Rozdział Dziesiąty

13 2 0
                                    

Seth minął śpiącego ogra i po cichu schował się za namiot. W ten sposób pokonał już prawie całą drogę do głównego namiotu. Zamarł słysząc rozmowę. Wyjrzał zza osłony i zobaczył dwójkę goblinów. Byli w pełnych zbrojach, miecze wisiały im przy pasie. Jeden niósł pochodnię. Rozmawiając przeszli przed namiotem za którym skrył się chłopak. Światło pochodni wkrótce znikło. Seth zrobił kilka kroków i przykucnął, żeby nie dojrzał go przechodzący minotaur. Zbliżył się do bogato zdobionego namiotu. Obok niego pojawił się Myśliwy.

-- Dobra robota. -- wyszeptał.

-- Co teraz? -- zapytał Seth.

-- Gdzieś w tym namiocie stoi figurka. -- wyjaśnił demon. -- Drewniana postać trzymająca oburącz rubin. Musisz ją ukraść.

-- Dlaczego zamiast kraść po prostu nie zabijesz ich we śnie?

-- Laos to kapitan przywoływaczy. Cios w plecy to za mało. Trzeba by odczynić sporo magii żeby umarł. -- powiedział Myśliwy. -- Do dzieła młody.

Seth wyjął Vasilisa i ostrożnie zaczął rozcinać płachtę namiotu aż przerwa była na tyle duża aby się tam dostał. Wślizgnął się do środka i znieruchomiał. Namiot był przytulny. Przy Secie stała drewniana ława, leżały na niej zwoje i mapy. W kamiennych świecznikach palił się ogień. W kącie z dala od chłopaka stało łóżko, było puste. Usłyszał kroki i serce zaczęło mu bić szybciej. Modlił się aby stąpanie w cieniu zadziałało. Do namiotu wszedł mężczyzna, którego Seth widział jak rozmawia z olbrzymem. Myśliwy wyjaśnił mu, że to Laos, głównodowodzący przywoływacz oraz jeden z generałów Wielkiego Demona. Podszedł on do drewnianego stołu w centralnej części namiotu. Za nim wszedł niski człowiek odziany w czarne szaty zdobione złotem. Miał krótko przycięte brązowe włosy i bystre oczy. Jego drapieżne spojrzenie omiotło namiot. Na ułamek sekundy spoczęło na Secie a potem wróciło na Laosa.

-- Jakie postępy? -- zapytał obcy.

-- Wciąż kopiemy. -- odpowiedział Laos. -- Natrafiliśmy na grubą ziemię, ewidentnie wzmocnioną magią.

-- Jego Wysokości nie spodoba się zwłoka. -- zaznaczył ostro mężczyzna.

-- Staramy się.

-- To się starajcie bardziej. -- warknął. -- A co z chłopakiem?

-- Nie znaleźliśmy go jeszcze. -- Seth zdał sobie sprawę że mówią o nim.

-- Wiemy że pomaga mu Myśliwy. Felona pokpiła sprawę.

-- Nie popełnimy jej błędu. -- obiecał Laos.

-- Mam nadzieję. -- odpowiedział obcy. Jego wzrok spoczął na zwojach i mapach.

-- Nadal planujesz ofensywę? -- zapytał. -- Myślałem że już wiesz co masz robić. Ostatnio ci nie wyszło.

Seth ze grozą pojął, że mówią o ataku na Krainę Wróżek. Trzeba będzie ostrzec pozostałych.

-- Już prawie wszystko gotowe. -- zapewnił go przywoływacz.

-- Oby tak było. -- Mężczyzna wyszedł. Laos westchnął.

-- Skrix! -- zawołał.

-- Tak panie? -- W progu namiotu zjawił się gnom o chytrej twarzy i brudnych ubraniach.

-- Słyszałeś?

-- A czego miałem nie słyszeć? -- odpowiedział pytaniem na pytanie.

-- Za bardzo mnie już wnerwia ten Rammas. Sam nic nie robi, przychodzi, ochrzania nas za naszą pracę i odchodzi.

-- Jest prawą ręką Jego. Głównym Nadzorcą Spaczonej Twierdzy i hetmanem koronnym wojsk. -- powiedział Skrix. -- Musimy go szanować

-- Wiem. -- mruknął Laos. -- Gdyby tylko można zepchnąć go z piedestału i awansować.

-- Wtedy zostaje jeszcze lewa ręka. -- zauważył Skrix. -- Tadius Black, Nadrzędny Mag, emisariusz ciemności.

-- Ten jest zbyt blisko z królem. -- machnął ręką Laos. -- Jego nie ruszymy.

-- Coś jeszcze?

-- Jutro pogoń wszystkich do pracy, mają to znaleźć przed upływem następnego tygodnia.

-- To wszystko? -- zapytał gnom.

-- Tak, dziękuje Skrix. -- postać ulotniła się, a Laos także wyszedł z namiotu. Przez całą ich rozmowę Seth rozglądał się bacznie. Figurka zgodna z opisem Myśliwego stała na półce przy przeciwnej ścianie namiotu. Seth uznał, że lepszej okazji nie będzie. Zrobił trzy kroki, chwycił przedmiot i wypadł z drugiej strony namiotu. Usłyszał za sobą kroki.

-- Intruz! -- krzyknął Laos. -- Łapać go!

W całym obozie zabłysły światła. Chłopak wzniósł się w niebo i natychmiast oberwał jakimś ciemnym szlamem w skrzydło. Substancja syczała i w błyskawicznym tempie zastygła unieruchamiając prawe skrzydło. Chłopak spadł na ziemię i poturlał się kilka metrów. Wstał gdy już biegło po niego troje istot. Zamachnął się mieczem i obciął minotaurowi łeb. Uchylił się przed toporem krasnala i zdzielił goblina rękojeścią po głowie.

O lewe skrzydło uderzyły bełty, obejrzał się. Czwórka kobiet przeładowywała kusze. Wytrącił krasnalowi broń i ruszył biegiem. Za nim rozległ się ryk. Obejrzał się za siebie. Myśliwy włączył się do walki. Mieczem rozpłatał harpię i złapał goblina drugą ręką. Cisnął nim o namiot, w bark Myśliwego wbiła się strzała. Seth przystanął. Wszyscy wrogowie ciągnęli do demona. Otaczały go dziesiątki istot, on jednak nie zamierzał poddać się tak łatwo. Zawirował mieczem i czubkiem uderzył o ziemię. Potężna fala uderzeniowa rzuciła na ziemię wielu wrogów. Seth patrzył na tą walkę z fascynacją. Demon przemienił się. Stał się wyższy i cięższy, wyrósł mu ogon skorpiona, ręce zmieniły się w niedźwiedzie łapy. Zatopił ogon w ceglastym goblinie z niekompletną zbroją. Uderzeniem pazurów powalił trójkę harpii. Nagle coś uderzyło w Setha i zwaliło go na ziemię. Długi łańcuch wrócił do właściciela. Kilkanaście kroków przed chłopakiem stała dziwna postać. Unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Całe ciało miała pokryte łuskami, twarz zakryta była za potworną, złotą maską. Łańcuch wystrzelił po raz drugi, odbił go Vasilisem. Uderzenie wywołało w nim chłód. Postać zbliżała się nie dotykając ziemi. Seth nie zamierzał czekać aż po niego przyjdzie. Rzucił się w lewo między namioty, byle dalej od zagrożenia. Usłyszał świst strzał podczas biegu.

-- Nie!. -- ktoś krzyknął. -- Chłopak jest mój!

Obejrzał się. To był Rammas. Wykrzyknął komendę i czarne wici wystrzeliły w stronę Setha. Na ratunek przyszedł mu Myśliwy. Rzucił się na wroga w swej dzikiej formie. Tam gdzie wcześniej walczył walały się trupy przeciwników. Wici cofnęły się gdy ich pan musiał stawić czoła nowemu zagrożeniu. Setha zaczęło palić w płucach, ale nie zatrzymywał się. Unikając jeszcze kilku wrogów wydostał się poza namioty i uwolniwszy skrzydło od szlamu wzbił się w powietrze. Z obozowiska przez jakiś czas jeszcze dochodziły głosy. Po niecałej godzinie znów spotkał się z Myśliwym. Jego prawy bok był cały osmalony.

-- Nieźle sobie radziłeś. -- pochwalił go. Seth wyciągnął figurkę. Myśliwy wyjął jej klejnot spomiędzy rąk.

-- Resztę możesz zatrzymać. -- powiedział. Chłopak schował ją do kieszeni.

-- Co teraz zrobisz? -- zapytał demona.

-- Przyczaję się. -- odparł. -- Będą mnie ścigać ale wiem jak się ukryć. Mężczyzna schował klejnot

-- Do zobaczenia młody. -- powiedział i odszedł. Seth uniósł się w niebo i pofrunął aby opuścić domenę demonów.

Pogromcy LegendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz