Z góry była w stanie zobaczyć rozległe pola i lasy, jaśniejące blaskiem zachodzącego słońca. W oddali rozciągało się miasto z którego wyruszyli. Obok niej stanął Paprot.
-- Piękny widok nieprawdaż?
Dziewczyna odwróciła się. Kilka kroków od nich stał przystojny mężczyzna. Na jego twarzy widać było pierwsze oznaki starzenia się, ale wciąż wydawał się dość młody. Dalej za nim stała drewniana chatka obok której spadał niewielki wodospad.
-- Witaj Egolasie. -- odezwał się ponownie. -- Kogóż to mi przyprowadziłeś?
-- Tych dwoje ma sprawę dotyczącą przywoływaczy. -- odpowiedział Aden. -- Chcieli cię znaleźć.
-- I znaleźli. -- odparł Irwin. -- Przywoływacze powiadacie. Dawno już żadnego nie spotkałem.
-- A my owszem. -- powiedział Paprot. -- Głównie kiedy atakowali Krainę Wróżek. Chcielibyśmy otrzymać pomoc w walce z Laosem.
Na to imię Irwin zacisnął pięść.
-- Ach tak. Mogłem się tego spodziewać.
-- Znasz Laosa? -- zapytała Kendra.
-- Niestety. -- odpowiedział Irwin. -- Laos zabił mego ojca i połowę mojej wioski. Przysiągłem sobie, że kiedyś za to zapłaci.
-- Rzeź Adanaile. -- powiedział Egolas. -- Zginęło tam wielu naszych mędrców.
-- Był to bardzo piękny dzień. -- Głos dobiegł zza Kendry, należał do Eleka. Dziewczyna odsunęła się dalej, stając koło Irwina. Przywoływacza otaczał tuzin takich samych postaci, jedna tylko miała twarz. Wszystkie miały broń.
-- Dzięki za pomoc w szukaniu Adenów. -- powiedział Elek. -- Zaoszczędziliście mi sporo czasu.
-- Jak nas znalazłeś? -- zapytała Kendra.
-- Najprostszą metodą, śledziłem was. Największy problem stanowili wartownicy przy ścieżce do miasta. -- odparł chełpliwie. -- Dawno chyba nie walczyli z przywoływaczem, nie stanowili zbyt dużej przeszkody.
-- Zapłacisz za to. -- warknął Egolas. Irwin zrobił krok do przodu i machnął ręką. Czwórka wojowników rozwiała się.
-- Mamy tu zawodowca. -- powiedział Elek. -- Byłem ciekaw jak wiele jeszcze potrafią Adenowie. To może być jednak trochę za mało.
Pojawiło się kolejnych sześciu przeciwników.
-- Do ataku. -- rozkazał przywoływacz.
Przywołani rzucili się na nich. W tego który dopadł Kendry wbiła się strzała, a zaraz druga. Od miejsca w które uderzyła przywołany rozpadł się na proch. Dziewczyna patrzyła na pojedynek Irwina z Elekiem. Gdy tylko nowy wojownik wyłaniał się z ziemi rozwiewał się na wietrze pod wpływem Irwina. Paprot walczył z tym jedynym, który posiadał twarz. Ruchy miał dużo szybsze niż każdy przywołany którego spotkała Kendra. Właścicielem uprzednio wystrzelonych strzał był starszy mężczyzna w błękitnej szacie ze zdobieniami. Szedł szybko w ich stronę z łukiem w dłoni i raz po raz wypuszczał pocisk. Wkrótce Elek został sam wspierany tylko przez tego wojownika z twarzą. Otoczyli wrogów.
-- Gratuluję. -- powiedział Elek. -- Wasz Aden potrafi parę sztuczek. Może miałbyś ochotę spróbować z tym?
Wskazał swego towarzysza. Irwin wyciągnął rękę i znieruchomiał, pot zalśnił mu na czole. Po chwili odpuścił i odetchnął ciężko.
-- Niedostępny prawda? -- uśmiechnął się przywoływacz. -- Poznajcie Korwusa.
-- Kim on jest? -- zapytał Irwin. -- Czuję w nim energię przywołanych, ale nie mogę się do niego dobrać.
-- Korwus jest świadomym przywołanym. -- wyjaśnił Elek. -- Nie potrafi mówić, ma jednak własną wolę i rozum. Może sam o sobie decydować.
-- Jak to możliwe? -- spytał Aden.
-- Jest skomplikowanym dziełem mych panów, Czcigodnego Laosa i Wielkiego Demona. Laos przywołał go do życia, a Demon go umocnił. To tylko niewielka próbka jego potęgi. A teraz będę się już żegnał. -- powiedział Elek. -- Miło było poznać.
Zniknął w smrodliwej chmurze dymu.
-- Nienawidzę tej jego sztuczki. -- mruknął Paprot. Jednorożec zwrócił się do nieznajomego. -- A ty coś za jeden?
-- Poznajcie Mędrca. -- przedstawił go Irwin. -- Odwiedza mnie czasem.
-- Miło mi was poznać. -- powiedział. -- Jestem tu bo muszę porozmawiać z Kendrą.
-- Ze mną? -- zapytała dziewczyna. -- Po co?
-- Wiem coś co może wam się bardzo przydać.
CZYTASZ
Pogromcy Legend
FanfictionKendra i Seth po wojnie ze smokami starają się żyć normalnie, lecz złe siły mają w nosie ich plany. Przywoływacze zaczynają nękać Krainę Wróżek. Czy rodzeństwo poradzi sobie z wyzwaniem?