— Lepiej wyglądać już nie mogę. — powiedział George, patrząc na siebie w lustrze. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stał on w samych, czarnych bokserkach.
— Spróbuj torby na głowę. — mruknęła Alexa, na co ten tylko przewrócił oczami. Tak naprawdę chłopak dopiero wyszedł spod prysznica co można było stwierdzić po jego wyglądzie. Mokre włosy, z których skapywały krople wody opadały na czoło, policzki były lekko zarumienione, a ciało wilgotne. Zakładał właśnie zwykły granatowy t-shirt i zmierzał w stronę swojego pokoju.
W tym samym czasie Alexa próbowała zająć czymś swoje myśli, które od dobrej godziny krążyły wśród nieuchronnie zbliżającego się balu. Z jednej strony naprawdę nie miała ochoty na niego iść, ale z drugiej nie mogła się go doczekać. Sama nie rozumiała, dlaczego tak jest, ale nie chciała znowu się nad tym rozwodzić.
Czym prędzej ruszyła na dół po schodach, a zaraz za nią zbiegł Dino. Oboje zatrzymali się w kuchni, w której siedzieli rodzice dziewczyny żywo o czymś dyskutując, jednak, gdy tylko ją zauważyli, zamilkli. Brunetka nie skomentowała tego w żaden sposób, choć miała wielką ochotę. Za wszelką cenę starała się nie wdawać z nimi w kłótnie, czyli no cóż... tak naprawdę musiała ich unikać.
— Dlaczego to robicie? — zapytała spoglądając na swojego brata, który właśnie wszedł przez drzwi, podszedł do kuchenki i zaczął robić sobie herbatę.
— Ale co? — odpowiedziała pytaniem na pytanie pani Walker, posyłając córce niewinny uśmiech, jednak ta nie dała się na niego nabrać.
— Nie udawajcie. Organizacja balu? Spędzanie z nami czasu? O co wam chodzi? — brunetka zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc tego wszystkiego. Dlaczego tak nagle zaczęli się nimi interesować? Jaki mieli w tym cel?
— Chcemy uczestniczyć w waszym życiu. — wyjaśniła jasnowłosa unosząc lekko kącik ust. Wydawało się, że mówi szczerze, ale to w końcu Walker. Na te słowa Alex wzdrygnęła się, po czym prychnęła pod nosem.
— Po 12 latach? — zapytała dziewczyna, na co George parsknął śmiechem, a kobieta zmieszana odwróciła wzrok.
Zaraz po tym w całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi, będący dla państwa Walker wybawieniem przed kompromitacją. Alexa czym prędzej ruszyła w ich stronę, wiedząc kto za nimi czeka. Pociągnęła za klamkę i ujrzała Katie, która przywitała się z nią unosząc przy tym lekko kącik ust. Miała podkrążone oczy i rozmierzwione włosy, schowane pod kapturem. Policzki pozostawały zaróżowione przez panujący wokół chłód, a z brody ściekała pojedyncza kropla wody, będąca wcześniej płatkiem śniegu. Z jej ramienia zwisała duża, granatowa torba, na pasku której zaciskała dłoń. Miała na sobie zwykłe, czarne dresy i tego samego koloru puchową kurtkę, sięgającą połowy ud. Jedynie jej ocieplane trzewiki były innego koloru, bo szarego z dodatkiem kilku ciemniejszych plam. Blondynka weszła do środka, ściągnęła nieco przemoczone ubrania, po czym w towarzystwie przyjaciółki i Dina, kroczącego dumnie za nimi, weszła na piętro.
— Jest śliczna, nie mam pojęcia czemu ci się nie podoba. — stwierdziła Makel, nie odrywając wzroku od sukienki, którą pokazała jej dziewczyna.
Miała odcień naprawdę jasnego błękitu przeplatanego z śnieżnobiałym tiulem. Była rozkloszowana i sięgała samej ziemi, a przyłączony tiul dodawał jej objętości, mimo której wydawała się być niezwykle delikatna i komfortowa. Jej góra nie posiadała ramiączek, a jedynie delikatne zdobienia przy dekolcie. Z tyłu była przeplatana w dosyć elegancki i czarujący sposób, a tkanina, z której została uszyta była niezwykle przyjemna w dotyku. Jednak nie to było w niej niesamowite, a tysiące iskrzących się w świetle drobinek, które spowijały jej powierzchnię i sprawiały, że wręcz lśni.
CZYTASZ
Our Destiny
Teen FictionLogan Black, chłopak z szanowanej czarodziejskiej rodziny zostaje wysłany wraz z dwójką, najlepszych przyjaciół do świata zwykłych ludzi w celu uchronienia istnienia czarodziei. Jednak co się stanie, gdy na ich drodze stanie dziewczyna, gotowa zrobi...