Rozdział Trzeci

44 2 0
                                    

Kendra obudziła się znienacka i przetarła oczy. Po rozmowie z Olchowróżką postanowiła zostać w pałacu. Nie wiedzieć czemu nagle się przebudziła.

Kendro.

Rozległ się głos w jej głowie. To był Ronodin, wysiliła zmysły.

Czego chcesz?

Dopełnij umowy. Wzywam cię do siebie według umowy.

Dziewczyna pamiętała pakt zawarty z mrocznym jednorożcem.

Pamiętaj co się stanie jeśli odmówisz. A poza tym doszły mnie słuchy że macie jakiś problem. Myślę że mógłbym wam z nim pomóc. Masz 36 godzin, Kendro.

Głos Ronodina ucichł. Dziewczyna podeszła do okna przetwarzając rozmowę. Jeśli nie odpowie straci swoją moc, jednak w dotarciu do jednorożca było ryzyko. Pozostawał on zamknięty w Zzyzxie. Mieli jednak Translocator. To pozwalało na szybkie wejście i szybką ucieczkę w razie kłopotów. Możliwe że Ronodin naprawdę był w stanie im pomóc. Stojąc tak przy oknie zobaczyła ogień i skry wzlatujące znad lasu. Przez szybę docierały stłumione krzyki. Szybko przebrawszy się chwyciła róg Paprota i wypadła z komnaty. Szybkim tempem pobiegła i prawie zderzyła się z astrydą. Pamiętała go, to był Krelang, jeden z jej obrońców podczas bitwy o Zzyzx.

-- Co się dzieje? -- zapytała go.

-- Atak. -- odparł -- Przysłano mnie właśnie po ciebie.

-- Kto atakuje?

-- Nie wiadomo.

-- Co z Paprotem? -- spytała.

-- Próbuje nam pomóc.

Po kilku minutach wypadli przez drzwi pałacu. Ich oczom ukazał się niemiły widok. Z płonącego lasu wyłaniały się dziesiątki istot podobnych do zombie. Ich atak odpierali astrydzi, jednorożce i duże wróżki. Zobaczyła Paprota odbijającego atak trzech przeciwników. W biegu do niego zamieniła róg na miecz i starła się z wrogami. Istota która ją atakowała wyglądała jak człowiek, tyle że nie miała twarzy. Jej głowa to była pusta skóra, bez oczu, ust i nosa. Przeciwnik miał włócznię i prostą drewnianą tarczę. Nie był zbyt dobry więc dziewczyna pokonała go w kilku ruchach. Paprot także uporał się ze swoimi wrogami.

-- Co to za istoty? -- zapytała Kendra.

-- Przywołani, słabsi od nieumarłych, ale dużo liczniejsi -- odpowiedział człowiek. Kendra objęła wzrokiem całe otoczenie. Wydawało się że wygrywają, ale przywołanych były hordy.

* * *

Kendra siedziała w sali tronowej. Byli tam również Paprot, Lizelle i Olchowróżka.-- Jakie straty? -- zapytała królowa.-- Zginęła setka wróżek i dwóch astrydów. -- odpowiedziała jednorogini -- Wiele innych zostało rannych, duża część lasu spłonęła.-- Mogło być gorzej. -- westchnął Paprot.-- Skąd w ogóle oni się wzięli? -- spytała Kendra.-- Przywołani to istoty nie obdarzone własną wolą ani rozumem. To marionetki niczym duliony, wykonują rozkazy swoich panów. W magicznym świecie istnieje rasa przywoływaczy. Oni mają moc tworzenia takich tworów. -- wyjaśniła Olchowróżka.-- Mówiono że przywoływacze zniknęli z tego świata. -- zauważył Paprot.-- Skryli się w swoich społecznościach, ale nie wyginęli-- Aż do dziś.-- Musi to mieć związek z naszymi problemami. -- powiedziała Kendra -- Co sprowadza nas do mojego pomysłu.-- Fatalny pomysł -- mruknął Paprot.-- Ronodin rzeczywiście może coś wiedzieć. -- odezwała się Lizelle. -- W swoich podróżach mógł mieć kontakt z przywoływaczami. Zlał się z mrokiem i może mieć wiedzę na temat wysychania Źródła.-- Ja także popieram twój plan Kendro. -- powiedziała Olchowróżka. -- I przygotowałam dla ciebie wsparcie. Po tych słowach w sali pojawił się były Król Wróżek z Translocatorem. Towarzyszył mu Merek.-- Na pewno chcecie iść do Zzyzxu? -- zapytała Kendra.-- To ostatnie czego bym pragnął. -- powiedział Wędrowiec. -- ale mam wobec ciebie dług Kendro i przyda wam się ktoś obeznany z demonami.-- A ja nie mogę umrzeć. -- powiedział Merek. -- Chętnie ci pomogę Kendro.-- No to chyba postanowione -- stwierdziła Kendra. Wstała i przypięła sakiewkę z rogiem Paprota do pasa.-- Gdzie nas zabierzesz?-- Orogoro odgrodził część krainy. Tam się z nim spotkamy. -- wyjaśnił były król. -- Teleportuję nas poza jej zasięg. Wchodzenie na teren Króla Demonów bez zaproszenia mogłoby się źle skończyć.Kendra złapała prawy koniec artefaktu. Merek chwycił lewy, a Król środek.-- Do zobaczenia. -- powiedziała do Paprota i we troje zniknęli z komnaty.

Pogromcy LegendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz